Czechow na wesoło
JAK wynika z licznych enuncjacji publicznych i wywiadów prasowych Adam Hanuszkiewicz, najbardziej dynamiczny, zadziorny i kontrowersyjny człowiek dzisiejszego teatru, jest nieubłaganym wyznawcą dyktatury reżysera i inscenizatora. Zarówno w stosunku do autora jak i w stosunku do aktora. Konsekwentne przejawy tej dyktatury widzieliśmy w teatrze Powszechnym na Pradze, obecnie jesteśmy ich świadkami w Teatrze Narodowym. I oto nasz dyktator odstąpił od swej tezy. Wystawił "Trzy Siostry" Czechowa wbrew ich pierwszemu reżyserowi. Reżyserem tym był na początku naszego stulecia Konstanty Stanisławski, którego typ i klimat inscenizacji utrzymał się na całym świecie aż po dzień dzisiejszy.
Inscenizacja ta, którą można by w skrócie określić jako sentymentalnie melancholijną, wywołała gwałtowne sprzeciwy i protesty autora; dał im wyraz w zachowanych po dziś dzień listach. Wynika z nich, że Czechow był niezadowolony z przesunięcia na plan dalszy warstwy komediowo-humorystycznej utworu, że za dużo mu w nim było ochów, szlochów, westchnień i łez.
Stanisławski przeszedł nad tymi protestami do porządku, nic nie zmienił, postawił na swoim. Aż dopiero w roku pańskim 1971 upomniał się o prawa Czechowa nasz dyktator Hanuszkiewicz. Wgryzłszy się w tekst, odczytawszy dokładnie korespondencję Czechowa, Hanuszkiewicz uznał, że "Trzy siostry" to w gruncie rzeczy wesoła, zabawna komedia satyryczna, zwłaszcza dla widza współczesnego. Koncepcja taka jest do przyjęcia tylko częściowo. Kiedy więc nieroby i leniuchy deklamują o rozkoszach, które przynosi ciężka, szara codzienna praca, trudno nie mówić tego bez przymrużenia oka. Egzaltowane, wzdychające za Moskwą trzy siostry mogą, może nawet powinny, być ukazane w tonacji groteskowo-komicznej. Również groteskowo farsowe zademonstrowanie fotografii zbiorowej przy świetle magnezjowym zaliczyć należy do pomysłów szczęśliwych, rzucających snop światła na minioną epokę. Czy wynika jednak z tego, by całą sztukę ujmować nie tylko komediowo, ale momentami wręcz farsowo? Chyba nie. Kiedy siostry okładają się nawzajem poduszkami, kiedy sceny erotyczne ukazane zostają z niesmaczną wręcz brutalnością, kiedy raz po raz zaskakują nas chwyty wręcz cyrkowe, budzą się zastrzeżenia, rodzi się tęsknota za Stanisławskim. I jeszcze jedno. Trudno zrozumieć, dlaczego Hanuszkiewicz to, co w inscenizacji Stanisławskiego było komiczne, potraktował poważnie, bez drwiny czy ironicznego uśmiechu. Mam na myśli postać męża Maszy, nauczyciela miejscowego gimnazjum. Bez cienia tragicznego komizmu ukazana również została postać Nataszy, czechowowskiej Dulskiej w miniaturze.
Jakie z tego wnioski? Teatr samą, choćby najgenialniejszą, koncepcją reżyserską żyć nie może. Nie można również opierać nowych ujęć o takie czy inne zastrzeżenia autora, a w każdym razie nie należy zastrzeżeń tych doprowadzać do karykaturalnej przesady. Jeżeli chodzi o aktorstwo to w sztukach tego trafu co "Trzy siostry", mimo jak najdalej idącego zrozumienia dla nowoczesności nie jest chyba dobrze kiedy aktorzy, z niewielkimi wyjątkami, ukazani zostają jako marionetki, poruszane bezlitosną ręką inscenizatora. Ucieczka od rodzajowości, od natarczywego naturalizmu, proszę bardzo, ale figury, stworzone przez Czechowa to przecież przede wszystkim ludzie, którzy muszą coś przeżywać. Demonstrowanie chińskich cieni po jakimś czasie nuży, podobnie jak natarczywe przeżywanie albo natrętny naturalizm.
Przeżywanie to zastosował Teatr Współczesny w sztuce autora czeskiego Landowskiego "Pokój na godziny". W okropnej, zagraconej norze, zamieszkałej przez dwóch starych nędzarzy, spotyka się za skromną opłatą para młodych - studentka i żonaty mężczyzna. Zamiast szaleć w barłogu młodzi zapuszczają się w pseudofilozoficzne debaty z dwoma starcami o znikomości świata. Sztuka jest czymś w rodzaju Becketa dla ubogich, reprezentuje pusty, pretensjonalny antyteatr w którym postacie mimo ludzkich pozorów są w gruncie rzeczy abstrakcyjnymi marionetkami.
Zagranie jej, jak gdyby napisał ją Gorki, nie przekonuje, nie trafia do widza. Tu właśnie przydałyby się chwyty, zastosowane do "Trzech sióstr".