Artykuły

Opowieści Szeherezady

"Alibaba i czterdziestu rozbójników" w reż. Dżavada Zolfaqariego w Teatrze Kubuś w Kielcach. Recenzja Ryszarda Kozieja z Radia Kielce.

W sobotę i w niedzielę w Teatrze Lalki i Aktora Kubuś w Kielcach długo oczekiwana premiera - "Alibaba i 40 rozbójników" w irańskim opracowaniu. Cóż to oznacza? Reżyserem przedstawienia jest Irańczyk - Dżawad Zolfaqari - on też adaptował na potrzeby sceny lalkowej tekst baśni. Scenografię - kiczowatą poprzez podkreślanie świecącymi diodami konturów budynków, pomieszczeń i sprzętów - też wymyślił Irańczyk - Roya Afshar. Również Irańczyk - Ali Pakdast - przygotował projekty lalek, te akurat bardzo ładne, można powiedzieć, że klasyczne i w jakiś magiczny sposób nieco podobne do aktorów nadających im życie.

Muzykę łączącą irańskie elementy ludowe z dynamicznym współczesnym brzmieniem, świetnie pasującą do spektaklu, także skomponował Irańczyk - Farzad Goodarzi. To mam na myśli mówiąc o irańskim opracowaniu przedstawienia. A gdy dodać jeszcze do tego powtarzaną przez reżysera tezę, że w ogóle "Baśnie z tysiąca i jednej nocy" - skąd pochodzi opowieść o Alibabie - powstały w Iranie najpierw jako indyjsko-perskie opowieści, a później już muzułmańskie historie powtarzane co noc przez Szeherezadę, i jak jeszcze dodamy, że na niedzielną premierę przyjechali oficjele irańscy z Warszawy w osobach ambasadora i attache kulturalnego Islamskiej Republiki Iranu, rzeczywiście tym razem spektakl bardzo głęboko sięgnął źródeł. Niestety - w rezultacie bardzo był europejski.

Chciałoby się mając takich twórców teatralnych, słysząc o specyficznej metodzie pracy z aktorami podczas miesięcznych zaledwie prób do spektaklu, by przedstawienie jak najwięcej ukazywało nam ów niemożliwy do nazwania klimat innej kultury, innej tradycji. Chciałoby się przenieść za sprawą irańskich twórców do Teheranu i poczuć tamten świat dusznych, gorących opowieści. Tego nie ma, jest za to nieco za długa, lecz dynamiczna opowieść składająca się z kilkunastu dobrze zbudowanych i zagranych scen.

Aktorzy ukryci w czarnych kostiumach w kilku sytuacjach manifestują swoją odrębność od lalek, przede wszystkim jednak świetnie przekazują grę charakterów i sprzecznych uczuć, jakie targają bohaterami baśni. To co charakterystyczne w opowieściach Szeherezady, taka absolutna prawda o ludzkich namiętnościach, najczęściej niszczących wszystko wokół, przenika wyraźnie do kieleckiego spektaklu. Także okrucieństwo. Niektóre z baśni z tysiąca i jednej nocy w Europie stały się bajkami dla dzieci, w rzeczywistości to nie najmłodsi powinni być ich adresatem. Kielecki spektakl jest dla dzieci, ale ma też w sobie element okrutny, jak w oryginalnej baśni - przepołowienie chciwego stryja Alibaby - to się dokonuje na scenie. Jak wówczas pracuje dziecięca wyobraźnia? Czy to potrzebne? Nie raz już odpowiedź na to pytanie padała - teatr ma być jednym z tych miejsc, gdzie dzieci dowiadują się o okrutnym świecie, lepiej jeżeli dowiadują się ze sceny.

Najnowsza premiera w kieleckim teatrze lalkowym jest więc udanym spektaklem, choć mogłaby być udanym bardziej, gdyby potencjał irańskich twórców mocniej wykorzystać. Może jednak u nas trochę za zimno i zbyt szalone tempo życia, w każdym razie na to skarżył się reżyser i trudno nie przyznać mu racji.

(emisja w programie "W kręgu wartości", 16 marca 2009)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji