Artykuły

Okiem Jerzego Stuhra: Sztuka nie zna granic

- W tym znanym nam z naszych scen dramacie, dialog i sytuacje między "intelektualistą" a "robotnikiem" w sytuacji emigranckiej, czyli wobec całkowitej samotności i wyobcowania, brzmiał niemal moralitet. Podobny problem istnieje we współczesnych Włoszech Jest widoczny nawet w sytuacji "ulicznej". Już na odległość tutejszych emigrantów widać - mówi Jerzy Stuhr, przygotowujący we Włoszech "Emigrantów" Mrożka.

Rozpoczął Pan we Włoszech przygotowania do realizacji "Emigrantów" Mrożka, a ja miałam ten zaszczyt i przyjemność, że w Pańskim imieniu odbierałam nagrodę Czytelników "Gazety Krakowskiej", którzy uznali Pana za jednego z Małopolan Roku. Czy to jest możliwe, aby ta właśnie sztuka Mrożka sprawdziła się wobec włoskiej publiczności, w wykonaniu włoskich aktorów? Żeby nasz pisarz przekroczył granice i stał się gdzie indziej ważny i aktualny?

- Dlaczego nie miałoby to być możliwe, zwłaszcza że chodzi nie tyle o Mrożka, ile o problem. W tym znanym nam z naszych scen dramacie, bardzo kameralnym, takim na dwie osoby, dialog i sytuacje między "intelektualistą" a "robotnikiem" w sytuacji emigranckiej, czyli wobec całkowitej samotności i wyobcowania, brzmiał niemal moralitet. Priorytety, wartości, predyspozycje i potrzeby stawały się nie tyle rejestrem problemów, ile grą emocji i świadomości.

Podobny problem istnieje we współczesnych Włoszech. Jest widoczny nawet w sytuacji "ulicznej". Już na odległość tutejszych emigrantów widać. Inaczej są ubrani, inaczej się zachowują, stoją grupkami nawet przy głównych ulicach i w tzw. dobrych dzielnicach. Dawniej się uważało, że problem dotyczy tylko tzw. gorszych dzielnic. A teraz czyhają przy głównych ulicach miasta, z flachą w ręce albo żebrzący, nieraz głośni. Tu akurat chodzi głównie o Rumunów. Polaków już wtym nie ma. Są "wyżej", ale pamiętam lata, gdy np. w Genui, mieszkając niedaleko dworca, wciąż spotykałem rodaków. Mówili: panie Jurku, dzień dobry, jesteśmy! Teraz, we Włoszech dziewczyny to są przeważnie Ukrainki, a mężczyźni, to głównie Rumuni. A im bardziej na południe Włoch - zjawiają się emigranci z Egiptu. Wymyśliłem, że to ma być opowieść o dwóch odrzuconych, tak dalece nieakceptowanych, że nikt ich nie chce. Wprzestrzeni scenicznej będą jak dwa owady zawieszone niemal "w powietrzu". Wyobrażam sobie, że to musi być lej w ziemi. Coś jakby roboty w ziemi i taki kanał, w którym mogą "mieszkać": rury, dwa hamaki zawieszone w tej przestrzeni, rozsierdzone "dwa owady".

Muszę wykreślić to wszystko, co "ładowało" w "Emigrantach" polski kontekst lat siedemdziesiątych. I to nie tylko kontekst społeczno-polityczny, ale ten atawistyczno-drażniący, co Wyspiański tak wspaniale spenetrował znacznie wcześniej: "Pon jest toki - a jo toki" i "Pon nas obśmiwajom w duchu". Czyli jedni drugich nienawidzą za to, że oni nimi gardzą. To jest stan, gdy sposób zachowania się jednej strony jest dla drugiej pogardliwy. Gdy jedna strona nie podejmuje z drugą dyskusji jej językiem.

Gdy więc milczę i przechodzę mimo, to oni nie rozumieją. A jak nie rozumieją - to się boją. A jak się boją, to stają się agresywni. I to jest cały schemat Przykładów jest mnóstwo w polskiej sztuce, np. "Duże zwierzę". Ten polski kontekst musiałem wyrzucić. Sam temat pozostaje jednak aktualny.

Młodzi aktorzy, ludzie przecież stamtąd, też mi coś podpowiedzą. Jednej zasady tylko muszę pilnować. I ona jest odwieczna w "Emigrantach": ogromna, bez przerwy obecna sinusoida napięć. Bo już jest niby-zgoda, już, już opada napięcie, napijmy się... i nagle byle jaki gest lub słowo otwiera na nowo najwyższe napięcie i znów się zaczyna. I to nie jest dyskurs racji. To jest dyskurs atawistyczny, agresja atawistyczna. I tego muszę pilnować.

A ja zaledwie omówiłem projekt. Trzeba jeszcze ustalić "drobiazgi". Np. przedstawienia we Włoszech w dużej mierze są objazdowe - mam kontrakt na granie w 40 teatrach. I jest pytanie, czy wszędzie można palić ogień na scenie. Muszę to wiedzieć, bo jeśli nie można, inaczej powinienempokazać finałowe spalenie pieniędzy. A tam są rygory. Kantora nie wpuścili do teatru na Sycylii, bo nie zapewniał poczucia bezpieczeństwa. Gdy więc mówi się o bezgraniczności sztuki, to wiele spraw niespodziewanych można mieć na myśli. Ale wszystko jeszcze przede mną. Praca dopiero się zaczęła.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji