Artykuły

Prace, które cenił Grotowski

- Był człowiekiem, który miał największy wpływ na kształtowanie się mojej osobowości twórczej i moich życiowych wyborów Jest moim niedoścignionym wzorem, którego nigdy nie próbowałem naśladować, czując, że każda próba imitacji czy też ślepego podążania jego drogą, skazana jest na fiasko - rozmowa Krzysztofem Bednarskim, autorem łódzkiej wystawy "Ku Górze. Hommage a Jerzy Grotowski".

W Atlasie Sztuki (ul. Piotrkowska 114/116) została otwarta wystawa Krzysztofa M. Bednarskiego "Ku Górze. Hommage a Jerzy Grotowski"

Urodzony w 1953 r. Krzysztof M. Bednarski jako student związał się z Teatrem Laboratorium Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu. Uczestniczył w jego parateatralnych projektach ("Przedsięwzięcie Góra" 1977, "Przedsięwzięcie Ziemia" 1977-79, "Drzewo ludzi" od 1979). Projektował też do nich plakaty. Bednarski mieszka i pracuje w Rzymie i w Warszawie. W 1978 r. ukończył studia na Wydziale Rzeźby ASP w Warszawie w pracowni prof. Jerzego Januszkiewicza.

Rozmowa z Krzysztofem Bednarskim

Katarzyna Rakowska: Wystawę w Atlasie Sztuki zadedykował Pan Jerzemu Grotowskiemu. Dlaczego?

Krzysztof M. Bednarski: Poznałem Jerzego Grotowskiego z początkiem 1976 r., miałem niespełna 23 lata i byłem jeszcze studentem rzeźby, a on był już światowej sławy reżyserem. Mimo że nie miałem jeszcze dorobku artystycznego, zdecydował, że właśnie ja będę robić dla niego plakaty w nowym okresie poszukiwań sytuujących się już poza teatrem. Dał mi ogromny kredyt zaufania, który nadal spłacam. Był człowiekiem, który miał największy wpływ na kształtowanie się mojej osobowości twórczej i moich życiowych wyborów Jest moim niedoścignionym wzorem, którego nigdy nie próbowałem naśladować, czując, że każda próba imitacji czy też ślepego podążania jego drogą, skazana jest na fiasko. Jest jak Góra, jest Górą, a zarazem siedzi na jej szczycie i patrzy, kontroluje, czy zmierzam ku Górze. "Przedsięwzięcie Góra" - taki nosił tytuł pierwszy plakat, który dla niego zrobiłem.

Pokaże Pan prace z czasów współpracy z Grotowskim?

- Nie, zdecydowanie tego nie chciałem, ale też nie zamierzałem robić "czegoś nowego". Wybrałem prace ważne dla mnie, które znał i cenił Grotowski. Wpłynęła na to również specyfika miejsca, układ sal. Dla Grotowskiego pracowałem od 1976 do 1982 r., ale utrzymywaliśmy kontakt do jego śmierci w 1999 r. Ostatnim zbiorowym przedsięwzięciem członków Teatru Laboratorium był "Thanatos polski/Inkantacje", do którego również zaprojektowałem plakat. Potem nastąpiła seria tragicznych zgonów i rozwiązanie teatru. Zimą 1984 r. zrobiłem rzeźbę poświęconą zmarłym przyjaciołom z Laboratorium, którą zatytułowałem tak samo: "Thanatos polski". Do zrobienia jej wykorzystałem pół łodzi wyciągniętej z zamarzniętego Bugu, korzenie jabłoni, pień młodego dębu spalonego piorunem, który "ukrzyżowałem" na desce pozostałej z przegniłej części łodzi. Te trzy elementy stworzyły organiczną całość. Rzeźba pokazywana jest na ogół nieodłącznie ze zdjęciem dokumentującym miejsce jej powstania. Na wystawie prezentuję ją w szczególny sposób: rzeźba "wychodzi" z białego ekranu, mając za lustrzane odbicie na przeciwległej ścianie projekcję zimowego pejzażu, z którego została "wyjęta". Widz znajdzie się pomiędzy obiektem realnym i jego fotograficznym dopełnieniem, przeżyje iluzoryczne rozwarstwienie przestrzeni czasu i pamięci. Zdwojenie jest też podstawową zasadą, na jakiej zostały skonstruowane dwa cykle reliefów "Vision and Prayer według Dylana Thomasa". Prace te wzajemnie się dopełniają. I dotyczą tematów niezmiennych - archetypicznych, które leżały u źródeł poszukiwań Jerzego Grotowskiego.

Zatem będzie to wystawa o śmierci?

- Też, ale nie tylko. Raczej o początku i końcu życia. "Thanatos polski" mógłby nosić tytuł "Wskrzeszenie Łazarza". Wieczny cykl powrotów, wyraźnie widoczny w strukturze i symbolice prac "Vision and Prayer". Transformując poemat Thomasa na obiekty i reliefy przez przestawienie symbolicznych figur z wpisanymi lirykami, zestawiam początek z końcem, a każdy z cykli zamknąłem układem zdwojonych znaków w formie mandali. Na obraz mandali w mojej pamięci nakłada się obraz z mojego plakatu do "Drzewa ludzi" z 1979 r., gdzie dziecko w pozycji embrionalnej umieściłem w gnieździe ptaka, ale równie dobrze można interpretować gniazdo jako łono, a jednocześnie koronę cierniową - śmierć i cierpienie są nierozerwalnym elementem życia. W tym pojawia się, na zasadzie zdartej płyty, pytanie "Kim jestem?". Grotowski chciał, by zadawać sobie to pytanie w pierwszej osobie: "Kim ja jestem?". I tak należy rozumieć pierwsze słowa poematu: "Kim/Jesteś/Zrodzony/W izbie obok/A tak głośny/Żem usłyszał łona/Otwieranie i ciemność/ "(tłum. Stanisław Barańczak).

Czy prace są artystycznym pamiętnikiem?

- Też, ale i czymś więcej. Żałuję, że jako młody człowiek niszczyłem prace, bo nie byłem z nich zadowolony. Przez to czuję się uboższy. Konfrontacja ze starymi pracami pozwala na spotkanie się z samym sobą; realizacje są zapisem świadomości w różnych okresach życia. To przedmioty naładowane pamięcią, czasami dosłownie ciałem z ciała, które łatwiej samemu zniszczyć niż oddać w obce ręce, nawet za pieniądze. Niektóre prace żyją w stanie hibernacji i czekają na moment, by zaistnieć. Ponieważ okoliczności były niesprzyjające, zbyt długie leżakowanie często nie wychodzi na dobre, ale ponieważ są to prace wyjątkowe, które zrodziły się z potrzeby i determinacji, czas im nic nie odebrał. Myślę, że dopiero teraz prace mogą znaleźć właściwego adresata, ujawnić ponadczasowy potencjał. Bo kiedy powstały, w Polsce lansowano głównie sztukę ekspresyjną, która notabene szybko zwietrzała.

Wcześniej pokazywał Pan prace dedykowane Tymoteuszowi Karpowiczowi, a także Josephowi Beuysowi i Josifowi Brodskiemu. Czym jest dla Pana tworzenie wystawy "w hołdzie"? Rodzajem nagrobka? Epitafium?

- Wprost przeciwnie, żadne grobowe kamienie. Wystawy poświęcone Brodskiemu, Karpowiczowi czy Rilkemu były wyrazem wdzięczności, podzięką za poruszenie wyobraźni, za odnalezienie właściwych słów Choć miałem szczęście poznać Josifa Brodskiego i Tymoteusza Karpowicza, komunikowałem się z nimi tylko przez ich poezje. Grotowski był dla mnie kimś znacznie ważniejszym. Kiedy pokazywałem mu projekty plakatów, czułem się jak dziecko, które oczekuje pochwały od ojca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji