Artykuły

Dwa teatry

To już czwarta prezentacja tej sztuki w Warszawie. Po raz pierwszy stolica obejrzała ją w styczniu 1947 r. (w rok po prapremierze krakowskiej) w Teatrze Powszechnym, w r. 1862 wystawił ją Teatr Polski, w styczniu 1965 przygotowano "Dwa teatry" na Pokaz Dyplomowy Wydziału Aktorskiego PWST - i wreszcie obecnie sztuka weszła na afisz Teatru Współczesnego.

Po premierze warszawskiej, która odbyła sij w klimacie ostrych sporów i polemik, wywołanych krakowską prapremierą, pisałem 21 lat temu w jednym z pism warszawskich: "Wydaje się, że najistotniejszą cechą tej sztuki jest postawa autora wobec dotychczasowej twórczości własnej i wobec zagadnień i postulatów teatru współczesnego. (...) Jest to postawa zdecydowanie ofensywna. Szaniawski wnosi swoją sztuką twórczy ferment w te dziedzinę nowego teatru, w której zdawałoby się zapadły już pewne decydujące rozstrzygnięcia. "Dwa teatry", to nie tylko obrona dotychczasowej postawy autora. To śmiałe wyzwanie rzucone teatralnemu doktrynerstwu, to credo teatralne dojrzałego artysty wobec tych rzemieślników teatru, którzy - w najlepszych intencjach i z najlepszą wolą - chcieliby wtłoczyć sztukę w ciasne ramy koniunkturalnego utylitaryzmu".

Obecne przedstawienie w Teatrze Współczesnym, wydobywające również w odpowiednich proporcjach tę polemiczną i dyskusyjną warstwę sztuki (rozmowa dyrektora naturalistycznego teatru "Małe Zwierciadło" z dyrektorem psychologiczno-poetyckiego "Teatru Snów"), ujawniło jej nieprzemijające wartości artystyczne i ideowe, dzięki którym "Dwa teatry" oparły się zwycięsko naporowi przemijającego czasu. Łagodząc słusznie ostrość i kontrowersyjność wspomnianej dyskusji na temat charakteru i zadań teatru jako dziedziny sztuki, reżyser przedstawienia poszedł w tym wyciszeniu chyba za daleko postawy i poglądy obu dyrektorów teatru, świadomie ostro kontrastowane przed laty dwudziestu, we współczesnym widzeniu tej problematyki raczej przenikają się i uzupełniają w poszukiwaniu pełniejszej syntezy. Nie wydaje się jednak, że winno się to osiągnąć poprzez łagodzenie konturów postaci obu dyrektorów teatru. W omawianym przedstawieniu Andrzej Łapicki jako dyrektor Teatru Snów jest zbyt konkretny, zbyt rzeczowy i niemal oschły w swym pedantyzmie i doktrynerskiej klarowności, natomiast niektóre cechy tej postaci ze sztuki - poetycki margines niedopowiedzeń - przejął Jan Kreczmar jako dyrektor teatru "Małe Zwierciadło". Mądrze i trafnie natomiast rozwiązał reżyser inscenizacyjnie cały najtrudniejszy w sztuce do realizacji, akt trzeci z jego różnie ukazywanym dotąd zakończeniem.

Spektakl - jak wszystkie w Teatrze Współczesnym - jest wybitnym osiągnięciem aktorskim. Reżyserska koncepcja wygładzenia kontrowersyjnych ostrości w polemice obu dyrektorów rzutowała nie tylko na te postaci, ale również na postaci z obu jednoaktówek w akcie drugim, ustawionych aktorsko właśnie na zasadzie przenikania się teatru realistycznego i poetyckiego teatru psychologicznego. Przy oglądaniu następnych inscenizacji "Dwóch teatrów" trudno będzie odciąć się od wielu propozycji aktorskich z omawianego przedstawienia. Kreacje Jana Kreczmara (Dyrektor "Małego Zwierciadła"), Henryka Borowskiego (Woźny), Marty Lipińskiej (Lizelotta) oraz - z jednoaktówek - Stanisławy Perzanowskiej (Matka), Haliny Mikołajskiej (Pani), Ignacego Gogolewskiego (Andrzej), Barbary Sołtysik (Anna) i Tadeusza Fijewskiego (Ojciec) - przesłaniać będą dalsze sceniczne wcielenia tych postaci, podobnie jak reżyserskoinscenizacyjna propozycja "Dwóch teatrów" zrealizowana w Teatrze Współczesnym wywierać będzie niewątpliwie wpływ na następne realizacje tej sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji