Artykuły

Żyć to za mało!

Światło z zakratowanego okienka wyławia z mro­ku przycupniętego na podeście półnagiego męż­czyznę. Jest tylko to co niezbędne zamkniętemu w separatce: miednica, resztki jedzenia w odra­panej misce, emaliowana "kaczka". Wchodzi żoł­nierz w zgniłozielonym mundurze, na prawej szczęce plaster. Woła: Ty, Ptasiek, to ja, Al Columbato. Nikogo więcej nie będzie. Sztuka jest je­szcze bardziej kameralna niż książka Whartona. Jacek Sobieszczański aż do finału gra Ptaśka sta­tycznie. Przez połowę sztuki nie odzywa się. Naj­pierw jest odwrócony, potem dopiero zwraca twarz ku widowni. Wygląda jak oskubany ptak: opiera się na piętach, ręce na przygarbionych ple­cach, ramiona wystają po bokach, jak skarlałe skrzydła. Unosi się i trzepocze trójkątami ramion, przysiada i niezdarnie się kiwa. Stopniowo staje się człowiekiem. Chce mówić, lecz zapomniał, jak się to robi. Prostuje się, garb znika, a rozbiega­ne przedtem oczy uspokajają się, przywracają twarzy blask.

Al Mieczysława Morańskiego jest dynamiczny. Biega wokół Ptaśka, widzi w nim rywala. Przema­wia czule, za chwilę wrzeszczy, wymachuje pię­ściami. Niemy, pozornie nieobecny Ptasiek dyry­guje Alem. Ilekroć ten się zapala, Ptasiek wytrą­ca go z uderzenia. Ujawnia się Al wrażliwy, za­gubiony i bezradny. Momenty przyspieszenia i spowolnienia prowokowane muzyką budują rytm przedstawienia. W "Ptaśku" rekwizyty są umowne.

Ogrywany podest staje się poprzeczką awiarium, łóżkiem, krawędzią zbiornika, szafą, dachem szpitala psychiatrycznego. Przedstawienie ma dwa słabe punkty; na począt­ku brakuje mu napięcia, aktorzy grają, ale niewie­le między nimi się dzieje, a przecież obie role da­ją szansę, by trzymać widza za gardło. Słabo pod­kreślone są też elementy komiczne tekstu. O czym jest ta historia? Przede wszystkim jest to sztuka o postawach wobec życia. Dla takich jak Al nie jest ono problemem. Mówi się o nich czę­sto, że wiedzą, czego chcą, nazywa ludźmi suk­cesu. Pociąga ich idea bycia najlepszymi. W gruncie rzeczy są naiwni i ta naiwność jest ich siłą. Podobni do Ptaśka nigdy nie zadomowią się w świecie. Oddalają się od rzeczywistości, jak ptak od ziemi. Tyle że ludzie nie latają. Sztuka za­czyna się, gdy wszystko już runęło. Ani Al, ani Ptasiek nie są tym Alem i tym Ptaśkiem, o któ­rych opowiadają. Obaj przeżyli katastrofy. Al woj­nę. Złamała go prawda o sobie, nie okazał się tak doskonały, jak myślał. Odkrycie to uczyniło go wrażliwym. Katastrofą Ptaśka jest śmierć wyśnio­nego ptaka - Perty. Obnażyła ona, że świat od którego uciekał, nosił w sobie. Al pyta: co dalej? Trudno powiedzieć, czy istnie­je dla nich nowe, bogatsze niż egzystencja, ży­cie? Reżyser bowiem zmienia zakończenie "Ptaś­ka". O ile u Whartona jest szansa na happy end, to w przedstawieniu jej nie ma.

Al, przygwożdżony do drzwi szafy odpowiedzią: "Nic dalej!", powtarzając bezwiednie, aż do szep­tu: "I co dalej?" - powoli opada na podłogę. Świa­tło, od którego wszystko się zaczęło - gaśnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji