Artykuły

Lubelskie laboratorium Passiniego

- Chcę wokół Lublina budować swój zespół, nie tylko aktorski, także artystów systemów interaktywnych, wizualizacji, muzyków. Muszę dokonać rekonstrukcji zespołu, zamierzam tutaj poszukać odpowiednich ludzi. Jest sporo ośrodków w Polsce, z którymi współpracuję , ale to wszystko ma być zawieszone tutaj, w bazie dla moich wszystkich projektów - mówi Paweł Passini w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Grzegorz Kondrasiuk: Paweł Passini na stałe zamieszkał w Lublinie! Wiadomo, że w minionym roku artysta ten pracował w wielu miejscach, wystarczy wymienić "Hamleta'44" w Muzeum Powstania Warszawskiego, czy "Odpoczywanie" w krakowskim Teatrze Łaźnia Nowa, spektakl który pokaże dzisiaj TVP Kultura. Jak to się dzieje, że artysta nie narzekający na brak tzw. propozycji wylądował w miejscu postrzeganym z krakowskiej czy warszawskiej perspektywy - przy wszystkich swoich zaletach - jako prowincja? Paweł Passini: Początki tej historii wiążą się z działalnością w Srebrnej Górze koło Wrocławia nettheatre, czyli teatru internetowego. Kiedy nagle straciliśmy tam możliwość pracy, pierwsze zaproszenie przyszło właśnie z Lublina. Ale Lublin nie jest dla mnie miejscem anonimowym, ponieważ stąd wywodzi się zespół Chorea, z którym jestem od początku mocno związany, jako drugi reżyser, obok Tomka Rodowicza. Więc Lublin dla mnie to konkretna energia ludzka, kwestia wspólnych częstotliwości na których się nadaje, odwagi myślenia, abstrakcji, szczypty, a nawet dwóch szczypt szaleństwa.

Zupełnie inaczej jest we Wrocławiu czy w Krakowie, gdzie strasznie trudno jest powołać coś naprawdę nowego, bo wszystko musi dziać się w cieniu jakieś starej instytucji, a każde wydarzenie od razu obudowuje się betonowym schronem i stawia wokół ochroniarzy. Decydującym sygnałem, który spowodował, że zdecydowałem się tu wylądować, były rozmowy z wiceprezydentem Włodzimierzem Wysockim, podczas których miałem wrażenie, że rozmawiam nie tylko z reprezentantem władzy, ale i z intelektualnym partnerem, podczas gdy równolegle w Srebrnej Górze miałem problemy z urzędnikami szczebla gminy, który zachowywali się jak prezesi magistratu. Jest jeszcze jeden argument - Jesziwa Chachmej Lublin, bardzo istotny punkt na mojej mapie, miejsce w pobliżu którego chcę być, które budzi mój ogromny szacunek, nie wiem czy nie większy niż postać Widzącego z Lublina.

Masz ochotę znaleźć się w pobliżu tej gałęzi tradycji racjonalnej?

- Raczej w cieniu metafizyki, która nie boi się pójścia w racjonalizm. Myśli o tym, że do kwestii metafizycznych można zastosować narzędzia logiczne. To idealnie przekłada się na to, czym się zajmuję, na próby zastosowania nowych mediów w sztuce teatru, która cała jest efemeryczna i rozgrywa się wokół spotkania. W teatrze pracuję w dość specyficzny sposób, zamykam się na sali z aktorami, potrafię pracować bez przerwy dwadzieścia godzin. Potrzebuję po prostu laboratorium. Nawet w teatrze repertuarowym wydzieram sobie tę przestrzeń wewnątrzlaboratoryjną, i stąd wynikają czasem konflikty. Myślę, że w Lublinie istnienie laboratorium ma sens. Pierwszy raz w życiu gdzieś się na stałe osiedliłem, stałem się lublinianinem. Czy nie brzmię przypadkiem jak chodząca turystyczna reklama Lublina?

Owszem Dokonując uściślenia: kto lub co znalazło sobie bazę w Lublinie? Czy tylko Paweł Passini?

- Nie tylko, ponieważ ze sobą przywożę aktorów i ludzi od techniki. Chcę wokół Lublina budować swój zespół, nie tylko aktorski, także artystów systemów interaktywnych, wizualizacji, muzyków. Muszę dokonać rekonstrukcji zespołu, zamierzam tutaj poszukać odpowiednich ludzi. Jest sporo ośrodków w Polsce, z którymi współpracuję - Łaźnia Nowa w Nowej Hucie, Fabryka Sztuki w Łodzi, ale to wszystko ma być zawieszone tutaj, w bazie dla moich wszystkich projektów.

Na swoje powitanie tu w Lublinie zaproponowałeś nie spektakl, a koncert, w sobotę na pierwszych urodzinach Teatru Centralnego.

- Przy pracy w Nowej Hucie nad spektaklem "Wszystkie rodzaje śmierci" pojawiła się ciekawa ludzka konstelacja. Na żywo do przedstawienia wykonywaliśmy muzykę, razem z Danielem Mońskim, bębniarzem z Masala SoundSystem i Denisem Kolokolem z Ukrainy. W wielkim pustym kinie bez foteli w Nowej Hucie po spektaklach spędziliśmy jeszcze wiele godzin, grając muzykę - instrumenty perkusyjne i śpiew gardłowy Mońskiego, elektronika Kolokola i ja - na klawiszach, klarnecie i vocoderze, czyli syntetyzatorze głosowym. Powstał wtedy pomysł nagrania płyty w eksperymentalnym studia Akademii Muzycznej w Krakowie. Zaraz po nagraniu spakowaliśmy manatki na koncert do Lublina.

Lubelskie teatralne plany w bezpośredniej przyszłości?

- W koprodukcji ze szczecińskim Teatrem Współczesnym robię spektakl o UFO, właśnie piszę scenariusz. Robię go na poważnie, w tym sensie, że traktuję poszukiwania UFO i wątpliwości wokół tego zjawiska jako residuum myślenia religijnego i takich potrzeb współczesnego świata. Finał - na koniec maja lub początek czerwca, i wtedy odbędzie się tu w Lublinie w Teatrze Centralnym premiera.

* Paweł Passini - reżyser teatralny (absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie, 2004), twórca nettheatre - teatru internetowego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji