Artykuły

Węgierko w domu Marszałka

Jedni widzą w nim genialnego artystę, inni nazywają pupilem sowieckiej władzy. Kim był Aleksander Węgierko, patron Teatru Dramatycznego w Białymstoku? Z Jolantą Szczygieł-Rogowską kuratorem wystawy dokumentującej powojenną historię białostockiego Dramatu rozmawia Jerzy Szerszunowicz.

Czy Aleksander Węgierko powinien być patronem Teatru Dramatycznego w Białymstoku?

- Jako historyk muszę odpowiedzieć: nie.

Dyskwalifikuje go to, że prowadził teatr pod okupacją sowiecką, że poszedł na współpracę?

- Stosunki Węgierki z władzą sowiecką to kwestia niejednoznaczna. Jest argument znacznie bardziej oczywisty: gmach obecnego Teatru Dramatycznego jest pomnikiem wystawionym przez mieszkańców Białegostoku Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Kiedy po latach zaborów Polska odzyskała niepodległość, Białostoczanie zapragnęli zbudować pomnik Piłsudskiemu. Decyzja zapadła już w 1928 roku. Jak zwykle w takich razach pojawiła się idea pomnika. Jednak nasi pradziadowie byli chyba bardziej praktyczni od nas - zauważyli, że spiżowych pomników Piłsudskiego jest wiele, więc może lepiej będzie zbudować "żywy pomnik". W tym czasie Białymstoku brakowało teatru, nie istniała instytucja, która mogłoby być ogniskiem polskiej kultury, tradycji, ale też w wymiarze praktycznym kultywować i uczyć poprawnej polszczyzny. Nieznajomość języka polskiego była po I wojnie światowej poważnym problemem. Z tych rozważań narodziła się idea Domu Ludowego imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego. W trakcie budowy zmieniono nazwę na Teatr Miejski im. Marszałka Piłsudskiego. I to jest oczywiste wyjaśnienie mego stanowiska jako historyka: nie mogę popierać patrona, który pojawił się wbrew tradycji, wbrew pierwotnej idei, jaka przyświecała twórcom tego miejsca. Tym bardziej, że budynek powstawał wyłącznie ze składek mieszkańców.

Kiedy odbyło się uroczyste otwarcie białostockiej sceny?

- Nie odbyło się nigdy. Po dziesięciu latach budowy (borykano się z trudnościami finansowymi) 27 grudnia 1938 roku zagrano pierwszą premierę - "Cydzika i spółkę" Stefana Kiedrzyńskiego. W budynku organizowano bale dobroczynne, drukowano oficjalne zaproszenia do Teatru im. Marszałka, ale oficjalne otwarcie ciągle odkładano. Rozważano powiązanie uroczystości z czynem legionowym, ze świętem wojskowym, swoje przybycie zapowiadał Marszałek Śmigły-Rydz, zamówiono nawet zastawę obiadową na 500 osób... Niestety, wszystkie te plany uciął wybuch wojny.

I to jest moment, gdy w historii białostockiego teatru pojawia się Aleksander Węgierko.

- Po wybuchu wojny teatr przeszedł pod zarząd sowiecki. W tym czasie Aleksander Węgierko, ceniony warszawski aktor i reżyser, ucieka do Lwowa. Następnie przenosi się do Grodna, gdzie Władysław Czengery, przedwojenny dyrektor Teatru Miejskiego, zaczyna ponownie organizować zespół. Zagadką pozostaje, dlaczego Węgierko opuścił Lwów - dlaczego porzucił skupisko polskiej inteligencji, ośrodek kulturalny i przeniósł się do nieco prowincjonalnego Grodna?

Krytycy Węgierki interpretują to dość jednoznacznie - aktor poszedł na współpracę z bolszewikami...

- Nie zgadzam się z takim interpretacjami. Tym bardziej, że ich podstawą są wypowiedzi aktorów, którzy naówczas grali w teatrzykach niemieckich w Generalnej Guberni... Nie jest wykluczone, że Węgierkę skusiła oferta samodzielnego stanowiska. We Lwowie skupiła się elita, śmietanka artystyczna. W Grodnie Węgierko miał więcej swobody, został kierownikiem artystycznym, mógł działać niemal samodzielnie, mógł się rozwijać. Przyszedł na świat w rodzinie ogrodnika cmentarnego, swoją pozycję osiągnął ciężką pracą, był utalentowany, ambitny - Grodno było dla niego szansą na samorealizację.

Czyli karierowicz?

- To nie do końca tak. W zachowanych dokumentach Węgierko jawi się jako osoba niezwykle mocno związana z teatrem. Wszystko podporządkował pracy - nawet życie osobiste. To był prawdziwy książę teatru, którego przed uciążliwościami egzystencji chroniła żona. To było dość nietypowe małżeństwo - raczej związek partnerski. Nie mieli dzieci. Ona zajmowała się przyziemnymi problemami, on był ponad - żył teatrem. Podobny stosunek miał do polityki - robił ukłony wobec władzy sowieckiej, ale jedyną rzeczą, w którą serio i z przekonaniem się angażował, była praca na scenie.

Wybuch wojny był dla Węgierki i wielu innych artystów kompletną katastrofą. Proszę przypomnieć choćby tragiczny gest Witkacego, który odebrał sobie życie. Być może w pojawieniu się Sowietów - u których artyści, a szczególnie aktorzy, byli bardzo poważanymi osobami - Węgierko dostrzegł szansę powrotu do jedynego świata jaki znał i rozumiał - do teatru.

Ciekawe jest też chyba to, że w relacjach naocznych świadków, nawet nieprzychylnie nastawionych do Węgierki, nigdy nie kwestionuje się jego predyspozycji zawodowych.

- Przeciwnie. Zapamiętano go jak człowieka opanowanego, niezwykle sprawnego organizacyjnie, świetnego reżysera i doskonałego aktora. Kiedy został kierownikiem artystycznym w Białymstoku, otworzył studio aktorskie przy teatrze (z którego wyszedł m.in. Czesław Wołłejko). Wystawiał głównie repertuar polski, w tym sztuki wielkich romantyków, którymi zachwycali się... aktorzy radzieccy. A była to wtedy europejska elita aktorska. Węgierko dostał propozycję wyjazdu do Moskwy. Gdyby z niej skorzystał, mógłby spokojnie, w dostatku i otoczony uznaniem przeczekać wojnę...

... i zasłużyć sobie w pełni na miano "sowieckiego sługusa". Zamiast tego został w Białymstoku, a teatr pod jego dyrekcją rozwijał się znakomicie. Potem nagle wojna po raz drugi wkroczyła w życie Węgierki.

- Niestety. W maju 1941 roku białostocki teatr wyjechał na gościnne występy do Mińska. Tam aktorów zastał wybuch wojny niemiecko-sowieckiej. Część zespołu rozpierzchła się. Węgierko, jak wynika z relacji świadków, wsiadł do pociągu jadącego do Brześcia i po przybyciu na miejsce oddał się w ręce Gestapo.

Ale to nie jest jedyna wersja wydarzeń...

- Niektórzy twierdzili, że Węgierko chciał współpracować z Niemcami. Moim zdaniem nie ma to wiele wspólnego z prawdą.

Czy wiadomo jak zginął?

- Prawdopodobnie został rozstrzelany, ale pewności nie ma. Ciała nigdy nie odnaleziono, nie ma grobu.

Czy mógł przeżyć?

- Jest to bardzo mało prawdopodobne. Gdyby nawet tak się stało, wcześniej czy później musiałby się ujawnić - ktoś by o nim wiedział. Tak, jak to miało miejsce np. z Eugeniuszem Bodo, który zakończył życie w sowieckim łagrze. O Węgierce wszelki słuch zaginął.

Decyzja o wyjeździe do Brześcia jest równie tajemnicza, jak dwa lata wcześniej opuszczenie Lwowa na rzecz Grodna. Za pierwszym razem postawił na życie - wyjazd do Brześcia był formą samobójstwa. Dlaczego to zrobił?

- Myślę, że Węgierko nie potrafił drugi raz przeżyć końca świata. Załamał się. Studiując materiały na jego temat, mam wrażenie, że on nigdy do końca nie pogodził się z utratą polskości. W Białymstoku stworzył sobie wysepkę wewnętrznej niezależności - pracował w ukochanym zawodzie, grał w języku polskim, tworzył coś wartościowego. Nagle wojna po raz drugi unicestwiła wszystko, co kochał. Nie znalazł w sobie siły, by zacząć od nowa raz jeszcze...

To może jednak Węgierko nie jest takim złym patronem dla teatru?

- Szanuję Węgierkę. Znakomity aktor, znakomity reżyser, człowiek dużego formatu - znakomity patron dla teatru, ale... Ten gmach był zbudowany dla kogo innego i trzeba to uszanować. Popiersie Marszałka Piłsudskiego przechowano przez czas wojny, ukrywano w PRL-u, wreszcie przekazano do muzeum jako "Mężczyznę z wąsami". Ostatnio wróciło do teatru. To jego miejsce - miejsce Marszałka, a nie Aleksandra Węgierki. Z drugiej strony wiem, że nie wszyscy są historykami, że nie wszyscy są białostoczanami z dziada pradziada, że nie wszyscy są związani z tym, co było przed wojną. Czasami myślę, że najrozsądniej byłoby zapytać mieszkańców miasta, co o tym sądzą - narzucanie czegoś z góry nie jest dobrym rozwiązaniem.

Aleksander Węgierko - ur. w Warszawie 17 lipca 1893 roku. Zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w 1941 roku (podawany jest też czasem 1942 rok). Starszy brat Węgierki był znakomitym lekarzem, specjalistą od cukrzycy. Bratanek, też Aleksander, grał w białostockim teatrze. Przybrał pseudonim Juno, żeby odróżniać się od swego imiennika. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej usiłował dalej prowadzić teatr. Został zamordowany w obozie koncentracyjnym. Z okazji jubileuszu 60-lecia białostockiego Teatru Dramatycznego miała się odbyć sesja naukowa poświęcona Węgierce. Niestety, na planach się skończyło. Będzie natomiast wystawa dokumentująca powojenne dzieje teatru. Zostaną na niej zaprezentowane fotokopie pierwszych recenzji teatralnych, relacji świadków, wspomnień aktorów, mnóstwo archiwalnych i współczesnych zdjęć. Uroczyste otwarcie 19 grudnia w Teatrze Dramatycznym zaszczyci swoją obecnością m.in. Zygmunt Kęstowicz - niegdyś aktor białostockiego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji