Artykuły

Gdańsk. Więźniarki zagrały "Węzły życia" na UG

Teatr z więzienia w Lublińcu pokazał wczoraj w Gdańsku poruszającą sztukę o przemocy wobec kobiet.

Marsz Mendelssohna i biała suknia z welonem - tak rozpoczyna się spektakl "Węzły życia". A potem wiadro z mopem, niedosolona lub zbyt słona zupa, podbite oko i wódka na stole jako forma ucieczki. Przedstawienie, w auli wydziału nauk społecznych Uniwersytetu Gdańskiego, przygotował Teatr terapeutyczny kobiet osadzonych w Zakładzie Karnym w Lublińcu.

- To wszystko moja wina. On jest dobry, ciężko pracuje na rodzinę. To moja wina. Głupia jestem. Nic nie zarabiam - żali się ze sceny główna bohaterka.

To samo powtarza sąsiadce, ciotce, a przede wszystkim sobie. Wyżywa się na córce, wymierza kary. Każdy widzi, co się dzieje. Nie reaguje nikt.

Sztukę wystawiono w ramach międzynarodowej konferencji "Kobieta w kulturze" organizowanej w tym roku pod hasłem "Kobieta, mężczyzna, miłość".

Scenariusz jest oparty na historiach samych więźniarek, które zabiły, bo były bite, poniżane i maltretowane przez mężów, konkubentów i członków rodzin. A teraz odsiadują wyroki od ośmiu do piętnastu lat. Autorem i reżyserem jest Barbara Rożniatowska. Spektakl przedstawia dwie historie: kobiety bitej przez męża i córki, która przez wiele lat była ofiarą swojej adopcyjnej matki. Rożniatowska zagrała matkę. W rolę córki nie była w stanie się wcielić, choć to opowieść o niej. Odsiaduje 14-letni wyrok za zabójstwo matki.

- Ten dramat rozegrał się osiem lat temu, ale to dla mnie nadal zbyt wcześnie - mówiła po spektaklu, który wzruszona widownia przyjęła długą owacją na stojąco. - To amatorska gra, uboga dekoracja, ale my przedstawiamy własne życie. Emocje sięgają zenitu. Dlaczego to robimy? Po jednym ze spektakli wstał jakiś prokurator i zapytał: Czego wy chcecie? Mając na myśli, że przecież zabiłyśmy. Odpowiedziałam, że zależy nam tylko na pokazaniu traumy, jaką może przeżywać kobieta w domowym "zaciszu". Innym razem pewien mężczyzna, siedzący w pierwszym rzędzie, od początku do końca płakał. Kolejnym, jedna z kobiet powiedziała, że była o krok od znalezienia się w naszej sytuacji. Chcemy pokazać, że wiele zależy od osób trzecich - sąsiadek, koleżanek, rodziny, która powinna wyciągnąć rękę. Uprzytomnić, że dzieje się źle.

Fundacji Centrum Praw Kobiet przedstawiła przy okazji garść danych. Przemocy fizycznej lub seksualnej doznała w swoim życiu ponad jedna trzecia Polek w wieku powyżej 16 lat. To 6,5 mln poszkodowanych. Tylko w 2007 r. ofiar przemocy było 130 tys. - 76 tys. kobiet, 46 tys. dzieci i 8 tys. mężczyzn.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji