Artykuły

Naszą widownię tworzą także Ostrowianie...

Rozmowa z Janem Buchwaldem nowym dyrektorem Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu

- Gratulując nominacji na dyrektora kaliskiej sceny, chciałabym przede wszystkim zapytać, dlaczego zdecydował się pan ubiegać o tę dyrekcję?

- To jest dosyć naturalny bieg rzeczy, że w pewnym momencie reżyserowi, który współpracuje z wieloma teatrami, przestaje wystarczać takie realizowanie się w różnych zespołach, przy różnych okazjach - i wtedy zaczyna się myśleć o jakiejś wypowiedzi większej, pełniejszej; o działaniu związanym właśnie z organizowaniem zespołu, kierowaniem teatrem... Ta myśl już od dawna nie była mi obca. Krążyła wokół mnie, jak niegdyś "widmo komunizmu po Europie".

- Jak to się stało, że zrealizowała się właśnie w Kaliszu?

- Do współpracy z kaliskim teatrem zostałem zaproszony już wcześniej, ale dopiero w tym roku miałem okazję zrobić tu przedstawienie - "Lot nad kukułczym gniazdem" - i poznałem bliżej ten zespół. Miasto już trochę znałem, przyjeżdżałem tu na festiwale jako dziennikarz, a potem jako reżyser przedstawień. W 1989 roku pokazałem tu "Niebezpieczne związki" z Teatru Polskiego we Wrocławiu, a w ubr. spektakl "Nawrócony w Jaffie" z Teatru Polskiego w Poznaniu - z Januszem Gajosem.

Pracując nad "Lotem" poczułem się dobrze w tym mieście, w którym - jak zauważyłem - publiczność chodzi do teatru i słucha tego, co przekazuje się ze sceny. Spotkałem się z dobrą atmosferą wewnątrz teatru - tzn. z ludźmi, którzy pracują tu "z powołania", żyją tą pracą... Poza tym "Lot" okazał się przedstawieniem udanym. I to wszystko sprawiło, że ten teatr stał mi się bliski. Los zrządził, że akurat odchodził stąd mój poprzednik i szukano następcy. Długo się wahałem, czy podjąć tę próbę, ponieważ wiązało się to z różnymi życiowymi komplikacjami, ale w końcu złożyłem moją ofertę.

- Komisja konkursowa wybrała pana podobno spośród 20 kandydatów. Czym pan ją przekonał?

- Nie wiem! Trzeba by o to zapytać komisję...

- Pytam o to nie bez powodu, ponieważ w dotychczasowych pana publicznych wypowiedziach czy też relacjach z konferencji prasowych nie doszukałam się koncepcji artystycznej tej sceny, jakiejś wizji naszego teatru...

- Określiłem ją dość krótko - i może dlatego przeszła niezauważona. Powiedziałem, że widzę ten teatr jako miejsce, gdzie "świadczy się usługi artystyczne dla ludności". Rzetelne usługi artystyczne na wysokim poziomie! Ta koncepcja jest wyraźnie odmienna od innych możliwych wizji teatru - ogromnego, czy autorskiego, czy narodowego itd. Celowo tutaj zresztą nadaję dość skromną i żartobliwą formę moim poglądom. Ale pod tym żartem kryje mój stosunek do tego, co mamy tutaj robić. Cały czas pamiętam o tym, że jest to jedyny teatr w mieście i województwie, co ma ogromne znaczenie, ponieważ powinien on zadowolić wszystkich. W Warszawie, Krakowie czy Łodzi, gdzie teatrów jest więcej, można pozwolić sobie na wybór określonego profilu czy kierunku. Tutaj trzeba pogodzić się z pewnym "szlachetnym eklektyzmem". Podkreślam słowo "szlachetnym", ponieważ "eklektyzm" nie zawsze ma pozytywny wydźwięk. W praktyce oznacza to bardzo staranny dobór repertuaru - taki, aby te siedem premier, które planuję zrobić, zawierało w sobie wszystko. Musi być w tym coś z klasyki i z współczesności, i koniecznie trochę rozrywki, i obowiązkowo coś dla dzieci lub coś z kręgu lektur szkolnych... Zresztą źródła, z których się czerpie, mogą być bardzo różne, ale jedno zastrzeżenie wydaje mi się bardzo ważne: ten teatr musi być komunikatywny! Nie chodzi tu o schlebianie gustom czy występy "pod publiczkę", ale też nie wyobrażam sobie tutaj teatru awangardowego czy artystowskiego, bo nie zapewniłby on tego kontaktu z publicznością. Wreszcie kolejna cecha, którą chciałbym podkreślić, to traktowanie teatru jako swoistej rozmowy intelektualnej z widzem. Dlatego też przy wyborze repertuaru ważny staje się temat, który byłby pretekstem do takiej rozmowy. Inaczej mówiąc, w sztuce musi o coś chodzić, np. o jakiś problem moralny czy psychologiczny, lub też jakiś aspekt rozważań nad kondycją ludzką, nad funkcjonowaniem człowieka w społeczeństwie itd. Słowem - chodzi o pewne przesłanie teatru.

- Nie wymienił pan w kontekście dialogu z widzem słowa "polityka". W prywatnych wypowiedziach też odcina się pan od politycznych układów. To prawda, że dziś mamy chyba pewien przesyt polityki, ale czy teatr może bez niej się obejść?

- Jest trochę inaczej. Mnie polityka bardzo interesuje, mam swoje poglądy, ale ich nie manifestuję, nie wiążę z żadną partią. A w życiu politycznym cenię przede wszystkim rozwagę, zdrowy rozsądek, no i uczciwość... Teatr oczywiście zawsze uczestniczył w polityce. Dzisiaj jednak, wikłając się w to, musiałby się opowiedzieć za jakąś określoną opcją. Mógłby stać się - nawet wbrew swoim intencjom - "tubą" jakiegoś ugrupowania, a tego chciałbym uniknąć za wszelką cenę.

- Ależ pan znakomicie potrafi unikać polityki! W mojej pamięci zapisało się mocno sprzed lat przedstawienie "Lotu nad kukułczym gniazdem" Zygmunta Hübnera, które odbierało się wówczas jako spektakl wybitnie polityczny, jako wyraz buntu przeciwko ówczesnej naszej rzeczywistości. Panu udało się z tego samego materiału zrobić dziś sztukę zupełnie apolityczną. Pytanie tylko, przeciwko czemu buntuje się w tym przedstawieniu McMurphy?

- Ja też pamiętam spektakl Hubnera! Ale to były zupełnie inne czasy. Teatr ówczesny całą swą energię czerpał z tego, że był przeciwko tamtemu systemowi. Teatr zastępował publicystykę, był namiastką życia politycznego. Dzisiaj jednak, jeśli się analizuje tę sztukę, bardziej interesująca wydaje się sama złożoność natury ludzkiej. W moim przedstawieniu szpital nie jest częścią żadnego systemu politycznego, ani też jego alegorią czy metaforą. Najważniejszy dla mnie jest ów mechanizm, który uruchamia wielka pielęgniarka, aby ubezwłasnowolnić ludzi, pozbawić ich możliwości rozwoju. Szukam odpowiedzi na pytanie, co w tej kobiecie się kryje, co ją skłania do takiego działania?

Sama powieść Keseya, która podobno dała początek ruchom hippisowskim, przyjęta była jako wyraz kontestacji, buntu przeciwko społeczeństwu zorganizowanemu, uporządkowanemu, ale tłamszącemu jednostkę. Dzisiaj ten aspekt też jest aktualny, ale mnie bardziej interesuje człowiek i jego dusza. McMurphy buntuje się, bo ma nieokiełznaną naturę i rogatą duszę, a został wtłoczny w przyciasny gabaryt. A jednocześnie łamiąc przepisy i depcząc zasady, daje on chorym to, czego nie dają im ani lekarz, ani pielęgniarki. Podejmuje swoistą terapię - otwiera tych ludzi, rozwija, pozwala im uwierzyć w siebie, uczy wolności. Jeśli zdolność do rozwoju jest wolnością, to McMurphy właśnie to reprezentuje...

- Rozumiem, że "Lot" pozostaje nadal w repertuarze. A co szykuje nam pan nowego w tym sezonie?

- W repretuarze pozostaje "Lot", "Motyle są wolne" i "Ania z Zielonego Wzgórza", potem wznowimy "Rzeźnię" i "Próby". Najbliższą premierą (15 października) będzie "Ich czworo" Zapolskiej w mojej reżyserii z gościnnie występującym Cezarym Morawskim z Warszawy. Zaraz potem Jacek Bunsch rozpoczyna próby do "Wizyty starszej pani" Diirrenmatta, a na małej scenie Mariusz Orski przygotuje taką zabawną i sentymentalną komedyjkę "Się kochamy" Murraya Schisgala. Później na pewno zrobimy jakąś pozycję ze współczesnej dramaturgii polskiej. Ministerstwo Kultury - jakby wychodząc naprzeciw moim planom - ogłosiło, że zamiast Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych we Wrocławiu, w tym roku odbędzie się konkurs na realizację sceniczną nowych lub nie wystawianych od siedmiu lat sztuk współczesnych polskich autorów. Teatry, które podejmą tę próbę, otrzymają częściową refundację kosztów. To będzie premiera lutowa. Na małej scenie natomiast planujemy "Parady" Potockiego, które przygotuje Waldemar Śmigasiewicz, mistrz zabaw konwencjami. W tym samym czasie na dużej scenie reżyserować będzie Krzysztof Lang, który pokaże najprawdopodobniej coś z klasyki niemieckiej. Siódmą i ostatnią w tym sezonie premierą będzie bajka dla dzieci. Niestety, nie o wszystkim mogę mówić konkretnie, ponieważ objąłem dyrekcję stosunkowo późno i dość trudno było pozyskać mi wymarzonych realizatorów do współpracy. Z tych samych względów niewiele zmieni się zespół aktorski.

- Panie dyrektorze, dokąd pan chce z tym swoim teatrem wychodzić poza Kalisz? Czy na festiwale, zagraniczne wojaże, do telewizji itd? Czy też do Ostrowa, Pleszewa i Jarocina?

- Chcę być wszędzie! To jest teatr wojewódzki i jego widownię tworzą także ostrowianie, pleszewianie, ostrzeszowianie itd. Fakt, że usytuowano go tutaj - w tym pięknym miejscu nad Prosną - może oczywiście kaliszan cieszyć, ale nasz adresat jest szerszy. Sporo występujemy w terenie. W październiku np. będziemy grać w Ostrowie, Koźminie, ale także w Kielcach. Niestety, nie wszędzie sąwarunki po temu i nie każdą sztukę da się przenieść, ale wszystkich zapraszamy serdecznie do naszej siedziby. Rozmawiałem już z władzami kilku miast, aby pomogły nam w utrzymaniu tych kontaktów. Bardzo długą i miłą dla mnie rozmowę odbyłem z prezydentem Ostrowa, panem Mirosławem Kruszyńskim, dochodząc do porozumienia we wszystkich kwestiach. Zgodziliśmy się przede wszystkim, że ten teatr powinien zaistnieć tak samo dla Ostrowa, jak dla Kalisza. Prezydent obiecał bywać na premierach, propagować nasz teatr poprzez swoje służby, a nawet pomagać nam finansowo. Kierownik Wydziału Kultury, pan Andrzej Leraczyk, już podobno myśli, jak rozwiązać problem z dojazdem do teatru. A my jesteśmy gotowi tak długo utrzymać na afiszu nasze spektakle, dopóki będą chętni, by je oglądać... Nie będę ukrywać, że bardzo mi zależy, aby publiczność ostrowska oceniła mój "Lot", aby systematycznie bywała w naszym teatrze. Chciałbym także w czasie Kaliskich Spotkań Teatralnych organizować po dwa spektakle, aby mogła je obejrzeć także publiczność z Ostrowa. Chciałbym niektóre spotkania czy dyskusje, towarzyszące festiwalowi, organizować w tym środowisku. Wierzę, że nam się to uda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji