Błyskotliwa pyskówka
"Verklärte Nacht" w reż. Pawła Miśkiewicza na wrocławskiej EuroDramie. Ocenia Leszek Pułka w Gazecie Wyborczej-Wrocław.
"Verklärte Nacht" Michała Bajera to dowcipna i błyskotliwa pyskówka dwóch starych kobiet, którą Paweł Miśkiewicz wyreżyserował w dobrym tempie.
Michał Bajer ma dobry słuch i poczucie humoru. Napisał sztukę bardzo bliską języka ulicy, lecz artystyczną, niewulgarną i skrzącą się humorem.
Uczestniczyliśmy w wieczornym przekomarzaniu się dwóch postarzałych kobiet. Przypadkiem (albo i nie) noszą imiona podobne do imion bohaterek kultowej "Seksmisji". Lamia (Skupnik) i Lambia (Dubielówna) jednak najlepsze lata dawno mają za sobą. Jedno, co im pozostało, to żarty i żarciki, docinki i fantazje na temat minionych chwil oraz stanu zdrowia.
Lamia ma wyraźną demencję. Gubi wątki, nie kojarzy faktów albo myli je z wyobrażeniami. Pamięta o związku swego życia z muzyką, o wspólnej z Lambią aktywności artystycznej. Lambia właściwie może jej wszystko wmówić. I Lambia rozumie istotę swej władzy. Jeszcze nie upokarza przyjaciółki, lecz świadomie wprowadza Lamię w błąd. Snuje opowieści, którym prędko zaprzecza. Wspomnienia zmyślone i realne miesza z okruchami rzeczywistości. Naprawa rynny. Wymiana okien. To nawet nie są - czego moglibyśmy się spodziewać - egzystencjalne kataklizmy, lecz kolejne preteksty do psót i figli Lambii.
Dialog jest niesłychanie gęsty. Właściwie uczestniczymy w mentalnym ping-pongu kobiet, które próbują odgadnąć swoje przeznaczenie i przekonać się, że przeszłość miała sens. Jeśli odczuwamy po "Verklärte Nacht" pewien niedosyt, to z powodu chwilami zbyt wątłego rozeznania psychiki kobiet. Ale też Michał Bajer wybrał temat niełatwy. Z kolei Paweł Miśkiewicz nie próbował pogłębić realizmu dramatu. Bawił się (chyba słusznie, skoro to pokaz warsztatowy) talentami obu aktorek, drobiazgami scenografii (świetna scena zbierania kamyków z podłogi), warstwą fonii (w której sprawował funkcję Wielkiego Brata). Oklaski były bardzo gorące.