Artykuły

Jak w maju

Gdyby ktoś, na przykład notoryczny recenzent, obudził się 5 dni temu w wygodnym fotelu kaliskiego Teatru, byłby zapewne przekonany, iż znajduje się w samym środku festiwalowych wydarzeń. Młódź podpierająca ściany, uginające się pod ciężarem widzów balkony - to widok dobrze znany bywalcom Kaliskich Spotkań Teatralnych. Ale przecież jest luty i premierę przygotowała macierzysta scena. Co zadziałało? Dobrze przeprowadzona przez Teatr akcja promocyjna? Magia nazwiska stołecznej, a ponadto powszechnie lubianej artystki? Fala powtórnego zainteresowania powieścią Kena Keseya i sztuką Dale'a Wassermana? Z pewnością wszystko na raz. Kilka dni przed premierą reż. Jan Buchwald i odtwórcy głównych ról - Grażyna Barszczewska, Zbigniew Lesień oraz Tadeusz Szymków - spotkali się tuż po próbie z dziennikarzami. Reżyser zwrócił uwagę na fakt, iż podczas pierwszej fali zainteresowania "Lotem" szpital psychiatryczny uosabiał metaforycznie siły totalitarne, dążące do narzucenia swojej woli społeczeństwu. Taki odbiór książki i sztuki był usprawiedliwiony zwłaszcza w naszej części kontynentu. Dzisiaj owe konotacje polityczne zwietrzały i -jak stwierdził Jan Buchwald - "odzywa się ta trudna strona sztuki, mówiąca o człowieku, opowiadająca o wolności i o tym. że im więcej się jej zdobywa, tym większą ponosi się odpowiedzialność".

Grażyna Barszczewska powiedziała na temat kreowanej przez siebie postaci: - Nasze starania idą w tym kierunku, aby postać Siostry Ratched nie była tak jednoznaczna. Oczywiście, jest ona przeciwstawieniem McMurphy'ego i nie sposób grać jej jako anioła. (...)

Po obejrzeniu spektaklu, trzeba uznać, że interpretacja Barszczewskiej uczłowieczyła postać "Wielkiej Oddziałowej" i uprawdopodobniła jej niezachwianą wiarę w talony porządek rzeczy. Zbigniewowi Lesieniowi, dźwigającemu ciężar drugiej kluczowej roli, Mc Murphy'ego, udała się wcale nie łatwiejsza sztuka ukazania ewolucji tej postaci, dojrzewania, które zmusza bohatera do zdjęcia -jakże ułatwiających życie-masek.

Na przedpremierowej konferencji Lesień tłumaczył sięgnięcie po "Lot nad kukułczym gniazdem" chęcią podniesienia zespołowi poprzeczki. Z przyjemnością należy odnotować fakt, iż cała trupa pokonała tę nielichą wysokość w pierwszym podejściu, a że do KST pozostały jeszcze blisko dwa miesiące, zapewne nauczy się ją przechodzić z pewnym zapasem swobody, która oby nie przeistoczyła się w niszczącą rutynę. I tym westchnieniem kończę, zachęcając wszystkich kaliszan do obejrzenia przedstawienia. Naprawdę warto!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji