Artykuły

Prywatny teatr trybuna Kutza

Zdaniem Gajosa aktorzy lubią pracować z Kazimierzem Kutzem, bo jest zawodowcem i niczego nie udaje: - Potrafi za pomocą kilku słów uważanych za niecenzuralne powiedzieć aktorowi wszystko o stanie emocji jego postaci. Zawsze trafia w sedno. Przy "Opowieściach Hollywoodu" kazał mi wejść w kadr spod kamery. Uważałem to za nadużycie formalne. Powiedział: "Słuchaj, nie p..... mi tu, tylko wchodź, jak ci kazałem. Nie ma czasu". Po obejrzeniu ujęcia okazało się oczywiście, że miał rację - o Kazimierzu Kutzu, reżyserze, pośle PO, mówią "Rzeczpospolitej" jego współpracownicy.

Wywoływał emocje i kontrowersje jako reżyser, teraz czyni to, będąc posłem PO. O jego życiu i przemianach, kwiecistym języku i umiłowaniu kobiet mówią współpracownicy i znajomi.

- Zapamiętałem go z trybuny podczas zebrań w Filmówce - wspomina Jerzy Gruza. - Była duża, on mały. Ale serce miał wielkie i odwagę mówienia, co myśli. Rzeczowo, jak na Ślązaka przystało. Ratował mnie i bronił, kiedy jako przewodniczącego komitetu higieny szkolnej ciągle chciano mnie wyrzucać za brudne toalety. A nie znaliśmy się jeszcze wtedy. - Przed realizacją "Krzyża Walecznych" (1958) - wspomina Józef Hen - przyjechał do mnie do Obór Tadeusz Konwicki z bladym, szczupłym chłopaczkiem i powiedział: "To jest Kazimierz Kutz, twój reżyser". Był grzecznym chłopcem, niepewnym Kutza w sobie. Miał, podobnie jak ja, niepatetyczną wizję świata, historii i bohaterstwa. Lubił się popisywać swoją plebejskością. Zaskakiwało mnie jego zainteresowanie polityką.

- "Nikt nie woła" Kutza (1960) było przypieczętowaniem dorobku szkoły polskiej, otwarciem nowej epoki, odlotem w kosmos - mówi Barbara Krafftówna o filmie, z którego cenzura wycięła scenę miłosną na "Trybunie Ludu". - A potem przyszedł "Upał" (1964). Starsi Panowie nigdy nie chcieli przenieść kabaretu do teatru, ale zgodzili się, żeby Kazio zrobił komedię z ich udziałem. Była dowodem na jego poetycką wrażliwość, którą w inny sposób potwierdził w cyklu śląskim.

Śląski matecznik

Olgierd Łukaszewicz, który grał w "Soli ziemi czarnej" (1969) i "Perle w koronie" (1971), podkreśla, że Kazimierz Kutz zawsze czuł się trybunem śląskim. Stworzył zespół filmowy Silesia, szefował regionalnej telewizji. Był internowany.

- Widziałem, jak ludzie dziękowali za to, że otworzył im oczy na Śląsk. Kutz stworzył śląski mit - mówi Łukaszewicz.

- Byłem jedynym aktorem w filmie, który nie znał gwary śląskiej, musiałem się jej uczyć - wspomina Jan Englert.

- W końcu lat 70. panował w kinie naturalizm, a Kutz stylizował, zaproponował wysmakowane plastycznie kadry - kontynuuje Łukaszewicz. - Chwalono wybitne osiągnięcia operatora za ujęcie, w którym witraż odbija się na mojej twarzy. Tymczasem to było zapisane w scenariuszu. Efekt uzyskano dzięki użyciu rzutnika, co też było pomysłem Kutza.

- Jego pasją zawsze był sport - mówi Gruza. - Kiedy w Filmówce grywaliśmy w piłkę, Kazio rządził na boisku, rozgrywał, strzelał bramki. Sport był mocnym motywem jego przyjaźni z Konwickim, Holoubkiem i Dygatem, u którego oglądali mecze.

- To był czas triumfów Górnika Zabrze i kadry Górskiego. Emocjonował się sportem, ale i bawił się reakcjami kolegów przed telewizorem. Sam umiał je powstrzymać, stać go było na dystans - opowiada Łukaszewicz. Podobnie jak żona Dygata Kalina Jędrusik uwielbiał kwiecisty język. I stał się donżuanem.

"- Kutz zaniechał sztuki dla polityki. Politycy grają swoją bajkę, a on traci jako artysta - mówi Gruza"

- Przeczytałem niedawno wywiad z Kaziem i to, co mówi o kobietach, erotyzmie, zaskoczyło mnie - dziwi się Józef Hen. - Nie wiedziałem, że jest stale zafascynowany kobiecością. W mojej obecności tego nie manifestował. Być może buduje swoją legendę?

- Ze zdumieniem dowiadywałem się o jego sekscesach matrymonialno-erotycznych - wyznaje Gruza. - Kiedyś to był skromny chłopak ze Śląska, żaden podrywacz! Myślę, że dopiero jak poczuł reżyserski sukces, zaczął się rozglądać za samicami. To się również ujawniało w słownictwie, którego wcześniej w ogóle nie używał. Rozbuchał się - ch... pi... były na porządku dziennym. To mnie zdumiewało, ale musiało w nim głęboko tkwić. Bawi się tym zresztą z wdziękiem.

- Widziałem w tym rys artystyczny, miałem wrażenie, że mówi językiem wykreowanym - uważa Olgierd Łukaszewicz. - Stwarzał atmosferę, która wszystkich bulwersowała. A jednocześnie to był żart, prowokacja, poezja. W swojej rubaszności, pieprzności, dosadności zawsze jest serdeczny. Niektóre kobiety nie zgadzały się długo na jego konwencję, ale potem wszystkie doceniały wdzięk, zobaczyły, że to jest sexy.

Świątynia miłości

W filmach Kutza uderza rozmodlony stosunek do kobiet. - Myślę, że to cieplejsza strona śląskiego patriarchatu: stwarzała kobietom lepszą sytuację niż gdzie indziej - zauważa Renata Dancewicz, która grała w "Pułkowniku Kwiatkowskim" (1995). - Faceci tyrali na kopalni, chorowali na pylicę, a kobiety uosabiały zdrowie, piękno, krótkie chwile szczęścia.

Renata Dancewicz uważa, że Kutz jest typem człowieka, który klnie jak szewc, ale wcale nie jest wulgarny, tylko ma gołębie serce i imponuje delikatnością:

- To po prostu facet, który nie ściemnia, jest sobą. Jako reżyser bardzo o mnie dbał, wzbudzał zaufanie. W czasie kręcenia filmu grałam nocą w brydża, a kiedy miałam wolną chwilę, natychmiast zasypiałam. Wtedy pytał: "Co ty, Renia, na kotłowni robisz?". Przynosił mi bułki, martwił się, że jestem niedożywiona. Myślę o nim z wielką czułością.

Janusz Gajos współtworzył sukces przełomowych spektakli telewizyjnych Kutza: - Przed główną rolą w "Opowieściach Hollywoodu" (1986) trochę się bałem. Tekst trudny, Kutza znałem tylko z widzenia. Przed samym wyjazdem do Krakowa powiedział: "Słuchaj, ty jedziesz do Krakowa. To nie są żarty. Musisz być przygotowany tak, jak nigdy jeszcze nie byłeś. Tam nie będzie łatwo". W czasie prób dowiedziałem się od Ani Dymnej, że krakowskim kolegom powiedział: "Słuchajcie, tu przyjedzie Gajos. To nie są żarty. Musicie być przygotowani tak, jak jeszcze nigdy nie byliście...". Kutz uwielbia "organizować zdarzenia". Bez tego nie ma Kutzowej atmosfery na planie.

Zdaniem Gajosa aktorzy lubią z nim pracować, bo jest zawodowcem i niczego nie udaje: - Potrafi za pomocą kilku słów uważanych za niecenzuralne powiedzieć aktorowi wszystko o stanie emocji jego postaci. Zawsze trafia w sedno. Przy "Opowieściach" kazał mi wejść w kadr spod kamery. Uważałem to za nadużycie formalne. Powiedział: "Słuchaj, nie p..... mi tu, tylko wchodź, jak ci kazałem. Nie ma czasu". Po obejrzeniu ujęcia okazało się oczywiście, że miał rację. Lubi szokować ludzi swoją bezpośredniością. Często robi to celowo, żeby potem przyglądać się reakcji. Dość dawno temu jechaliśmy razem pociągiem do Krakowa. Było to w czasach, kiedy jego twarz nie była jeszcze tak znana jak dziś. Mnie ludzie rozpoznawali. Rozmawiał ze mną "swoim" językiem, gęsto wtrącając słowa ze śląskiej gwary. Był niezwykle uradowany faktem, że współtowarzysze podróży byli lekko skonsternowani, a najbardziej bawiło go to, że ja czułem się dość nieswojo. Spierać się z Kutzem trudno. Ostatni raz spieraliśmy się dość ostro przy "Śmierci komiwojażera".

W Sejmie i w Czytelniku

- Czasami bezpośredniość Kutza bywa dojmująco bolesna, ale to akceptuję - mówi Jan Englert. - Bo Kutz patrzy na świat po fredrowsku. Wyciąga wady, kpi z nich, ale życzliwie. Jego pozytywną energię i bezpośredniość pamiętam jeszcze z planu "Kanału". Zaprosił mnie wtedy, 13-latka, na wesele.

Kutz jest teraz posłem PO. Od dawna nic nie wyreżyserował. - Może w polityce znajduje adrenalinę, która skutecznie zastępuje twórczość? - zastanawia się Englert. - Mężczyzna w pewnym wieku lubi rządzić i dzielić. W wieku króla Lira.

- Żałuję, że zaniechał sztuki dla polityki - uważa Gruza. - Oni grają swoją bajkę, a on jako artysta traci. Istnieje jako medialna osoba. Zawsze powie coś oryginalnego, a mógłby podnosić rangę polskiego kina i teatru. W kawiarni Czytelnika zauważyłem też, że wiele głupstw i zajobów na różne tematy uchodzi mu przez jego śląską odrębność. Ale nawet jak się myli - myli się pięknie. Sto lat!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji