Artykuły

Dążył do jednej prawdy

Przez długie lata w Polsce tylko Teatr Ósmego Dnia korzystał z doświadczeń Grotowskiego. To, co przedostało się do kontrkultury, to odbywało się za naszym pośrednictwem. On z założenia preferował teatr elitarny, a my graliśmy dla znacznie szerszej publiczności. Potem pojawiła się druga fala - czyli Włodek Staniewski i Gardzienice - pisze na łamach Polski Głosu Wielkopolskiego Lech Raczak, reżyser, współtwórca Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu.

Niewielu pamięta, że w 1960 roku Jerzy Grotowski wyreżyserował w poznańskim Teatrze Polskim "Fausta" według Goethego. Z tego, co wiem, Poznań nie był przygotowany na takie przedstawienie, ponieważ Grotowski już wtedy używał bardzo nowoczesnych form. Słyszałem, że doszło do kłótni w zespole, a po premierze ukazały się złe recenzje w lokalnej prasie. W tym samym mniej więcej czasie pokazywał dwukrotnie swoje opolskie przedstawienia w Domu Tramwajarza i dawnych barakach AWF przy ulicy Grunwaldzkiej. Prawdopodobnie grali w baraku, w którym obecnie ma swoją siedzibę Teatr Strefa Ciszy - opowiada Lech Raczak o Jerzym Grotowskim. Wstrząs. W latach 60. na poznańskiej polonistyce pracował młody asystent Zbigniew Osiński, który jeździł do Opola, do Teatru 13 Rzędów i po powrocie w gronie polonistów propagował ten teatr. Kiedy zobaczyłem pierwszy raz w 1967 roku "Księcia Niezłomnego", to był wstrząs. Takie katarktyczne przeżycie, po którym byłem bardzo poruszony. Zdałem sobie sprawę, że nie ma co kontynuować linii tradycyjnego teatru, jaki uprawialiśmy w Teatrze Ósmego Dnia. Dotarło do mnie, że teatr to coś innego. Trzeba się zająć eksperymentem. Zaczęliśmy wspólnie ze Zbyszkiem Osińskim uprawiać trening aktorski na wzór Teatru Laboratorium, zrealizowaliśmy wspólnie "Warszawiankę" Wyspiańskiego. Współpracował z nami przez jakiś czas Zbyszek Spychalski, który był w zespole Grotowskiego. Pod jego kierunkiem przygotowaliśmy rok później "Dumę o hetmanie" Żeromskiego, a ja przejąłem kierownictwo w grupie. W Teatrze Ósmego Dnia nasze poszukiwania teatralne prowadziliśmy wyraźnie pod wpływem Grotowskiego, nie bojąc się tego wpływu. Każdy młody człowiek pozostaje pod jakimś wpływem, a my mieliśmy poczucie, że wybraliśmy najlepszy.

Pod wpływem

Przez długie lata w Polsce tylko Teatr Ósmego Dnia korzystał z doświadczeń Grotowskiego. To, co przedostało się do kontrkultury, to odbywało się za naszym pośrednictwem. On z założenia preferował teatr elitarny, a my graliśmy dla znacznie szerszej publiczności. Potem pojawiła się druga fala - czyli Włodek Staniewski i Gardzienice. Nieco inne doświadczenia weszły w teatralny obieg dzięki Węgajtom i Sejnom, dzięki teatrowi Pieśń Kozła. A na świecie? Podobnie. Teorię i praktyki najpierw upowszechnił jego uczeń Eugenio Barba dzięki swojemu Odin Theatre. A kiedy rozpadł się po stanie wojennym Teatr Laboratorium, jego aktorzy, którzy musieli się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Rozpierzchli się po świecie, prowadzili warsztaty, treningi, wykłady...

Co nas różniło?

My w Teatrze Ósmego Dnia mieliśmy większą wrażliwość społeczną, podczas gdy Grotowski miał raczej wrażliwość antropologiczną. On się zajmował wyizolowanym społecznie człowiekiem, a my interesowaliśmy się człowiekiem w społeczeństwie właśnie. Formalnie nasze spektakle dążyły do ideału Grotowskiego. Z czasem zdaliśmy sobie sprawę, że się różnimy. On traktował człowieka, jak cebulę. Po kolei zdzierał warstwa po warstwie: role społeczne, tradycję, kulturę, stereotypy, aby dotrzeć do jądra prawdy w środku człowieka. My zaś w ósemkach postanowiliśmy przecinać tę cebulę, aby wszystkie jej warstwy były widoczne natychmiast. On dążył do jedynej prawdy, a my doszliśmy do wniosku, idąc jego tropem, do tego, że nie ma jednej szczerej prawdy, ale zdolność do kłamstwa jest naturalną rzeczą ludzką.

Chociaż traktowałem go jak Mistrza, nie miałem z nim dość długo bezpośredniego kontaktu. On był trudny w relacjach międzyludzkich. Widywałem go najpierw jako tęgiego faceta w czarnym garniturze i białej koszuli. Kiedy wrócił z Indii, nie poznałem go. Był wychudzony, miał kozią bródkę, nosił dżinsowe spodnie i dżinsową kurtkę... W pewnym momencie nawet przez pół roku pracowałem w Teatrze Laboratorium przy pracach, które po latach miały się okazać przydatne Grotowskiemu. Otóż, zbierałem materiały o ostatnich zachowanych w Polsce teatrach ludowych. Z czasem nasze drogi zaczęły się oddalać.

Para-ra-ra czyli pamflet

I doszło w pewnym momencie nawet do konfliktu. W Teatrze Ósmego Dnia uprawiałem teatr polityczny, co dla Grotowskiego było podejrzane. On chciał być jak najdalej od polityki. Pod koniec lat 70. Grotowski odszedł od teatru. Byłem do tej jego parateatralnej działalności podejrzliwy. Wydawało mi się, że to niedobrze, że to demagogia... Odciąganie ludzi od działania, zapewnianie im alibi... Oni prowadzili wtedy raczej eksperymenty terapeutyczne, używając technik teatralnych i sprawiali, że uczestnicy tych zdarzeń wracali do społeczeństwa pogodzeni, gotowi nadal istnieć w kieracie politycznym. I wtedy napisałem artykuł "Para-ra-ra" do "Dialogu". W pewnym fragmencie był śmiesznym i ostrym pamfletem na parateatr Grotowskiego. To zrobiło na nim duże wrażenie. Dotąd uważał mnie chyba za sojusznika, a ja zadałem mu taki cios w podbrzusze... Po tym tekście nasze drogi rozeszły się. Nie miałem z nim kontaktu w ogóle.

Pontedera

Dopiero w następnej dekadzie, kiedy część Teatru Ósmego Dnia znalazła się na emigracji doszło do ocieplenia stosunków. Nie wiedzieliśmy o tym, że Zbyszek Osiński napisał do Grotowskiego list, że wyjeżdżamy z kraju. Znaleźliśmy się we Włoszech, zaczęliśmy szukać miejsca dla siebie. Trafiliśmy do Pontedery, gdzie na nas czekali. Okazało się, że Grotowski napisał do tamtejszych władz list z prośbą, że jeśli się tam zjawimy, aby nam pomogli. Spędziliśmy tam pół roku, przygotowaliśmy przedstawienie, dzięki któremu mogliśmy żyć. Była wtedy okazja, aby się z nim spotkać. Ale odwołałem spotkanie. Spotykałem go natomiast jako słuchacz podczas jego wykładów we Włoszech. Napisałem o tym, co robił w drugiej połowie lat 80. artykuł do "Dialogu". Był to już artykuł wyważony, chociaż nie kryłem, że ja jestem Niewierny Tomasz. Jestem zbuntowany uczeń... Do zasadniczej rozmowy doszło między nami dopiero na przełomie lat 80. i 90. Zaprosił mnie do siebie na nocną rozmowę, podczas której opróżniliśmy kilka butelek i gadaliśmy. Przyznał mi podczas tej rozmowy, że w tekście, który nas poróżnił, miałem sporo racji. Po tej nocy spotykaliśmy się w drodze. Nie był człowiekiem, który tracił czas na rozmowy o niczym.

Zostało po nim

Grotowski pierwszy rozbił tradycyjną strukturę teatru. Chwilę potem zrobiła to kontrkultura. Z niego jest prawie cały teatr, który publiczność poznańska zna z Malty. Z teatru ubogiego pozostało to, że teatr nie musi się kojarzyć z budynkiem, sceną i widownia, przebieranką. Z aktu całkowitego zostało niewiele, przynajmniej w Polsce. To było to obieranie cebuli. Współczesny teatr nie zniesie napięć psychicznych, zmierzających do potu i skrajnego napięcia emocjonalnego, który temu towarzyszył. Z punktu widzenia dzisiejszej estetyki jest to zbyt patetyczne. Teatr jako wehikuł należy do działań pozateatralnych. Sam Grotowski przywiązywał do tego wielką wagę, ale miał poczucie, że to jest margines teatru.

Znam trochę ludzi, sam zresztą do nich należę, którzy podczas warsztatów korzystają w ograniczonym wymiarze z technik, które praktykowano najpierw w Teatrze 13 Rzędów, a potem Laboratorium.

Strzępy tych technik, ćwiczeń można zobaczyć we współczesnym teatrze, ale raczej na zasadzie odwołania. To, co on robił w zakresie poszukiwań pozawerbalnych form komunikacji, można nazwać buntem, rewolucją... Teraz w teatrze niezależnym jest to standard.

cv

Jerzy Grotowski urodził się 11 sierpnia 1933 roku. Aktor, reżyser, teoretyk teatru. W 1959 roku założył w Opolu Teatr 13 Rzędów. Po przeprowadzce w 1965 roku do Wrocławia, skrócił nazwę do Teatru Laboratorium i skupił się na pracy z aktorem. W 1965 publikuje jeden z najważniejszych manifestów teatralnych XX wieku - "Ku teatrowi ubogiemu". Po stanie wojennym Grotowski nie wrócił do Polski. W 1985 roku osiadł we Włoszech. W 1997 roku został profesorem w specjalnie dla niego otwartej katedrze Antropologii Teatru w College de France. Zmarł 14 stycznia 1999.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji