Artykuły

Czwarty Flet w Łodzi

"Czarodziejski flet" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Józef Kański w Ruchu Muzycznym.

Gótz Friedrich, którego zapytałem kiedyś, czy jego niedawna inscenizacja gigantycznego cyklu Pierścienia Nibelunga w Deutsche Oper była najtrudniejszym zadaniem, z jakim przyszło mu się zmierzyć, odpowiedział po krótkim namyśle: "Będzie się pan może śmiał, ale moim zdaniem istnieje dzieło, które stawia przed inscenizatorem jeszcze więcej karkołomnych problemów, a jest to... "Czarodziejski flet Mozarta".

No właśnie. "Czarodziejski flet" to jedno z arcydzieł najtrudniejszych z pewnością do sensownej realizacji scenicznej. Czemu więc spośród wszystkich oper Mozarta ono właśnie najczęściej pojawia się na scenie W samej tylko Łodzi, która nie szczyci się przecież szczególnie dawnymi, bogatymi operowymi tradycjami, obecna inscenizacja Fletu jest już czwartą z kolei, poczynając od tej po mistrzowsku zrealizowanej w 1973 roku przez Kazimierza Dejmka. Czyżby tylko dlatego, że - jak pisał Zygmunt Latoszewski w poświęconym mu interesującym szkicu "wspaniałe przymioty duszy wielkiego kompozytora odczytujemy niby w zwierciadle z partytury Czarodziejskiego fletu. Kompozycja ta[...] przeistoczyła całe dzieło (komedię Schikanedera - JK), wznosząc je w rejony prawdziwej poezji i najwyższego lotu natchnienia"? A może to właśnie spiętrzone w tym dziele trudności kuszą zarówno reżyserów jak i najwybitniejszych kapelmistrzów nie bacznych na to, że o klęskę znacznie tu łatwiej niż o sukces?

Jakkolwiek się rzeczy mają, nie ulega wątpliwości, że chcąc sensownie wystawić Czarodziejski flet trzeba w treści tego dzieła znaleźć jakiś klucz interpretacyjny i konsekwentnie się go trzymać. Błahe na pozór libretto Schikanedera możliwości daje w tym względzie niemało. Można wszak przedstawić rzecz całą po prostu jako fantastyczną bajkę z morałem, głoszącym nieuchronne zwycięstwo Dobra nad Złem - jak swego czasu na festiwalu w Savonlinnie uczynił August Everding, kiedy to trzy czwarte ogromnej widowni wypełniły bawiące się świetnie dzieci; można starać się odnaleźć wielką filozoficzną parabolę z głębokimi moralnymi przesłaniami; można też podkreślać wyraziste elementy ceremonii wolnomularskich albo rubaszny ludowy komizm, bądź kusić się o jeszcze inne rozwiązania.

Rozmaite podejścia mogą okazać się trafne i przekonujące, jedno wszakże jest pewne: muszą konsekwentnie wynikać z bogatej treści dzieła, muszą też znajdować odbicie w genialnej muzyce Mozarta. A tymczasem w najnowszej inscenizacji Waldemar Zawodziński który ongiś w Krakowie potrafił olśnić publiczność i krytyków frapującymi przedstawieniami "Balu maskowego" czy "Opowieści Hoffmanna" wydawał się tymi sprawami w najmniejszym stopniu nie przejmować. Oto bowiem od razu w pierwszej scenie widzimy nieszczęsnego Tarnina leżącego... na stole operacyjnym (skąd się tam wziął i czemu, rzecz jasna nie wiadomo...), z którego to stołu zrywa się, aby umknąć przed potwornym wężem; tylko gdzie w treści dzieła znaleźć można by uzasadnienie takiej sytuacji -trudno zaiste dociec. Chwilę potem Trzy Damy oglądać mogliśmy... w klatkach (czyżby miały być łupem ptasznika Papagena, który powinien raczej być im podległy?), a wygląd Papagena niczym nie wskazuje na jego charakterystyczną profesję. Co zresztą nic może stanowić poważniejszego zarzutu - tym bardziej, ze zaprojektowane przez Marię Balcerek kostiumy to mocna strona łódzkiego spektaklu, mimo że np. frywolne stroje Trzech Dam mogły zaskoczyć widzów, którzy na podstawie libretta opery całkiem inaczej sobie te postacie wyobrażali.

Gdy zaś idzie o reżyserię, to Waldemar Zawodzinski - jak z uznaniem podkreślała miejscowa prasa - zabłysnął nieokiełznaną fantazją i bogactwem ciekawych skądinąd pomysłów (nie zabrakło nawet żyraf, lwów i "prawdziwego" tygrysa!), tyle że pomysły owe nie układały się w spójną całość i nie posuwały akcji do przodu i że jakiegoś zasadniczego przesłania trudno było się dopatrzyć - pozostawał pusty pokaz teatralnej wirtuozerii, luźno z treścią dzieła związany. Pozostała, na szczęście, genialna muzyka Mozarta - i tutaj wykonawcy sprawili słuchaczom z pewnością niemałą przyjemność. Imponujący wszechstronnością i pracowitością Łukasz Borowicz bardzo sprawnie prowadził "Czarodziejski flet" - nawet jeżeli pewnym epizodom brakowało finezji, znakomicie wypadł zwłaszcza świetny kwintet w pierwszym akcie opery oraz zamykający ów akt kunsztowny finał. Pięknie śpiewały chóry przygotowane przez Marka Jaszczaka.

Pośród solistów w oglądanym przeze mnie drugim kolejnym przedstawieniu prym wiodła niezawodna Joanna Woś w partii złowrogiej "Królowej Nocy" krystalicznie czystym trzykreślnym "f"' w obu popisowych ariach, a sekundował jej godnie śliczny sopran Moniki Cichockiej jako Paminy. Andrzej Kostrzewski ładnie śpiewał Papagena, tyle że brakowało mu trochę aktorskiej wyrazistości. Krzysztof Marciniak dzielnie na ogół zmagał się z trudnościami partii księcia Tarnina, lecz zabrakło niestety do partii dobrotliwego Sarastra odtwórcy o odpowiedniej głębi basowego głosu i należycie imponującej sylwetce; w skromniejszej partii murzyna Monostatosa bardzo ładnie spisywał się Borys Ławreniw.

Miało tedy owo przedstawienie sporo zalet, ale i pozostawiło pewien niedosyt. A czemu obejrzałem dopiero drugie przedstawienie opery Mozarta? To proste: nie chciałem żadną miarą przepuścić okazji zobaczenia i usłyszenia niezmiernie rzadko wystawianej, bardzo pięknej opery Thads Juliusza Masseneta, transmitowanej z Metropolitan Opera do sali łódzkiej Filharmonii, a tego samego właśnie wieczoru Teatr Wielki wystąpił z premierą. Szkoda - bo termin transmisji z Nowego Jorku był oczywiście nie do ruszenia, natomiast premierę w Teatrze można było zapewne wyznaczyć na inną datę. Taka "zbitka" zdarzyła się zresztą nie po raz pierwszy - podobnie było parę miesięcy temu z premierą "Włoszki w Algierze" (weszła bodajże na amerykańską Cyganerię). Czyżby w tym szaleństwie była jakaś metoda? Jeżeli tak, to z pewnością nie jest ona godna polecenia...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji