Czechow bez doktryny
Już pół wieku minęło z dobrym hakiem, a Czechow ciągle stanowi dla teatrów problem. Jak grać jego sztuki ? Czy większy akcent kłaść na satyrę czy psychologiczne subtelności, czy tradycyjnie, czy z dystansu, czy jako dokument epoki, czy jako kopalnię wiecznych prawd. Czechow jest chętnie grany na całym świecie, lecz oczywiście najczęściej we własnej ojczyźnie. Teatry radzieckie mogą też poszczycić się największą rozpiętością w sposobach podejścia doń największymi osiągnięciami, a także niekiedy największymi błędami, bez których nigdy się nie obejdą twórcze poszukiwania.
Także w Polsce Czechow grany jest dość często i nasi inscenizatorzy miewają twórcze ambicje przy jego "odczytywaniu", ale konkurować pod tym względem z teatrami rosyjskimi byłoby skazywaniem się na takie same złudzenia, jakie np. mieliby, Holendrzy, gdyby chcieli Fredrę zagrać lepiej niż Polacy. Może się zdarzyć jakaś rola niesamowicie utrafiona, ale wątpić należy w kongenialność całych przedstawień.
Nawiasem mówiąc właśnie coś takiego zaszło teraz w Teatrze Narodowym przy okazji "Czajki" Czechowa, w bardzo pięknym przekładzie Natalii Gałczyńskiej. Dla samej gry Ireny Eichlerówny w roli Arkadiny przedstawienie to przejdzie do historii naszych teatrów a śmiało może być zasygnalizowane także teatrologom zagranicznym. Wiemy, jak wielką tragiczką jest Eichlerówna, wiemy także, że nikt lepiej od niej nie potrafi zagrać ironii na scenie. Arkadina w jej wykonaniu to nie jest tylko osoba niszcząca otoczenie przez swój egoizm. To jest także prawdziwa ofiara swego zawodu. Eichlerówna gra to, jako tragikomiczka w najlepszym sensie tego słowa.
Nie brak w przedstawieniu także innych ciekawych ról. Są wycyzelowane przez Jerzego Kaliszewskiego i Andrzeja Szczepkowskiego postacie lekarza Dorna i pisarza Trigorina, Piotra Sorina, brata Arkadiny gra niezawodny Kazimierz Opaliński. Rządcę Szamrajewa Kazimierz Wichniarz, jego żonę Irena Krasnowiecka. W tym gronie od ciekawej strony atakuje rolę młodego pisarza modernisty Zdzisław Wardejn. Gra twórczo, celowo inaczej niż inni, dlatego że jest postacią skłóconą ze światem otaczającym. Obok Eichlerówny i Opalińskiego zbiera też najwięcej braw. Anita Dymszówna może byłaby niezłą Niną, czyli Czajką, gdyby mógł się zawiązać konflikt nie tylko w tekście, ale także wyrażony aktorsko między nią a Ireną Arkadiną. zagraną przez Eichlerównę.. Niestety, znakomita technika Dymszównej nie pasuje do ról w sztukach tak podtekstowych, jak ta tytułowa rola w Czajce, nawiasem mówiąc tradycyjnie u nas granej pod tą nazwą choć powinna po polsku brzmieć "Mewa", w predyspozycjach młodej aktorki brak trybów, zazębiających się z kunsztem Eichlerównej, co rozbraja ładunek konfliktowy i staje się nam przez to za mało żal wykolejenia się Niny Zariecznej, na czym traci ogólne wrażenie.
Żałując tej pomyłki w obsadzie, względnie w zestawieniu obsady, należy jednak Tadeusza Minca pochwalić, że nie rzucił się na zbyt dosłowne interpretacje Czechowa lecz twardo trzymał się tekstu oraz uwzględnił nasze ograniczone możliwości w zrozumieniu jego subtelnych myśli. Sceno grafia Mariana Kołodzieja jest ciekawa, ale o parę tonów za ponura. W ten sposób rysy tragiczne są od razu założone i zatraca się ich crescendo.