Artykuły

Zygmunt Hubner

W Warszawie, w wieku 58 lat, zmarł Zygmunt Hübner, wybitny aktor i reżyser, znakomity dyrektor teatrów, pedagog. Szerokiej publiczności znany był przede wszystkim z ról filmowych i telewizyjnych.

Na ekranie zadebiutował w Wolnym mieście Stanisława Różewicza, a największy sukces odniósł w filmie tego samego reżysera Westerplatte. Major Henryk Sucharski, kierujący bohaterską obroną Westerplatte, odważny żołnierz, zdecydowany dowódca, ale przecież zarazem rozumny i świadom tragizmu sytuacji człowiek, to kreacja niezwykle sugestywna, przemyślana, pozostająca w pamięci. Przekazał tu aktor ów wynikający z odpowiedzialności za los innych wewnętrzny niepokój, tragiczne rozedrganie, ukryte pod maską zewnętrznego opanowania. Rzadko później przyszło mu to powtarzać w filmie. Ze swoją pociągłą twarzą, spokojnym, władczym spojrzeniem, został zakwalifikowany jako typowy oficer i w takich rolach przeważnie obsadzany, nie miał już wielkich szans na znakomite kreacje filmowe. Czasem oficerski mundur zamieniał na szpitalny kitel lub dobrze skrojony garnitur urzędnika. Zawsze poważny, zawsze niezawodny, zawsze godny zaufania, może tylko dzięki trochę groteskowej, choć też przecież bohaterskiej figurze dyrektora Poczty Polskiej w Blaszanym bębenku Volkera Schloendorffa i dwu mniej już monolitycznym rolom w znakomitych filmach Edwarda Żebrowskiego, Szpitalu Przemienienia i W biały dzień, dał się poznać jako wrażliwy odtwórca niejednoznacznych psychologicznie postaci.

Telewizja dorzuciła do tego wachlarza kilka kostiumowych ról w racjonalistycznych komediach, a osobistą skłonność do komediowego odpoczynku zdawał się potwierdzać również samodzielny debiut reżyserski Zygmunta Hübnera w filmie fabularnym. Seksolatki, będące próbą stworzenia współczesnej komedii młodzieżowej, nie wszystkim przypadły do gustu, ale cieszyły się ogromnym powodzeniem.

Dla autora było to jednak tylko krótkie intermezzo w jego poważnej, codziennej pracy w teatrze. Jako aktor, reżyser i pedagog był jednym z najbardziej cenionych w Polsce i szanowanych dyrektorów teatralnych. A niełatwy to zawód w dzisiejszych czasach, gdy aktorzy tak często rozmieniają swój talent na drobne, gdy nikt nie chce ponosić odpowiedzialności za kształtowanie oblicza polskiej sceny. Hübner miał ów szczególny dar i umiejętność przyciągania ludzi, tworzenia jednolitych zespołów, wyczucia epoki i wielką kulturę literacką. Teatry, które prowadził, zyskiwały zawsze zdecydowane oblicze. Tak było kiedyś, w drugiej połowie lat pięćdziesiątych, gdy sprawił, iż prowadzony przezeń gdański Teatr Wybrzeże stał się jedną z czołowych scen w kraju. Hübner wprowadził wtedy do repertuaru na przykład wiele utworów z nie znanej jeszcze u nas fali angielskich gniewnych i ich następców. Tak było potem w krakowskim Starym Teatrze, gdzie jego przecież zasługą było danie miejsca dla teatralnych eksperymentów Andrzeja Wajdy, i gdzie przyciągnął do współpracy Konrada Swinarskiego i Jerzego Jarockiego. Wreszcie, od roku 1974, prowadził - początkowo jako kierownik artystyczny, a potem jako dyrektor - warszawski Teatr Powszechny, którego premiery wielokrotnie trafiały na ekrany telewizyjne, wzbogacając o bardzo istotne treści repertuar tej sceny. Do telewizji trafiło na przykład świetne przedstawienie Spiskowców Josepha Conrada. W telewizji Hübner powtórzył swoją trudną inscenizację Nie-Boskiej komedii Krasińskiego, która weszła do stałego kanonu telewizyjnej klasyki. Racjonalistyczna, rzeczowa jakby wersja tej najbardziej przewrotnej, ale i najbardziej przecież buntowniczej sztuki polskiego romantyzmu z niezwykłą siłą zabrzmiała z telewizyjnego ekranu.

Reżyserzy filmowio, obsadzając Hübnera w statycznych przeważnie rolach oficerów czy urzędników, wykazali, jak zwykle, brak wyobraźni i kierowanie się pozorami. Zauważyli cechy zewnętrzne, które czyniły zeń wymarzonego oficera lub urzędnika. Nie dostrzegli wielkiej wewnętrznej wrażliwości aktora, jego umiejętności analizowania najdrobniejszych drgnień duszy. Tej, którą pokazał jako reżyser w telewizji i w teatrze. I którą wykazał wreszcie, grając może najbardziej wstrząsającą ze swoich ról teatralnych, bohatera Rozmów z katem Kazimierza Moczarskiego. Jest w tym przedstawieniu człowiekiem storturowanym, umęczonym, szukającym szansy uratowania swego człowieczeństwa. I znajduję ją - podejmując próbę analizy mentalności dawnych i obecnych katów. Ten niesłychany triumf nad własnym bólem, cierpieniem, rozpaczą znalazł w kreacji Hübnera wyraz przejmujący. Pokazywał, czym jest walka o ludzką godność. O której zresztą pisał Hübner również w jednym ze swych ostatnich felietonów, stale drukowanych w "Dialogu":"... stając wobec decyzji kłopotliwej dobrze jest zdobyć się na całkowitą szczerość, przynajmniej wobec siebie. Odpowiedzieć samemu sobie, jakie są rzeczywiste pobudki swego postępowania. Niektórzy nazywają to sumieniem. Nie gwarantuje ono uznania u innych, ale chroni przed zgagą i ułatwia spotkanie z własnym odbiciem w lustrze. Bardzo ważne przy goleniu."

Sam należał chyba do tych, którzy potrafili zdobyć się na szczerość wobec samego siebie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji