Artykuły

Zygmunt Hubner (1930-1989)

Ci, którzy pracowali z nim podczas realizacji spektakli dla Teatru TV mówią, że miał rzadką umiejętność skupiania wokół sieibie ludzi interesujących, indywidualności. Z pozoru chłodny i "z dystansem" potrafił rozniecić w pracy żar, wyzwolić chęć współuczestniczenia w tworzeniu przedstawienia we wszystkich członkach ekipy. Cenił umiejętności i opinie innych. Dokładnie wiedział czego chce, choć nigdy nie upierał się przy środkach. Ufał aktorom, włączał ich do współpracy, zostawiając zarazem swobodę w wyborze drogi do precyzyjnie określonego celu.

W telewizyjnym teatrze wyreżyserował ponad dwadzieścia przedstawień. Jego debiutem był Bal manekinów Brunona Jasieńskiego, ze scenografią Franciszka Starowieyskiego, wyemitowany "na żywo" w 1961 roku. Mówił, że nie ma ulubionego repertuaru i władnej stylistyki teatralnej. Interesował go teatr konkretny, realistyczny, oparty na realistycznym aktorstwie. A najważniejsze były w nim dwie rzeczy - polityka i uwikłany w nią współczesny człowiek ze swoimi moralnymi dylematami.

Ciekawiła go ingerencja polityki w życie teatru i teatr posługujący się mechanizmami zaczerpniętymi z działań politycznych. Szukał tych problemów w dobrej literaturze, na której opierał swój teatr, którą szanował i pozostawał zawsze wierny wobec jej intencji. Reżyserował więc Moliera (Świętoszek), Dürenmatta (Stranitzky i bohater narodowy), Krasińskiego (Nie-Boska komedia), ale i Hrabala (Baron Münchausen), Frischa (Biografia), Bratnego (Trzech w linii prostej). Głośna była jego telewizyjna adaptacja Popiołu i diamentu, z akcentami postawionymi inaczej niż w filmie Wajdy i Poskromienie złośnicy umiejscowione na miejskim rynku, z przygrywającą w tle Asocjacją Hagaw. Uważał, że podstawową umiejętnością reżyserską jest właściwe obsadzenie ról w spektaklu i przeważnie intuicja go nie myliła. Łomnicki w Świętoszku, Świderski w Volpone, Walczewski w Nie-Boskiej komedii - to kreacje wybitne. Jego Czarownice z Salem otrzymały na festiwalu twórczości telewizyjnej w Olsztynie główna nagrodę.

Sam grywał rzadko. Mówił, że choć ukończył wydział aktorski, nie czuł się nigdy w pełni aktorem. Zagrał w Kochanku Pintera, w Spiskowcach według prozy Conrada, niedawno w Polu niczyim według powieści Safjana. Na emisję czeka spektakl - Milczenie morza z jego ostatnią rolą telewizyjną. Współpracował z wybitnymi aktorami, scenografami, muzykami. Miał "swoich" realizatorów telewizyjnych. Na początku była to Joanna Wiśniewska - a później Barbara Borys-Damięcka.

"Hübner miał wspaniały dar - mówi Barbara Borys-Damięcka - potrafił sprawić, że ekipa była skonsolidowana, zżyta, że podczas realizacji panowała prawie rodzinna atmosfera. Najterdziej było to widoczne przy pracy nad Nie-Boską komedią. Ja nauczyłam się od niego wielu rzeczy, przede wszystkim pracy z aktorem, umiejętnego prowadzenia aktora. Nasza współpraca układała się bardzo harmonijnie, co nie znaczy - zupełnie bez konfliktów. Rozumieliśmy się dobrze, znaliśmy swoje gusty i upodobania jak stare małżeństwo. Wiedział czego chce i potrafił to nam opowiedzieć piękną polszczyzną. Mieliśmy poczucie, że uczestniczymy w czymś istotnym, ważnym, prawdziwym artystycznie."

Zawsze mówił, że praca jest dla niego przygodą, że daje mu satysfakcję, choć nie wierzył, że zdoła świat przewrócić do góry nogami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji