Artykuły

Lem w Szczecinie

W nowym, siedemdziesiątym siódmym numerze "Pograniczy", nie brakuje wątków szczecińskich. Szczególnie interesujący jest tekst o korespondencji Stanisława Lema z kierownikiem literackim Państwowych Teatrów Dramatycznych w Szczecinie, Walerianem Lachnittem - pisze Alan Sasinowski w kurierze Szczecińskim.

Listy Lema znajdują się w zbiorach rękopisów Książnicy Pomorskiej - niedawno zostały udostępnione dziennikarzowi szczecińskiego radia Konradowi Wojtyle, który naświetlił także kontekst tej specyficznej korespondencji. Początkujący pisarz był w Szczecinie w 1952 r., aby obejrzeć spektakl oparty na sztuce, której był współtwórcą - "Jacht Paradise". Inscenizacja wydała mu się okropna, co więcej - po premierze nie mógł doprosić się od szczecińskiego teatru honorarium i zwrotu kosztów podróży. Jego listy do Lachnitta pełne są aluzji do tej niezręcznej sytuacji i mniej lub bardziej dyskretnych próśb o wywiązanie się z finansowych zobowiązań. Kulminacja nastąpiła, gdy Lem wyjawił, co naprawdę myśli o spektaklu (w Szczecinie taktownie milczał). I dał wyraz swemu rozczarowaniu w przezabawnej, jadowitej i kapitalnej literacko recenzji, w której dosłownie zmiażdżył szczecińską inscenizację. Te listy są ciekawe z kilku powodów. Przede wszystkim sporo mówią o (nie tylko finansowej) sytuacji pisarza w latach 50. Mnóstwo w nich towarzyskich i obyczajowych smaczków. Trzeba też wspomnieć, że choć Lem oceniał nisko to, co zrobiono w Szczecinie z jego tekstem, publiczności spektakl się podobał...

W nowych "Pograniczach" znajdziemy też teksty na temat sztuki bardziej współczesnej. Martyna Głowacka w "Odwróconym obrazie miasta" pisze o jednym z najbardziej frapujących przedsięwzięć artystycznych ostatnich miesięcy - organizowanych na Łasztowni we wrześniu i październiku ubiegłego roku "Czterech obrazach w przestrzeni". Ubrani w jednolite kombinezony widzowie zostali wtedy oprowadzeni po poprzemysłowym terenie dawnej rzeźni miejskiej, gdzie zamontowano cztery instalacje - zdigitalizowany cmentarz z monitorami zamiast nagrobków, wypełnionymi twarzami starców; ścianę wyglądającą, jakby obryzgiwała ją krew; pomieszczenie przypominające wnętrze statku kosmicznego oraz halę, w której zastygli w nieruchomych pozach aktorzy zostali upozowani na uczestników imprezy z lat 20. Te "cztery obrazy" prezentowały się frapująco. Zwłaszcza na tle tak okazałej ruiny. Po raz kolejny okazało się, że niszczejąca Łasztownia - jeden z najwyrazistszych symboli niezrealizowanych szans Szczecina - jest bardzo "podatna" na działania artystyczne. Może bardziej niż na inwestycje.

Co jeszcze? Krótki tekst o wystawie "Shlock", którą w listopadzie i grudniu mogliśmy obejrzeć w willi Lentza. Poza tym szkic Piotra Sobolczyka o wątkach homoseksualnych w twórczości Mirona Białoszewskiego - przede wszystkim w "Pamiętniku z powstania warszawskiego".

Do tego stałe działy. Sporo recenzji oraz kolejne felietony Karapeta, Dariusza Bitnera i Roberta Ostaszewskiego. Ten ostatni dość krytycznie odnosi się do najnowszej książki gwiazdy młodej literatury, laureata Paszportu "Polityki", Jacka Dehnela. Wielkie łowienie młodych zdolnych wciąż trwa, felieton Ostaszewskiego można więc potraktować jako ostrzeżenie przed wmawianiem początkującym pisarzom większych umiejętności, niż te, jakie rzeczywiście posiadają.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji