Artykuły

Gdy aktor gra w filmie

Jest dyrektorem Starego Teatru w Krakowie, reżyserem i aktorem. Przeszedł przez sceny teatrów warszawskich (Ludowy, Polski, Narodowy), pracował we Wrocławiu (Polski) i w Gdańsku (Teatr Wybrzeże). Warto przypomnieć jego role w "Nosorożcu" lonesco (Beranger), w "Kynologu" Mrożka (Nieznajomy), nagrodzoną na festiwalu wrocławskim postać mężczyzny w "Sposobie bycia" Brandysa (spektakl krakowskiego Starego Teatru). Obecnie Hübner gra rolę Alcesta w reżyserowanym przez siebie "Mizantropie" Moliera. Byłoby to niewiele jak na aktora, który dyplom warszawskiej PWST otrzymał w 1952 roku, gdyby nie trzydzieści wyreżyserowanych sztuk- od czasu ukończenia wydziału reżyserii w tej samej warszawskiej szkole. Hübner jest więc przede wszystkim reżyserem wielu wybitnych przedstawień. Grywał i w filmie. Główną rolę dyrektora Nowickiego w "Miejscu dla jednego" reż. Witolda Lesiewicza poprzedziły trzy epizody: w "Wolnym mieście", w "Orle" i w "Samsonie". Aktor określa te role wspólnym mianownikiem: "grałem zawsze niemieckich oficerów, którzy różnili się jedynie kolorem munduru". Hübner podkreśla niewątpliwą zaletę scenariusza "Miejsce dla jednego" - "podejmującego problemy prawdziwe, istotne. Sam testem dyrektorem, mogę coś na ten temat "powiedzieć".

Jest pan doskonale zorientowany w sprawach współistnienia teatru i filmu. Nie mamy, jak wiadomo, teatru aktora filmowego. Film korzysta dorywczo, "na pożyczki", z aktorów teatralnych. Zdarzają się sytuacje konfliktowe...

Wiem coś na ten temat. Przed paru laty w zespole Teatru "Wybrzeże" miałem Zbigniewa Cybulskiego, Bogumiła Kobielę i paru innych aktorów filmowych. Dziś, w Krakowie, znowu napotykam ten nam problem. Wystarczy chyba, że w ostatnim czasie trzej aktorzy Starego Teatru (Filipski, Pieczka, Nowicki) zostali obsadzeni w głównych rolach filmowych.

No i pan też...

Rzeczywiście, i ja też. Paru innych aktorów gra często mniejsze role, epizody. Zwłaszcza gdy jakaś ekipa zjedzie na zdjęcia do Krakowa. Współpraca z filmem to problem, z którym spotykam się na co dzień; trudny - szczególnie dla teatrów w miastach nie posiadających wytwórni filmowych.

Czy należy pan do dyrektorów ułatwiających aktorom współpracę z filmem?

Przynajmniej za takiego się uważam. Aktorów zwalniam często: zawsze - gdy tylko mogę. Zwykle spotykam się z typowymi argumentami kierowników produkcji, że pozwalając aktorom grać w filmach - pracuję dla dobra teatru. Bo aktor zdobywa popularność, w następstwie - teatr zdobywa widzów, którzy przychodzą oglądać swego ulubieńca z ekranu na scenie. Jest to argument, moim zdaniem, niewłaściwy, przestarzały. Film nie daje popularności - dziś daje ją telewizja.

Dlaczego jednak zależność filmu od teatru sprawia teatrom tak znaczne trudności? Czy nie można tego uniknąć?

Główna przyczyna kłopotów tkwi w różnicy zasad planowania pracy w teatrze i w filmie. W teatrze układamy repertuar i plany przynajmniej na pół roku naprzód, gdy tymczasem obsadę filmów ustala się zazwyczaj na tydzień przed rozpoczęciem zdjęć. Proszę więc sobie wyobrazić ogrom katastrofy, jaka spada na dyrektora, który dowiaduje się, że za tydzień ma stracić aktora na 2-3 miesiące lub dłużej. I tu chciałbym wskazać na pewną trudność - niezależną już ani od teatru, ani od filmu. Można by ją złagodzić przy dobrej woli i zrozumieniu Ministerstwa Kultury. Otóż swego czasu zespół teatru zainteresowany był w "wypożyczaniu" aktorów do pracy w filmie. Ktoś, kto zastępował nieobecnego kolegę, otrzymywał dodatkowe wynagrodzenie w wysokości miesięcznej gaży, wynagradzani byli także wszyscy ci, którzy brali udział w niezbędnych w tej sytuacji dodatkowych próbach. Teraz jest inaczej. Wszyscy - cały zespół łącznie z reżyserem spektaklu - są przeciw zwalnianiu do filmu. Reżyser, bo jego przedstawienie zostanie osłabione, a za dodatkową pracę i to na rzecz innej instytucji nie dostanie ani grosza; zastępca - bo otrzymuje wynagrodzenie minimalne (10 dniówek), a zespół - bo ma mnóstwo dodatkowej pracy. Może się zdarzyć, że dyrektor wobec sprzeciwu reżysera i zespołu nie będzie mógł zwolnić aktora. Sprawa została postawiona "na głowie"; będzie to z roku na rok utrudniać nasze wzajemne kontakty.

Zdaje się, że kierownictwo produkcji filmu zwraca teatrowi gażę aktora, jako odszkodowanie za jego nieobecność w teatrze?

Tak, ale znów pomyślano to nie bardzo sensownie z punktu widzenia polityki finansowej teatru. Miałoby dla teatru pewne znaczenie, gdyby te kwoty wpływały do funduszu płac. Tymczasem są one przekazywane jako wpływy "inne", co przy wielomilionowym ogólnym budżecie teatru stanowi przysłowiową kroplę w morzu. Uregulowanie tych spraw finansowych jest ogromnie ważne; wówczas teatry zainteresowane byłyby w zwalnianiu aktorów, a film uniknąłby wielu trudności.

A jednak godzi się pan na te trudności i kłopoty. Czy tylko z dobrego serca?

Oczywiście, z dobrego serca także, choć może nie wszyscy w to uwierzą. Kierują mną jeszcze i inne motywy. Uważam, że dla rozwoju współczesnego aktora ważne jest, by grał w filmie. Praca poza teatrem rozszerza warsztat, "odteatralnia". Może to dziwne, że reżyser i dyrektor teatru chce "odteatralniać" swój zespół. Ale to paradoks tylko pozorny. Niektórym zwłaszcza zespołom, tym szczególnie stabilnym, warto umożliwić poznanie pewnych nowszych konwencji gry aktorskiej, rozszerzenie doświadczeń.

A jak pan ocenia swoje doświadczenie filmowe?

Również pozytywnie, chociaż uważam, że ta główna rola była raczej wynikiem przypadku aniżeli początkiem jakiejś ściślejszej współpracy z kinematografią.

Dlaczego?

Z dotychczasowej praktyki swego teatru wiem, że wbrew mniemaniu, iż film ma tak ogromne zapotrzebowanie na aktorów - zespól ludzi stale grających w filmach jest w istocie ciągle ten sam, prawie niezmienny. Trzy czy cztery te same osoby grywają główne role, jeszcze parę innych - epizody. Reszta właściwie nie ma szans spotkania z kamerą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji