Artykuły

Miłość, która przetrwała śmierć

Pierre Abelard był, pośród wybitnych filozofów średniowiecza, gwiazdą pierwszej wielkości. Mówi się o nim "płonący geniusz" i "Kartezjusz XII wieku". Oryginalna umysłowość, niebezpieczny dysputant, pionier nowych idei, a zarazem niespokojny duch i - jak.mówiono - ,,duchowy awanturnik". "Należy on do tych - sumowano - których nieomylny instynkt wiedzie wprost do niebezpiecznych zagadnień i odpowiedzi wywołujących protesty. Jest awanturnikiem ducha, odkrywcą ziem nieznanych, wyłącznie takich, do których prowadzi go instynkt pioniera".

Oczywiście, rozległość wiedzy i zalety ducha Abelarda budziły zawiść, nie tylko przeciwników intelektualnych i doktrynalnych. Wybujała osobowość filozofa, jego nadwrażliwość, brak pokory i szalona ambicja tym mocniej prowokowały przeciwników. Jego życie pełne było konfliktów, najpierw z nauczycielami - dla przykładu z Wilhelmem z Champeaux - a potem z "mnisim pospólstwem" z opactwa w Saint-Gildas de Rhuys, którego był przełożonym. Być może, gdyby był mniej utalentowany, gdyby miał naturę mniej nienależną, bardziej skłonną do kompromisów, jego życie układałoby się pomyślniej. A tak, cóż - zła gwiazda, adversa prava fortuna, towarzyszyła mu przez całe życie. Także w miłości.

Heloiza, z którą Abelarda złączył los, była siostrzenicą kanonika Fulberta, potomka słynnego rodu Montmorencych. W całej Francji znana była jej mądrość, wykształcenie zamiłowanie do nauk, co mocno wyróżniało ją spośród ówczesnych niewiast. Oczywiście, nie tylko zalety ducha i umysłu oczarowały Abelarda, także wielki urok Heloizy. Heloizy - kobiety z krwi i kości.

Ciekawe, że najpierw 40-letni Abelard wcale nie pragnął idealnej miłości, sam nazywał siebie - w chwili szczerości "famelicus lupus", "zgłodniałym wilkiem", dybiącym na niewinność i cześć pięknej Heloizy. Lecz miłość wybuchnęła z wielką siłą, kochankowie zamieszkali pod jednym dachem potem urodził się syn Astrolabiusz. Ale wkrótce wkracza na arenę opiekun Heloizy - kanonik Fulbert. W wyniku jego interwencji Abelard ląduje w opactwie św. Dionizego, a Heloiza - w klasztorze w Argenteuil. Przed nim było jeszcze wiele życiowych awantur, ona pozostała na zawsze w chłodnych murach klasztoru. Do końca jednak nie pogodziła się ze swym losem, rozłączeniem z kochankiem, z determinacją myślała także o sobie - mniszce: "Nie mogę spodziewać się żadnej nagrody od Boga - pisała ze smutkiem - przecież nigdy nie uczyniłam niczego z miłości do Boga".

Wieść niesie, że zostali pochowani we wspólnej mogile. Grobowiec na cmentarzu Pere Lachaise w Paryżu jest dla wszystkich zwiedzających symbolem miłości, która - jak w przypadku Tristaina i Izoldy czy Romea i Julii - przetrwała śmierć.

Jeszcze jedną wersję tej przesławnej historii, tym razem będzie to inscenizacja dramatu Ronalda Duncana, wyreżyserowanym przez Magdę Umer i Krzysztofa Bobrowskiego, z Krystyną Jandą i Zygmuntem Hübnerem w rolach tytułowych, zobaczymy w środę 13 maja programie 2 o godzinie 21.45.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji