Artykuły

Rodzina

Dramaty Antoniego Słonimskiego w powojennej Polsce nie były grane, trudno się więc dziwić, że ten obszar jego twórczości jest niemal zupełnie nie znany. A przecież sztuki Słonimskiego święciły sukcesy zarówno artystyczne, jak i kasowo- frekwencyjne. Właśnie "Rodzina", której prapremiera odbyła się w sezonie 1933/34 w reżyserii Stanisławy Perzanowskiej ze Stefanem Jaraczem w roli głównej uważana jest za jedno z najbardziej dochodowych przedstawień okresu międzywojennego. Wkrótce po prapremierze komedia miała sześć inscenizacji krajowych i jedną zagraniczną.

Krytyka wskazuje dwóch "ojców" dramatopisarstwa Słonimskiego. Jednym z nich był Aleksander Fredro, drugim - George B. Shaw. Z tego pierwszego czerpał być może Słonimski "polskie charaktery" (w "Rodzinie" Fredrowskim typem jest bez wątpienia Tomasz Lekcicki). Po drugim "odziedziczył" błyskotliwy żart językowy i dowcip sytuacyjny. W sumie jednak Słonimski pisał sztuki całkowicie oryginalne w dowcipny sposób reagujące na problemy współczesności. O "Rodzinie" sam autor napisał: "To jest sztuka wymierzona przeciw dyktaturze, komedia antyrasistowska".

Tomasz Lekcicki, zbankrutowany hrabia i nadzwyczajny wynalazca zaniedbał mocno rodzinne interesy i posiadłość podupadła. Przedsiębiorcza córka Tomasza, Marysia chcąc ratować rodowe dobra, w tajemnicy przed ojcem postanowiła urządzić w pałacu pensjonat. Dała ogłoszenie do gazety i oto pojawiają się pierwsi klienci - państwo Kaczulscy, właściciele pralni. Ale gości przybywa coraz więcej. Najpierw, w charakterze forpoczty pojawi się burmistrz, który chce "załatwić" pobyt pochodzącemu z Lekcic sowieckiemu komisarzowi Lebensonowi. Nieoczekiwanie przyjeżdża także funkcjonariusz SA Hans von Stuck. On również urodził się w tych stronach i teraz, zgodnie z partyjnymi zaleceniami przybył sprawdzić czystość swojego aryjskiego pochodzenia. Los spłata członkom tej niezwykłej rodziny niezłego psikusa: - Każdy z nas, jak tu siedzimy, jest kimś innym, niż mu się wydawało - powie w finale Tomasz Lekcicki.

Kazimierz Kutz zdając sobie sprawę, iż problemy społeczno-polityczne sztuki Słonimskiego nieco już wyblakły (nawet jeśli dziś mówimy o antysemityzmie czy rasizmie, to całkiem inaczej się one przejawiają), postawił w swoim spektaklu na humor i wyreżyserował przezabawną komedię charakterów. Z nutą melancholii, z lekka w chaplinowskim stylu gra Tomasza Lekcickiego Jerzy Trela. Śmieszna jest Lucysia (Anna Polony), siostra Tomasza, "poetka jednego, nie dokończonego wiersza" z nieodłączną buteleczką w charakterze natchnienia. Zupełnie niegroźny okazuje się do złudzenia przypominający fuhrera Hans grany przez Zbigniewa Zamachowskiego. A jeszcze małżeństwo prostaków z ambicjami - Kaczulskich (Iwona Bielska i Andrzej Grabowski). Dziś prawdziwych hitlerowców ani sowieckich komisarzy już nie ma, tylko urzędnicza nowomowa, jakby ta sama, co doskonale widać po Wojewodzie (Tadeusz Huk).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji