Artykuły

Wielcy aktorzy małego spektaklu

Po młodzieńczy utwór Fiodora Dostojewskiego "Sen wujaszka" sięgnęła Małgorzata Boratyńska, debiutantka w fachu reżyserskim na zawodowej scenie. Jej spektakl, choć nie odbiega poziomem od innych pozycji składających się na repertuar warszawskiego Teatru Ateneum, nie jest, niestety, wolny od wad.

Tak się ostatnimi czasy składa, że Teatr Ateneum - wzorem zdecydowanej większości innych scen w Polsce -wyraźnie zniża loty. Tak zwanych wydarzeń artystycznych nie ma tu ani na lekarstwo. Kolejne przedstawienia powstają według sprawdzonej formuły: dwa, trzy aktorskie nazwiska, które przyciągną widzów (po części nieświadomych, że przychodzą na odcinanie kuponów po niegdysiejszej sławie teatru), plus reszta zespołu, utrzymująca od niechcenia względnie poprawny poziom gry. Na nazwiska reżyserów nawet patrzeć nie warto, bowiem produkty firmy Ateneum są tak podobne do siebie, jakby wyszły spod jednej sztancy. Małgorzacie Boratyńskiej udało się gładko wpisać w ów układ.

Niewątpliwą natomiast zasługą Boratyńskiej jest wydobycie na plan pierwszy z zakamarków teatru Jana Matyjaszkiewicza, aktora o fenomenalnych możliwościach, wykorzystywanego tu dotychczas do trzecioplanowych i - z rzadka - drugoplanowych ról. Duet aktorski: sklerotycznego księcia (tytułowego wujaszka) Matyjaszkiewicza i Marii Aleksandrownej Moskalewej w wykonaniu Anny Seniuk sprawia, że obejrzenie spektaklu - mimo wszystkich zastrzeżeń - każdemu właściwie należałoby gorąco polecić. To są właśnie owe role, na których spoczywa ciężar całego przedsięwzięcia i jego dwa najjaśniejsze punkty. Jeśli dodam do nich udaną rolę Sylwii Zmitrowicz, grającej (gościnnie) postać Zinajdy, scenicznej córki Anny Seniuk i niezwykle nośną, dynamiczną muzykę Jana Jangi Tomaszewskiego (w doborowym wykonaniu: Sławomira Kulpowicza - instrumenty

klawiszowe, Krzysztofa Ścierańskiego - gitary bass i midi bass oraz kompozytora - gitara), to listę pochwał z czystym sumieniem mogę uznać za zamkniętą.

Poza tym, cóż... Mamy siermiężną rosyjską "rodzajowość", z mocno zgranymi już akcentami inscenizacyjnoscenograficznymi. Salon, w którym przyjmowani są goście, jest oczywiście zagrzybiony. Rozkład moralny zubożałej i zurzędniczałej rodziny z pretensjami do wielkiego świata, z matką wciskającą swą ledwo podrośniętą córkę za mąż równie bogatemu, co zdziecinniałemu staruszkowi z książęcym tytułem, scenograficznie zilustrowany został grubą warstwą błota oblepiającego - a jakże - fortepian i stylowe meble: kredens, krzesła, stół i obrus. Pomysł odpychający. Trudno go także uznać za cytat, bo błoto na dolnych brzegach odzieży postaci ze słynnych "Biesów" Andrzeja Wajdy w Starym Teatrze w Krakowie, nie miało tak bardzo dosłownego charakteru.

"Sen wujaszka" dla Dostojewskiego był próbą ambicjonalnego zmierzenia się z fenomenem twórczości Mikołaja Gogola. Dostojewski nie napisał jednak komedii - jakkolwiek są w niej partie, literacko sytuujące się w pobliżu farsy - lecz boleśnie drapieżną rozprawę o stanie ducha swoich współczesnych. Szkoda, że o tym fakcie reżyser Boratyńska poinformowała jedynie Matyjaszkiewicza, Seniuk i Zmitrowicz, bo pozostali wykonawcy "lecą farsą", aż słuchać i oglądać hadko.

Fiodor Dostojewski "Sen wujaszka". Tłumaczenie - Władysław Broniewski. Adaptacja i reżyseria - Małgorzata Boratyńska (PWST). Scenografia - Agnieszka Bartold. Muzyka - Jan Janga Tomaszewski. Premiera - 27 kwietnia. Teatr Ateneum, Scena 61 w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji