Artykuły

TVP. Premiera dokumentu o aktorskim bojkocie

Dokument "Bojkot" Niny Makowieckiej i Barbary Rogalskiej to opowieść o aktorach w czasie stanu wojennego. Premiera we wtorek w TVP 1 o 23.

Kiedy po wprowadzeniu stanu wojennego aktorzy wycofali się z występów w telewizji, widzowie z entuzjazmem przyjęli ich postawę. Po blisko 30 latach wspominają nie tylko chwile triumfu, ale i goryczy.

Zakosztowali jej młodzi aktorzy startujący dopiero w życiu zawodowym. Wprawdzie Maciej Orłoś, wtedy student PWST z entuzjazmem wspomina: "kiedy nasi profesorowie przystąpili do bojkotu, było to dla nas bardzo oczywiste - my też", ale Artur Barciś przypomina uczciwie: "łatwiej było podjąć bojkot tym, którzy już byli znanymi aktorami, mieli już jakieś zasoby finansowe - mieszkania, samochody. Najtrudniej było tym, którzy dopiero zaczynali". On był wśród nich. Serial, w którym grał jako debiutant główną rolę przed grudniem 1981, nie został ukończony. Propozycję zagrania w filmie realizowanym przez Franciszka Trzeciaka odrzucił po przeczytaniu scenariusza. Miał opowiadać o dwóch ludziach z "Solidarności" mordujących policjantów.

- Chciałyśmy posłuchać tych, którzy w ogóle odeszli z zawodu, ale po długich rozmowach z aktorami doszliśmy do wniosku, że nie odeszli z powodu bojkotu - wyjaśnia Nina Makowiecka, autorka scenariusza i współreżyserka dokumentu. - Telewizja była zawsze trampoliną dla utalentowanych, a ci i tak dali sobie radę, co pokazuje choćby przykład Artura Barcisia. Trzeba jednak przyznać, że w stanie wojennym wielu przeżywało dramaty nie mogąc utrzymać się z wyuczonego zawodu. Starsi znajdowali publiczność w kościołach czy teatrach offowych, a młodzież nie bardzo miała co ze sobą zrobić. Jeszcze trudniejsza sytuacja była poza Warszawą. Odmówić grania w mniejszych miastach, gdzie był na przykład jeden teatr, oznaczało brak szansy na pracę. Ale i tam byli tacy, którzy rezygnowali i odchodzili.

Na wypowiedź do filmu nie zgodził się żaden z aktorów popierających stan wojenny.

- Niektórzy początkowo się zgadzali, ale potem żartując, wycofywali - mówi autorka filmu. - Do tamtych chwil nie chciał wracać ani Ignacy Gogolewski, ani Wojciech Siemion, Stanisław Mikulski czy Emilia Krakowska. Do tej pory nie czują się komfortowo wspominając początek lat 80.

Nic dziwnego, bo publiczność potrafiła być bezwzględna oceniając postawę obywatelską, a nie umiejętności zawodowe. Koledzy z branży byli bardziej wyrozumiali.

- W ich wypowiedziach nie ma chęci rozliczeń, to minęło - zauważa autorka filmu. Stan wojenny nie oznaczał jednak harmonijnego powrotu do telewizji i filmu dla wszystkich aktorów. Mediacja, o którą został wówczas poproszony prymas Glemp, też zakończyła się fiaskiem. Gustaw Holoubek wspomina: "Prymas ogłosił publicznie w czasie mszy, że już najwyższy czas, żebyśmy wrócili do telewizji, co się spotkało z naszym - delikatnie mówiąc - zdumieniem".

Na pytanie, czemu dokument "Bojkot" powstał tak późno, Nina Makowiecka, odpowiada: - Trzeba było czasu, by z dystansem spojrzeć na wydarzenia sprzed lat. Starsi dobrze je pamiętają, ale dla młodych to często kompletnie nieznany fragment historii. Zapominamy o ideach, które wtedy wydawały się nam oczywiste. Poczucie wspólnoty dawało ogromną satysfakcję i nadzieję. A dziś pozostało uczucie niedosytu wobec tego, na co czekaliśmy i o czym marzyliśmy. Zaś aktorzy weszli na bezwzględny rynek kapitalistyczny i muszą sobie radzić...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji