Artykuły

Bez Lizy, a wyszło

Brawurowy i przede wszystkim mądry to spektakl. Dlatego zdołał przebić się przez filmową wizję Boba Fosse'a. Sally Bowles jest tu kreacją Marii Meyer a nie powtórką z Lizy Minelli, tak jak Jacenty Jędrusik nie powielił Joela Grey'a a dał swego Mistrza Ceremonii. A przecież wiedzieli, że od filmowej wersji "Kabaretu" tak do końca uciec nie sposób. Zdjęcie czarnej peruki a la Liza przez chorzowską Sally Bowles ma wymiar nie tylko deklaracji.

Film było zrobić łatwiej. Kto tego nie zechce pojąć - traci. Coś w tym jest, że Liza Minelli nie przeszła przez przesłuchania do spektaklu zrealizowanego na Broadwayu. Są jeszcze dwie wspaniale zagrane postacie, których w filmie prawie nie widać, choć były w pierwowzorze u Isherwooda. Fantastycznie zbudowali je: Elżbieta Okupska (Fraulein Schneider) i Stanisław Ptak (Herr Schultz).

Mądry spektakl, nie tylko w swym teatralnym kształcie. Także w czytelnym przesłaniu. Zarówno, gdy opowiada o niespełnionych miłościach: pierwszej, po której mogą być następne i takiej, po której już nic się nie zdarzy. Także, gdy obnaża mechanizm, dzięki któremu, po części i w strachu przed komunizmem, rósł w siłę faszyzm. Marcel Kochańczyk (reżyseria) z Henrykiem Konwińskim (choreografia) idą nawet dalej. Mówią nie tylko o historii, ale jakby ostrzegają, uważajcie, by po brunatnej czy czerwonej zarazie nie zniewoliła was żadna inna, obojętne - czarna czy złota... Stąd też tak mocno w tym spektaklu brzmi słynna piosenka "Forsa, forsa...", dlatego w absolutną ciszę widowni zamienia się przerażenie po piosence, słusznie powtórzonej ("anielska" wersja nie wyszła) "Jutro świat będzie nasz".

Mądry spektakl. W chorzowskim "Kabarecie" - mamy wszakże i brawurowy teatr totalny rozpoczynający się już w foyer i wykorzystujący wszelkie możliwości sceny, z "obrotówką" włącznie. Nie po raz pierwszy TR imponuje zespołowością swej pracy. Orgiastyczny taniec na wulkanie o jakim mówi "Kabaret" dzięki temu osiąga w Chorzowie niemal pełnię. Ma zawrotne tempo, rytm, doskonałe aktorstwo. W filmie wiele z tego osiągnąć można montażem, na scenie trzeba to od początku do końca zbudować. Doskonale więc wiedział co i po co czyni Henryk Konwiński np. zatrudniając dawne gwiazdy bytomskiego i gliwickiego baletu. Stały się pyszne w przywoływaniu atmosfery berlińskich kabaretów z czasu Republiki Weimarskiej. Takich "perwersyjnych" pomysłów jest w tej realizacji dużo więcej.

I - powtórzę raz jeszcze - znakomite aktorstwo, z wielkimi kreacjami (także wokalnymi!) Jacentego Jędrusika, Marii Meyer, Stanisława Ptaka i Elżbiety Okupskiej (pozostałych - błagam o wybaczenie) na czele. Kostiumy zaprojektowała Dorota Morawetz, scenografię stworzył wraz z zespołami technicznymi Bogusław Cichocki. Za orkiestrę odpowiada Jerzy Jarosik.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji