Artykuły

Pustka słońca

Pustka staje się poszukiwaniem wewnętrznej autonomii - o "Słońcu w kuchni" w reż. Marcina Brzozowskiego w Teatrze Nowym w Łodzi pisze Marta Olejniczak z Nowej Siły Krytycznej.

Jarosław Iwaszkiewicz był podróżnikiem z zamiłowania. "Upajała mnie po prostu łatwość przenoszenia się ze środowiska z jednoczesnym zachowaniem stosunku człowieka podróżującego, to znaczy oglądającego otaczające życie jak jakiś olbrzymi spektakl. W tej teatralności podróży, moim zdaniem zawiera się największy jej urok, przemieniający ją w zjawisko artystyczne" - pisał w swoich wspomnieniach. Interesowała go sytuacja człowieka wyobcowanego, żyjącego wbrew sobie i wobec dwóch społeczności. Rodzimej, która istnieje jedynie w pamięci. Emigracyjnej, zawsze obcej, zewnętrznej. Powstały rodzaj zawieszenia towarzyszy bohaterce "Słońca w kuchni". Zdaje się być też punktem wyjścia dla spektaklu o tym samym tytule, który wyreżyserował Marcin Brzozowski w Teatrze Nowym w Łodzi.

Kim jest w nim Ignasia? Polką poszukującą pracy. Historia jej tylko pozornie przypomina sytuację innych kobiet, które dziś wyjeżdżają za pracą, miłością, dla przygody. Jaka jest jej motywacja? Przez cały spektakl pozostaje dla widza nieodgadniona. Nie przyjmuje strategii klasycznie rozwijającej się fabuły, która określa porządek wydarzeń i postaci. Przedstawienie ich "po bożemu" w przypadku Iwaszkiewicza byłoby zadaniem nie tyle karkołomnym, co nieuzasadnionym. Nie chodzi przecież też o oddanie stałej relacji między spektaklem teatralnym a tekstem literackim, ale o odszukanie jego myśli, kolorów, kształtów, wewnętrznych napięć i rytmów, by "odnaleźć niepowtarzalny ton, sformułować na nowo zawarte w nim doświadczenie. () Zadaniem reżysera jest ożywić tę konstrukcję. () Z całym bogactwem znaczeń, na temat których niejednokrotnie napisano tomy" - czytamy we wstępie Ewy Bułhak do zbioru wywiadów z Jerzym Grzegorzewskim.

Szary płaszcz, podróżniczy plecak, przypadkowo spotkany mężczyzna, uściski. Praca, długie rozstanie, ulotność znajomości, rozstanie definitywne, doraźność. Można wyliczyć wiele słów, które wpiszą się w formułę melodramatycznej opowiastki. Cóż po tym, jeśli spektakl nie obiera kierunku na zwykłą reprezentację dobrze znanej nam rzeczywistości. Istnieje w zderzaniu kolejnych obrazów, rozplanowanych w długiej i płytkiej przestrzeni. Rozbrzmiewa w budzących niepokój dźwiękach zespołu Puch, kręcącym się na podłodze talerzu podawanego obiadu, bieli sukienki Dagmar (Izabela Chlewińska), trzasku drzwi, pęknięciach, przewróconym pianinie.

Ignasia (Ewa Łukasiewicz) pracuje jako służąca. Ściera "podeszwy w całodziennych spieszeniach". Rytualność dnia podkreślają, zapętlające się wielokrotnie sekwencje krzątaniny, wyprawiania Kaia do szkoły, przyjmowania poczty. Słowo zostaje tu unieważnione. To ceremonialność gestu i jego powtarzalność unieruchamia czas, odsłania dramat postaci. Wykreowana w spektaklu rzeczywistość pokazuje, że nie ma na świecie przedustawnej prawdy o "cudzoziemce z Polski", sposobu na miłość do Torbena (Dobromir Dymecki). Prawdziwy jest towarzyszący Ignasi stan zawieszenia, będący wynikiem braku poczucia tożsamości. Do utraty samokontroli jest tylko krok. Już wiemy, dlaczego dziewczyna od dłuższego momentu nosi w kieszeni pistolet. Każde jej działanie jedynie mnoży poczucie pustki. Czy może wypełnić ją Sercarz (Dymitr Hołówko) rozprawiający o Bogu?

Przez cały spektakl towarzyszy nam kajak z figurką Matki Boskiej. Jest podświetlony niczym mały ołtarzyk. Za chwilę w tym samym kajaku wydarzy się tragedia, odczujemy bezsensowność ofiary. Spektakl kończy scena, w której padają słowa: "Nie odrywałam wzroku od wody. Ludzie gromadzili się na przystani. Ułożyłam się spokojnie na dnie kajaka i założywszy ręce pod głowę. Patrzyłam na czyste niebo." Świat wypełnia doświadczenie, być może i religijne, którego istotą jest zmaganie się z nicością, jak chciałby tego Kierkegaard, ulubiony filozof Iwaszkiewicza.

Ale ofiara nie jest bezsensowna. Ignasia mówi: "Fale napełniały uszy słodką harmonią. Byłam szczęśliwa. Wszystko, co się miało dokonać w moim życiu odbyło się już, mogłam teraz wypoczywać" Pustka staje się poszukiwaniem wewnętrznej autonomii człowieka, "Słońca w kuchni".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji