Artykuły

Kraków. Makbet z pomarańczowymi wstążeczkami

Wreszcie. Stało się. Wydarzenie. Na widowni Starego Teatru tłum poważnych gości, atmosfera nerwowego oczekiwania, podsycane w kuluarach plotki. W piątek, po kilku miesiącach prób Andrzej Wajda zaprezentował uwspółcześnioną wersję "Makbeta" Williama Szekspira.

"Makbet" Andrzeja Wajdy trwa trzy godziny. Po zakończeniu seansu ku klaszczącej widowni wychodzą aktorzy. Wszyscy z przypiętymi pomarańczowymi wstążkami, symbolem solidarności z ukraińską opozycją. Tak było w piątek [26 listopada]. - Tak będzie aż do triumfu demokracji na Ukrainie - zapowiadają aktorzy. - Spektakl Wajdy chce być aktualny - mówi dyrektor Starego Mikołaj Grabowski - dotykać spraw, które odczuwamy bardzo boleśnie.

Trwających kilka miesięcy prób do "Makbeta" Andrzej Wajda nie pozwolił podglądać nikomu. Zabronił też publikacji zdjęć oraz relacji z przygotowań do spektaklu. Zaledwie kilka fotek, parę oszczędnych wywiadów. Zaskakująco mało jak na wydarzenie, które w zamyśle ma odwrócić niekorzystną dla oblicza krakowskich (również Starego) teatrów prasę.

Wśród przybyłej na uroczystą premierę publiczności dało się wyczuć dramatyczną wręcz chęć zobaczenia wreszcie w Krakowie spektaklu naprawdę przejmującego. - Jako wielki miłośnik Szekspira liczę na co najmniej tak dobrego "Makbeta" jak ten wystawiony na toruńskim festiwalu Kontakt przez litewskiego reżysera Eimuntasa Nekrosiusa - mówił tuż przed rozpoczęciem premiery reżyser Józef "Żuk" Opalski, przytaczając zręczne zabiegi reżyserskie Nekrosiusa, który np. umieścił Szekspirowskiego Hamleta na topniejącej bryle lodu.

Pełnych nadziei opinii krążyło przed premierą wiele. - Spodziewam się powrotu dawnego Wajdy, znanego choćby z adaptacji Dostojewskiego na deskach Starego; i "Makbeta", który nie ulega telewizyjnej modzie, zakładającej, że co 60 sekund musi wydarzyć się coś okropnego - snuł przypuszczenia ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego". - To wielkie wydarzenie, po tylu latach [po sześciu - przyp. red.] Wajda znów wraca do Starego - dorzucał wyraźnie podekscytowany wojewoda małopolski Jerzy Adamik. Wśród gości chętnych do obejrzenia historii krwawego mordu Lorda i Lady Makbet można było dostrzec prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, profesora Andrzeja Zolla, historyka Normana Daviesa, szefa Telewizji Polskiej Jana Dworaka.

Już na początku spektaklu widzowie zostają zmrożeni. Na scenę wkraczają ubrani na czarno, uzbrojeni mężczyźni w kominiarkach niczym w relacji na żywo z ataku komanda Mowsara Basajewa na moskiewski teatr na Dubrowce. Za chwilę oczom zgromadzonych ukazuje się rząd leżących, zafoliowanych trupów. Taki bowiem jest "Makbet" w wersji Wajdy: oszczędny, pełen "militarnych" odniesień. - Jak bardzo aktualny jest ten "Makbet"? - pytam Piotra Mucharskiego, twórcę telewizyjnych "Rozmów na koniec wieku". - Nie wiem, muszę pomyśleć - odpowiada.

Na zdjęciu: Krzysztof Globisz i Iwona Bielska

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji