Artykuły

Dla Szpilek. Baśń o Andersenie

To już druga sztuka szwedzkiego dramaturga, grana na naszych scenach. Podobnie jak w "Nocy trybad" {#au#406}Enquist{/#} i tym razem napisał utwór o postaciach z kręgu kultury skandynawskiej. "Noc trybad" zrodziło zainteresowanie światem wewnętrznym {#au#132}Strindberga{/#}. Bohaterami "Z życia glist" są Hans Christian {#au#449}Andersen{/#}, duńska aktorka Johanne Luise Heiberg i jej mąż Johan Heiberg - dyrektor Teatru Królewskiego w Kopenhadze. Metoda prezentowania bohaterów, zastosowana przez Enquista, odbiega od tradycyjnych chwytów polskich autorów. U nas większości sztuk biograficznych przyświeca zamiar hagiograficzny. Rej zakłada zespół pieśni i tańca - takie prapra "Mazowsze". Frycz Modrzewski przez ileś tam aktów naprawia Rzeczpospolitą. Sułkowski jest lepszym wodzem niż Napoleon. Kościuszko pod Racławicami pozuje rzeźbiarzom szykującym mu pomnik itd. Może jedynie Iwaszkiewicz w dramatach o Chopinie, Baraku i Puszkinie nie cofał się przed mówieniem o tym, co zwykło się przemilczać kreując postacie ze spiżu i marmuru. Właśnie z wyzbycia się pruderii i zahamowań szwedzki autor uczynił siłę swego dramatopisarstwa. Wybiera on zawsze miejsce ciemne w życiorysach sławnych postaci, gdyż tylko zgęszczenie mroku pozwala mu na ukazywanie prawdy o źródłach ich twórczości. Tak jest i w przypadku "Życia glist". Zręcznie i bardzo teatralnie skonstruowana akcja odsłania nieznaną twarz światowej sławy baśniopisarza, który będąc człowiekiem złamanym i nieszczęśliwym, pełnym kompleksów i wspomnień z koszmaru dzieciństwa, znajdował pocieszenie jedynie w skłamanych opowieściach, gdzie poezja zastępowała mu to wszystko, czego zabrakło w życiu. Drugą bohaterką, czy raczej antybohaterką, jest despotyczna i odnosząca sukcesy aktorka. Ale ona także skrywa w sobie piekło przeszłości... Nie zamierzam streszczać utworu Enquista. Pragnę natomiast stwierdzić, że spektakl w Teatrze Powszechnym jest kto wie, czy nie najlepiej zagranym spektaklem w ciągu całego sezonu. Wspaniała Janda - najwybitniejsza dziś aktorka średniego pokolenia, która już teraz potrafi zagrać wszystko. A przy tym - umiejętności techniczne nie zmieniają faktu, że umie ona - jak mało kto - po prostu wzruszać publiczność. Wspaniały Zapasiewicz - rozedrgany, niepewny, naiwny i zarazem chełpliwy Andersen, to jeszcze jedna postać w kolekcji ról, które określają czas teraźniejszy polskiego teatru. Do tego Pieczka w trudnej, rezonerskiej roli Heiberga, który umiał ją nasycić dramatem samotności i lęku. No i zaskakująca metamorfoza: Wiesława Mazurkiewicz (Łysa) w niemej omalże roli staruszki przykutej do fotela. Cóż to za świetna etiuda starości! Reżyseria Zygmunta Hübnera tworzy precyzyjny, aktorski spektakl o wielkiej urodzie scenicznej. Nie byłbym pewny, czy takie przedstawienia nie stanowią o randze polskiego teatru w stopniu znacznie większym niż obsypywane nagrodami efemerydy montowane na eksport. Bez tekstu i bez myśli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji