Artykuły

Ofiara czy prowokatorka

"Iwona Księżniczka Burgunda" była chętnie zapraszana na sceny naszych teatrów. Nic dziwnego, że w Warszawie gości już po raz trzeci. Tym razem w Teatrze Powszechnym Zygmunt Hübner reżyser i Jan Banucha scenograf wyraziście określili styl epoki, w którą wpisano akcje i postacie.

Operetkowy dwór króla Ignacego przypomina high life z lat dwudziestych. Słyszymy tu pogłosy dekadentyzmu przybierającego mniej wysublimowane formy. Klimat lat dwudziestych zaznaczony głównie przez kostium potraktowany, parodystycznie styl życia "wyższych sfer", pomruki systemów totalitarnych, które wkrótce zetrą resztki zmurszałych monarchii, to wszystko znajduje wyraz w ukazaniu kamaryli dworskiej zramolałego króla Ignacego i spóźniony dekadentyzm księcia Filipa. Scenograf uniknął tak często stosowanego w opracowaniach plastycznych tej sztuki nieokreślenia stylistycznego. Przeładowanie rekwizytami zastąpiono scenografią kolorystycznie agresywna, o formach wyrazistych, doskonale określających sytuację sceniczną. To nie stłoczenie wspaniałości, ale agresywność barw i szeroka przestrzeń ma być czynnikiem onieśmielenia i zaszczucia Iwony. Tło muzyczne również związane z epoką, ale wyraźnie o charakterze ilustracyjnym, czasem przesadnie żartobliwym, podkreśla aurę tej tragicznej groteski i tej krainy absurdu, w którą zawędrowała dziewczyna z zewnątrz. Iwona o opóźnionych zdolnościach reagowania żyjąca jakby do wewnątrz, a przez to tak bardzo odcinająca się od tła.

Konwencja i styl konsekwentnie przestrzegane miały stworzyć wrażenie sztucznej jednorodności i trwałości tego co już się rozpada a więc i zaznaczyć teatralność sytuacji. Tylko że "Iwona" nie jest sztuką o ambicjach historiozoficznych ale raczej pamfletem na sytuacje i rzeczywistość nasyconą zakłamaniem, sztucznością, bezwzględnością i obłudą. Mimo wszystko nie jest to moralitet i wszelkiego moralizowania wystrzegali się realizatorzy.

Zygmunt Hübner przedstawiając aktorom konsekwentną wizję przedstawienia pozostawił im sporo możliwości interpretacyjnych. Stworzyli więc postacie zróżnicowane i zindywidualizowane, ale w ramach ogólnej koncepcji spektaklu. Jest to właściwie rodzaj teatru w teatrze i wtedy można mówić o przeciwstawieniu królewskiego dworu - ospałej realności Iwony. Król Ignacy - Zbigniewa Zapasiewicza to nie tylko zramolały pantoflarz, ale i człowiek zmagający się z resztkami sumienia. Zgrywając się, błaznując usiłuje zagłuszyć swoje niepokoje. Dzięki temu Ignacy - Zapasiewicza pozornie staje się centralną postacią sztuki. Czy jednak nie za dużo tej farsowości. Zresztą doskonale aktorsko zaznaczonej.

Książę Filip - Aleksandra Machalicy swoją przesadną ruchliwością i intelektualnym kameleonizmem to także odmiana kabotyna, którego jeszcze nie tknęła skleroza, szkoda jednak, że aktor zbytnio podkreślając ową zewnętrzność Filipa, zmienność jego nastrojów zagrał tę postać zręcznie, sprawnie, ale i powierzchownie. Pamiętajmy też, że Filip zgodnie z koncepcją reżysera mimo swoich buntów tkwi w istocie w świecie dworskim a jego pomysł jest nieudaną próbą sprawdzenia siebie, wyjścia poza krąg fałszu, choć inną formę fałszu przybiera. Dlatego fascynacja innością Iwony pozostaje pozorna.

Doskonałą postać królowej Małgorzaty stworzyła Mirosława Dubrawska. Królowa to w istocie mieszczka trzymająca krótko cały dwór oscylując między jadowitością a dostojeństwem, kabotynizmem a doświadczeniem. Ma coś z damy, ale jeszcze więcej z Dulskiej w koronie.

I wreszcie Iwona. Ofiara, prowokatorka, ość w gardle królewskiego dworu. W bierności, powolności, w milczeniu Iwony jest wyzwanie błazeństwom nieautentyczności. Iwona obserwuje, reaguje tylko wyrazem twarzy, półgestem, wyrażoną w mimice mozolną pracą umysłu, który chce uchwycić nić człowieczeństwa i normalności w tym zwariowanym świecie. Jest przy tym ładną i wrażliwą dziewczyną. A więc bardzo ciekawa rola Darii Trafankowskiej.

Styl bycia, charakter epoki zaznaczyła sylwetką chłopczycy Maria Robaszkiewicz w roli jako Iza. Przeczuciem końca zramolałej monarchii niosą Szambelan - Mariusz Benoit o twarzy, sylwetce i ruchach gangstera i ponury andziorowaty Walenty - Zygmunta Sierakowskiego.

"Iwona księżniczka Burgunda" w Teatrze Powszechnym, dzięki przejrzystości myśli reżyserskiej, zwartości stylistycznej i interesującemu na ogół aktorstwu należy do ciekawszych wydarzeń obecnego sezonu warszawskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji