Artykuły

Bal zbuntowanych manekinów. Interesujący spektakl!

Wielokrotnie z tego miejsca podnosiliśmy sprawę umasowienia Teatru Telewizji, wydobycia go z obłoków elitaryzmu i uczynienia jego repertuaru dostępnym dla tzw. najszerszych rzesz. Umasowienie nie oznacza jednak bynajmniej równania w dół, wystawiania rzeczy miernych i bezwartościowych gwoli "rozbawienia" telewidzów i zadośćuczynienia ich gustom. Refleksja ta nasuwa się nieodparcie z okazji ostatniej, znakomitej zresztą, inscenizacji "Balu manekinów" Brunona {#au#50995}Jasieńskiego{/#}. Znów zaprzepaszczono szansę. Świetna, dowcipna, drapieżna sztuka powinna stać się okazję do zaprezentowania szerokiemu ogółowi autora mało znanego u nas, a jednego z najświetniejszych przecież naszych romantyków rewolucyjnych, którego burzliwe losy, udział w awangardzie literackiej, wreszcie utwory napisane we Francji i Związku Radzieckim w latach dwudziestych i trzydziestych do dziś frapują historyków i teoretyków literatury.

Możliwości wyboru formy słowa wstępnego przed spektaklem i autora, który by tę rzecz w miarę krótko i klarownie przygotował - są przecież dostatecznie szerokie, aby telewizja zainteresowała się wreszcie, choć na próbę, tą sprawą. Można było zaprosić do studia kogoś autorytatywnego, może nawet Anatola Sterna. A jeśli nie, to niechby choć spiker i niechby przeczytał, przygotowaną przez kogoś notę.

W historii naszej literatury nazwisko Jasieńskiego jest trwale związane z dziejami polskiego futuryzmu. Był on jednym z twórców tego zuchwałego eksperymentu poetyckiego młodych - razem z Anatolem Sternem i Aleksandrem {#au#52159}Watem{/#} głosił hasła społecznego buntu w imię sprawiedliwości społecznej, zerwania z filozofią idealistyczną, z mistycznym zakłamaniem. Walka z konwencjonalizmem sztuki łączyła się jednak w naszym futuryzmie nie tylko z krańcowym eksperymentem i jaskrawym nowatorstwem formalnym, lecz także ze zdecydowaną postawą rewolucyjno-romantyczną. Pomysł "Balu manekinów" narodził się na wiele lat przed ostatecznym jego zrealizowaniem, w latach dwudziestych w Paryżu. Właśnie w teatrze na Saint Denis, którego widzami byli przeważnie polscy robotnicy-emigranci zamierzał Bruno Jasieński wystawić swój dramat.

Przeszkodził autorowi nakaz opuszczenia Francji, jako "uciążliwemu cudzoziemcowi". "Bal manekinów" (1931) był próbą stworzenia futurystycznego dramatu. Zabieg formalny, jakim się posłużył autor znakomicie służy satyrycznej intencji pisarza - krytyce burżuazji, odkryciu rzeczywistej prawdy o reformistycznych działaczach robotniczych.

Zbuntowane manekiny krawieckie, obdarzone pełnymi ludzkimi cechami, urządziły sobie bal w w ukryciu przed ludźmi. Człowiek, który przypadkowo znalazł się w tym dziwnym towarzystwie, okazuje się być posłem parlamentu i działaczem robotniczym. W dalszym ciągu dramatu - jest on łącznikiem pomiędzy "społeczeństwem" manekinów, a światem burżuazyjnej elity. We wstępie do wydanej dużo wcześniej "Ziemi na lewo", Jasieński ze Sternem pisali: "Nienawidzimy burżuja, nie tylko tego, który zasłania nam dzisiaj świat wytartym banknotem swej gęby - lecz burżuja, jako abstrakcję, jego widzenie świata i każdą rzecz, która jego jest". Sądzę, że zdaniem tym można podpisać również "Bal m a n e k i n ó w" - drapieżną satyrę na burżuazję, "działaczy" robotniczych, na cały kabaret polityczny "nie określonego" 'kraju.

Inscenizacja telewizyjna umiejętnie wydobyła z "Balu manekinów" wszystkie jego bezsporne wartości, zarówno w płaszczyźnie treściowej - gwałtowny koloryt dramatu, jego niepokój, nienawiść do świata sytych i posiadających, jak i formalnej - ambitną odwagę pomysłu, metaforykę, sprężystość i logikę budowy dramaturgicznej. Wiele scen (rozmowy z fabrykantami, pojedynek), przez szczególne ustawienie aktorów, niezwykłe potraktowanie ich gestów i ruchów, przez bogactwo dyskretnych detali osadzonych w znakomicie oszczędnej scenografii, dobór scenerii oraz grę drugich planów - sprawiało wrażenie, że kryje się za nimi jeszcze inne, głębsze znaczenie, wybiegające poza dosłowny sens wypowiadanych słów. Stąd brała się chyba jakaś intensywność całego prawie widowiska. Dobre tempo spektaklu oraz umiejętne wypunktowanie, w wielu miejscach, jego walorów rozrywkowych - to następne przyczyny faktu, dla których realizacja telewizyjna "Balu manekinów" zasługuje na bardzo wysoką notę i zaszczytne miejsce wśród ostatnich tego rodzaju przedsięwzięć.

Osobna wiązanka kwiatów - dla zespołu aktorskiego, ze znakomitym Kazimierzem Rudzkim, który w roli manekina - posła stworzył swego rodzaju kreację sezonu. Spojrzenia, słowa i szczególnie gesty, którymi poprawiał nie swoją, ludzką głowę przyczepioną do "siebie" - manekina nadały tej postaci szczególny wymiar. Rudzki był opanowany i oszczędny, wymierzony w gestach, obdarzył przy tym swego bohatera swoistą godnością i elegancją.

Spośród bardzo wyrównanej i utrzymanej na dobrym poziomie gry całego zespołu, warto takie zapamiętać nazwiska Władysława Krasnowieckiego i Igora Śmiałowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji