Artykuły

Panna na rzeź

"Ifigenia" w reż. Antoniny Grzegorzewskiej w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Jacek Sieradzki w Przekroju.

Ifigenia Grzegorzewska na świat najeżona.

Antonina Grzegorzewska, rzeźbiarka i pisarka, która nie skończyła żadnej szkoły teatralnej, a jedynie trudny, domowy uniwersytet artystyczny imienia Jerzego G.*, umie więcej niż niejeden magister sztuki reżyserii. Umie lepić obrazy, budować teatr z wizualnych skojarzeń, przeskoków wyobraźni, mikroportretów. Także ze słów, choć ma kłopot z ich nadmiarem i, powiedzmy, nierówną jakością; widać jednak w kolejnych tekstach, że się dyscyplinuje. Krótkie scenki widowiska ogląda się dobrze i chętnie, mimo że nie zawsze symbole są jasne, a efektownym etiudom pań (Aleksandra Justa, Ewa Konstancja Bułhak) towarzyszy znojna bezradność panów (Jerzy Radziwiłowicz, Arkadiusz Janiczek). Najgorzej, że pod tym wszystkim kryje się niezbyt wyszukana myśl o trudnym losie młodej panny na kanapie (Anna Gryszkówna) bezradnie najeżonej na dorosłe i cholernie opresywne życie. Mama kupuje kosmetyki, tata na wojnie robi karierę, a swatany facet okazuje się gejem. Tego życia panna w końcu zostanie ofiarą, nie tyle złożoną na ołtarzu, ile ciągniętą po ziemi niby worek kartofli przez brutalnego żołdaka. Z takim to samowspółczuciem bardzo lubi myśleć o sobie współczesna pajdokracja skłonna bardziej do przejmowania się dylematami kolorowej Ifigenii niż takiej na przykład czarnej i nudno-surowej Antygony.

* - Jerzy Grzegorzewski (1939 - 2005), reżyser i scenograf, ongiś dyrektor Teatru Narodowego, ojciec artystki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji