Dziesięcioletni chłopiec znowu siedzi na widowni
Każda kobieta chciałaby mieć tak wiernego amanta, jakim jest ANDRZEJ ŁAPICKI wobec Teatru Polskiego w Warszawie. Podczas wieczoru jubileuszowego znakomity aktor wystąpił w sztuce Jana Lechonia poświęconej Arnoldowi Szyfmanowi "Godzina przestrogi", którą sam wyreżyserował - oczywiście w Teatrze Polskim.
Andrzej Łapicki urodził się 11 listopada 1924 r. w Rydze. Uczęszczał do elitarnego warszawskiego gimnazjum im. Stefana Batorego, maturę zrobił już na tajnych kompletach w 1942 r. Podczas okupacji rozpoczął studia w tajnym Instytucie Sztuki Teatralnej. Dyplom uzyskał już po wojnie w Łodzi u Aleksandra Zelwerowicza. W1945 debiutował jako Kuba w "Weselu" na deskach Teatru Wojska Polskiego w Łodzi, gdzie występował do roku 1948.
Każda kobieta chciałabyby mieć tak wiernego amanta, jakim jest Andrzej Łapicki wobec Teatru Polskiego w Warszawie. Znakomity aktor wystąpił ostatnio w sztuce Jana Lechonia poświęconej Arnoldowi Szyfmanowi "Godzina przestrogi", którą sam wyreżyserował - oczywiście w Teatrze Polskim. Pan Andrzej przyznał się, że z tymi deskami scenicznymi jest związany na dobre i na złe już od siedemdziesięciu lat! A przecież wielki amant świętował przy tej okazji swoje 80 urodziny!. - Po raz pierwszy siedziałem tu na widowni w roku 1934 i jako dziesięcioletni chłopak z wypiekami na twarzy oglądałem "Sen nocy letniej" Szekspira. Szczególnie związałem się z tym miejscem na początku stanu wojennego, a po kilku latach sam zostałem dyrektorem artystycznym teatru. Dziś czuję, że ten dziesięcioletni chłopiec znowu siedzi na widowni i widzę, że historia zatoczyła koło - dodał wzruszony mistrz.
Andrzej Łapicki zaskoczył wszystkich doskonałą formą i ogromnym poczuciem humoru. Ze swadą i humorem opowiadał anegdoty o znanych aktorach, których poznał w swoim życiu. - Dziś zawiesiłem swoją metrykę i udaję, że mam dwadzieścia lat.
