Popiół i diament. Zobaczymy w Teatrze TV
Zacząłem czwarty rozdział "Zaraz po wojnie". Od przyszłego tygodnia druk w "Odrodzeniu" w tygodniowych odcinkach. Kuryluk, któremu pokazałem trzy rozdziały napisane, przekonał mnie, że jest to materiał na powieść. Propozycję Kuryluka, aby natychmiast zacząć druk w odcinkach, przyjąłem właściwie z ulgą. Tylko konieczność może mi otworzyć oczy na dalszy ciąg i tylko również konieczność sprosta moim wątpliwościom. Tytuł niedobry. Może zmienić na Norwidowskie: "Pomiędzy świtem a nocy zniknięciem"? - zanotował w swoim dzienniku pod datą 11 stycznia 1947 roku Jerzy Andrzejewski.
Jerzy Andrzejewski zadebiutował w roku 1936 tomem opowiadań "Drogi nieuniknione". W latach następnych na łamach tygodnika "Prosto z mostu" zaczęła ukazywać się jego pierwsza powieść - "Ład serca", nagrodzona w roku 1938 nagrodą czytelników "Wiadomości Literackich", a następnie Nagrodą Młodych Polskiej Akademii Literatury. Wojnę i okupację pisarz spędził w Warszawie, biorąc czynny udział w konspiracyjnej pracy kulturalnej. Z doświadczeń okupacji wyrosły opowiadania zebrane potem w tomie "Noc" (1915). Wtedy powstały również miniatury literackie, włączone później do tomu "Zloty lis", oraz napisana wspólnie z Jerzym Zagórskim komedia "Święto Winkelrieda". W styczniu 1947 roku "Odrodzenie" zaczęło druk nowej powieści Andrzejewskiego. Tytuł - "Zaraz po wojnie" - miał się z czasem zmienić na "Popiół i diament". Książka narobiła wiele szumu. Gdyby brać recenzentów dosłownie - pisał w 1973 roku Jan Błoński - "Popiół i diament" mało kogo w 1948 roku zadowolił. Gerhard zarzucał Andrzejewskiemu, że nie ma pojęcia o żołnierzach Polski Ludowej. Kierczyńską gniewała "niedopuszczalnie sentymentalna" litość nad Chełmickim i zupełny brak "ofensywnego ducha" w "czołowym przedstawicielu PPR". Pocieszał ją niejako Markiewicz, przypominając, że mija zwykle sporo czasu, zanim powstanie, mówiąc stylem Taine'a, "osobistość panująca nowego okresu historycznego" i że na razie "historię tworzy, jak w powieści Żeromskiego, inteligent, tylko że dla odmiany z legitymacją partyjną w kieszeni". Kott zobaczył w "Popiele" spór wielkiego realizmu, małego realizmu oraz inspiracji Conrada: starannie też poklasyfikował epizody przynależne każdemu z tych trzech stylów. Lichański uważał, że "Prawda wewnętrzna" Maćka Chełmickiego jest "ni z pierza, ni z mięsa", mieści się poza polityką i religią, poza biologicznymi impulsami i (...) zdrowym rozsądkiem>>.
A przecież "Popiół i diament" stał się jednym % największych sukcesów czytelniczych. Nic też dziwnego, że przyciąga adaptatorów. Pierwszym był Wajda. Jego film okazał się tak bardzo sugestywny, że przysłonił prawdziwy sens powieści. Wszystkowiedzący narrator, który waży w sobie racje uczucia i rozsądku, i wszystko stara się wytłumaczyć i uzasadnić, przycupnął w cieniu Maćka Chełmickiego. Tragizm przypadkowości jego losów, uogólniony do symbolu losu pokolenia urodzonego w latach dwudziestych, wiązał się odtąd nierozerwalnie z tytułem "Popiół i diament". Obecna, przygotowana dla telewizji adaptacja, równorzędnym bohaterem czyni Stefana Szczukę, działacza PPR. Inteligenta, inżyniera, komunistę. Doskonałego przy tym organizatora. On jest tym, który ma zginąć z wyroku podziemnej organizacji. Maciek jest egzekutorem wyroku. "Wynotowałem dzisiaj z wydanego w roku 1851 Spisu szlachty Królestwa Polskiego - pisał w cytowanym już dzienniku Andrzejewski - nazwiska i imiona. Mam teraz tych nazwisk ponad setkę. Czy ożyją kiedykolwiek, komu będą służyć i jakie losy dzielić? Kim będą Preszel, Chełmicki, Szczuka, Puciatycki czy Lipiński?" Wiemy już, komu przypadły w udziale dwa z tych nazwisk. Dwaj protagoniści, ludzie z przeciwnej strony barykady, Maciek Chełmicki i Stefan Szczuka, spotkali się na kartach powieści Andrzejewskiego, by dać świadectwo losom Polaków. 10 czerwca powieść "Zaraz po wojnie" została skończona. Szczególna radość - pisał w jednej z ostatnich notatek Andrzejewski - mogę nareszcie zmienić ten płaski tytuł. Od początku szukałem w Norwidzie, niestety bez powodzenia. () znalazłem we fragmencie "Za kulisami" dwa czterowiersze, które wydały mi się znakomitym mottem książki. Ten zwłaszcza:
"Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą? - czy
zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie...
Zauważyłem już nie po raz pierwszy, że myślowej i artystycznej słuszności pisarza służy samo życie. Ono w trakcie pracy przydaje nowych treści, i one - jeśli rzecz jest fałszywie poczęta - bezwzględnie demaskuje fałsz.
W roku obchodów trzydziestolecia Polski Ludowej adaptacje powieści Andrzejewskiego trafiły na kilka scen teatralnych. Obecna adaptacja telewizyjna będzie jeszcze jednym sprawdzianem żywotności książki, miarą prawdziwości jej bohaterów.