Artykuły

W stronę Szczuki

Jednym z najlepszych filmów powojennego trzydziestolecia jest "POPIÓŁ I DIAMENT" Andrzeja Wajdy, film zrobiony w oparciu o wątki fabularne powieści Jerzego Andrzejewskiego pod tym samym tytułem. Film Wajdy był adaptacją powieści dla potrzeb kina, lecz adaptacją dość swobodną, dzięki czemu stał się dziełem samodzielnym, z powieścią związanym tytułem, głównym bohaterem (filmu, nie powieści), niektórymi wątkami. Główną postacią filmu Wajdy był, jak wiadomo, Maciek Chełmicki (niezapomniana rola Zbigniewa Cybulskiego), młodzian, który miota się między żołnierskim obowiązkiem, a refleksjami etycznymi. Maciek Chełmicki zabija Szczukę, wykonując w ten sposób wyrok podziemia, do którego należy, o sam ginie od kuli żołnierskiego patrolu, który nawet nie wie, do kogo strzelał. Jednak nie sama fabuła nas w tym filmie tak bardzo ujęła lecz to, że Maciek Chełmicki był zabójcą niezwykle sympatycznym. Zaś dramat tej sytuacji polegał na tym, że także sympatycznym, ale inaczej, był Szczuka. Z filmu Wajdy pozostał nam jednak w pamięci chłopiec w dżinsach: trochę nonszalancki, żyjący heroizmem okupacyjnych dokonań, człowiek uprawomocnionych wojną zabójstw, przystojny młodzian, do którego powinno uśmiechać się życie.

Adaptacja oglądana w Teatrze TV przesunęła akcenty zainteresowania od Maćka Chełmickiego w stronę Stefana Szczuki, komunisty, inteligenta, sekretarza komitetu wojewódzkiego, czyli ofiary zamachu. Chodziło chyba o to, by pokazać, jak w pierwszych dniach po wojnie, podczas naszej rewolucji, zginął człowiek PPR, a takie inni ludzie tej racji, która ostatecznie zwyciężyła. Każda śmierć oglądana w filmie lub w teatrze porusza widza. Porusza ona go tym bardziej, im bardziej sympatyczny i bliski nam podczas emisji jest człowiek, który w końcu ginie. Te zależności są znane i wielokrotnie już były omawiane przez teorię odbioru dzieła filmowego lub literackiego. W filmie Godarda "DO UTRATY TCHU" na końcu filmu ginie zabijający wcześniej ludzi bohater, ale my z kina wychodzimy z żalem, że on zginął, bo był tak bardzo miły, nawet w swoim draństwie. Podobnie było z Maćkiem Chełmickim. Zabił Szczukę i sam zginął, ale w pamięci pozostała nam śmierć Maćka. Można tedy powiedzieć, że im bardziej sympatyczny jest bohater filmu, tym jego śmierć robi na nas mocniejsze wrażenie.

W telewizyjnej adaptacji Szczukę grał Tadeusz Łomnicki. Nie wiem czy wyraz "grał" odpowiada w pełni tej rzeczywistości, jaka została pokazana na małym ekranie. Wydaje się, że lepiej byłoby powiedzieć, że Łomnicki przedstawiał Szczukę, bowiem była to postać fotograficzna. O takich postaciach, gdy zastaniemy je w książce, mówimy, że szeleszczą papierem, a takie papierowe lub celuloidowe postaci nie wzbudzają wielkiej sympatii. Zginął Szczuka i żal go, jak żałujemy każdego człowieka, którego mordercza śmierć wyrwie spośród nas, ale w takim spektaklu jak "POPIÓŁ I DIAMENT" powinniśmy go żałować więcej, normalnie. Kolberger miał znacznie trudniejsze zadanie niż Łomnicki, bo miał niezatarty w naszej pamięci wzór Cybulskiego który nadal pozostał Maćkiem z "Popiołu".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji