Artykuły

Warszawa. "To idzie młodość" we Współczesnym

W Teatrze Współczesnym trwają ostatnie próby przed sobotnią premierą "To idzie młodość...". Prace nad tym muzycznym spektaklem rozgrywającym się w czasach PRL rozpoczął Krzysztof Zaleski. Ukończył go Maciej Englert.

Z pomysłem na to przedstawienie Krzysiek przyszedł do mnie dwa lata temu. Idea od razu mi się spodobała - mówi Maciej Englert.

Twórcy zastanawiali się nad tym, skąd się wzięło i kiedy pojawiło pojęcie "młodzież". I z jakiego powodu tak chętnie było przywoływane przez totalitaryzmy.

- Wiązało się to z potrzebą wychowania pokolenia, które uwierzy w nową ideologię - mówi Englert. - Indoktrynacja młodych zakończyła się porażką, bo proponowanie pracy, walki o pokój, a zakazywanie spontanicznego okazywania emocji, śpiewu, tańca było sprzeczne z naturalnymi potrzebami człowieka. Tłumione pragnienia zawsze w końcu wybuchną. Każdy ustrój, który chce regulować intymne sfery życia, musi się z tym liczyć.

Festiwal wolności w PRL

Twórcy spektaklu "To idzie młodość..." pokazują, jak w latach 50. zmieniała się w PRL relacja młodzież - partia. Scenariusz powstał na motywach prozy Marka Nowakowskiego. Wykorzystano niektóre wątki i postacie z jego książek.

Akcja rozpoczyna się od śmierci Stalina (1953) i skupia na wydarzeniach 1955 r., kiedy w Warszawie odbywał się Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów.

- Przyjechali wtedy ludzie z innego świata - mówi Englert. - Tam komunizm był tylko jednym z odłamów myślenia, a nie wiodącą ideologią. W Warszawie powiało egzotyką, ale także wolnością. Polskie zespoły pierwszy raz grały jazz. To był przełomowy moment. Już nie można było się cofnąć. Festiwal doprowadził do wydarzeń 1956 roku. Nasza opowieść kończy się na zajściach poznańskich.

Zbiorowym bohaterem spektaklu jest Związek Młodzieży Polskiej. Różne postawy członków organizacji zostały rozpisane na role. Są wśród nich m.in. oddani zwolennicy, konformiści, ci, którzy dzięki władzy ludowej mogli dostać się na studia.

- Na tym festiwalu jednoczy ich młodość. Biologia, a może zdrowy rozsądek okazują się silniejsze niż indoktrynacja - mówi Maciej Englert.

Na scenie zobaczymy niemal cały zespół Współczesnego. Młode pokolenie reprezentują m.in. Anna Czartoryska (studentka AT), Katarzyna Dąbrowska, Monika Pikuła, Sebastian Skoczeń, Maciej Zakościelny, Paweł Ciołkosz. Starsze - Piotr Garlicki, Wojciech Machnicki, Jacek Bursztynowicz, Damian Damięcki. Rolę Przechodnia - klamry spinającej przedstawienie - zagra Stanisława Celińska.

- Ta postać przewija się przez cały spektakl, obserwuje świat i toczące się wydarzenia - mówi aktorka. - Ma także znaczenie metaforyczne. Żyje współcześnie, a jednocześnie zagląda we własną przeszłość. Przenosi się w czasy młodości, kiedy to wszystko było aktualne. Jest w niej cząstka mnie, ale także reżysera Macieja Englerta oraz nieżyjącego już scenarzysty i reżysera Krzysztofa Zaleskiego.

Przeboje o odbudowie

Historia opowiedziana jest przy pomocy piosenek z epoki. Pieśni masowe zderzają się z jazzem czy boogie-woogie. Zabrzmi m.in. "Piosenka o planie 6-letnim", "Zakochana tokarka", "Zbudujemy nową Polskę", "Naprzód młodzieży świata". Będą też popularne w latach 50.: "Brzydula i rudzielec", "Kuba, wyspa jak wulkan gorąca". Zachodni świat reprezentować będą m.in. przeboje The Andrews Sisters, Elly Fitzgerald.

- Krzysiek był radiowcem, interesował się jazzem i umieścił w spektaklu wiele ulubionych piosenek - opowiada Maciej Englert. - Długo pracował nad scenariuszem, ciągle powstawały nowe wersje. Po przerwie wakacyjnej ustaliliśmy, że rozpoczniemy próby muzyczne, czekając na poprawę jego stanu zdrowia. Obiecałem jemu i zespołowi, że premiera dojdzie do skutku. Teraz realizuję swoją część umowy.

Krzysztof Zaleski, z wykształcenia polonista i reżyser, związał się z Teatrem Współczesnym w 1978 roku. Na tej scenie zrealizował m.in. "Przebudzenie wiosny" Wadekinda, "Mahagonny" Brechta i Weilla (1982) oraz "Ślub" Gombrowicza (1983). W połowie lat 80. na dłuższy czas rozstał się ze sceną przy Mokotowskiej 13. Powrócił w ubiegłym roku, wystawiając "Wagon" według prozy Marka Nowakowskiego. Spektaklu "To idzie młodość" nie zdążył wyreżyserować. Zmarł 20 października.

- Byliśmy przywiązani do Krzysia, bardzo lubiliśmy z nim pracować. Ten spektakl to dowód pamięci o nim, który po prostu mu się należy - dodaje Stanisława Celińska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji