Artykuły

Kochankowie w Lesie Ardeńskim

Sceny na dworze księcia Fryderyka przesunęły się niczym płaskie wycinanki, nie miały ani ostrości, ani głębi. Dowiedzieliśmy się tylko, kto jest kto i kto przed kim musi uciekać, a już ZYGMUNT HÜBNER poprowadził bohaterów "Jak wam się, podoba" w głąb Ardeńskiego Lasu. Szukał oddechu, ale nie zdołał go zaczerpnąć prawdziwie pełną piersią - mały ekran, mimo wszystkich wysiłków dusił, Szekspirowskie namiętności i szekspirowskie gesty jawiły się nań jakby w pół zatarte, tylko ironia i leciutki ton goryczy, zwłaszcza w ustach Błazna, zagranego przez BOGDANA BAERA - miały swój prawdziwy smak.

I byłby może cały spektakl nie tylko chwalebnym dowodem ambicji, ale zarazem argumentem na rzecz tych którzy powiadają, że nic wśród wielkiego, ani nawet tradycyjnego repertuaru musi wyrąbywać swoje ścieżki Teatr Popularny - gdyby nie kilka głęboko pięknych scen, jak chociażby ów poprzedzający finał miłosny kwartet, które zdają się wskazywać, że warto nadal próbować i szukać. Szukać nieuniwersalnej formuły, która pozwoliłaby wprowadzić na mały ekran wielkiego Szekspira, ale szukać telewizyjnej formy dla każdej jego sztuki z osobna.

Wczorajszy Szekspir zdał się nieco sielankowy, letni. Z jednym może radosnym wyjątkiem - EWA MIROWSKA zagrała wielką i w wielkie tradycje bogatą rolę Rozalindy z odwagą, pasją i niekłamanym wdziękiem. Jej rola narastała burzliwie, wiodła prosto do celu, bez krążenia wokół dwuznacznych sytuacji, a że również BOGUSŁAW SOCH NACKI - Orlando - był w swym miłosnym rozmodleniu bezpośredni i szczery, przeto ta właśnie para kochanków najostrzej, ostrzej może niż w tekście, wyłaniała się z amerykańskich planów i z tła malowanego Ardeńskiego Lasu.

Inne postacie pogubiły się nieco, odeszły w głąb. Nie wiedział zwłaszcza reżyser, co robić z filozofem Jakubem i choć chętnie dawał zbliżenia na twarz MIECZYSŁAWA VOITA, nie dał widzowi ani jednego tropu wyjaśniającego obecność tej zagadkowej figury w pobliżu wygnanego księcia. Odbiło się to szczególnie na finale, przygaszonym zresztą i nijakim.

Mimo tych, raczej tylko przykładowych zarzutów, obecność Szekspira na

małym ekranie odnotowujemy z satysfakcją. Oby nie był to na najbliższe

lata Szekspir ostatni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji