Artykuły

TVP Kultura. Dziś "Do piachu" Różewicza i Kutza

We wtorek, 25 listopada o godz. 20, TVP Kultura przypomni jedno z najgłośniejszych, a zarazem najbardziej kontrowersyjnych przedstawień w dziejach Teatru Telewizji "Do piachu" Tadeusza Różewicza w reżyserii Kazimierz Kutza.

Tekst sztuki powstawał siedemnaście lat (1955-1972), następnych siedem dramat nie mógł ukazać się drukiem, a kiedy z trudem doczekał się prapremiery (w warszawskim Teatrze na Woli), musiał wskutek protestów AK-owskich kombatantów zejść z afisza.

Spektakl Kazimierza Kutza przez kilka miesięcy także czekał na emisję, aż wreszcie - poprzedzony dyskusją m.in. z udziałem autora i reżysera - został pokazany widowni po raz pierwszy w 1990 roku.

Dlaczego "Do piachu" wzbudzało i wzbudza tak żywe emocje? Przede wszystkim dlatego, że jest bezwzględną próbą demitologizacji niepodległościowego podziemia w czasie II wojny światowej, a także bezlitosną polemiką z romantyczną wizją walki zbrojnej jako męskiej przygody, patriotycznego obowiązku itp.

Tadeusz Różewicz nie zawahał się przedstawić partyzanckiego życia z naturalistyczną brutalnością. Żołnierze leśnego oddziału - zbiorowy bohater sztuki - w niczym nie przypominają romantycznych z ducha młodzieńców z "Kamieni na szaniec". Są brudni, śmierdzący, bardziej podobni do zwierząt niż ludzi. Posługują się wulgarnym językiem, potrzeby fizjologiczne załatwiają w zbiorowej latrynie. Mimo to, jak mówi w pewnym momencie ich komendant, w większości są pełni "taktu" i wewnętrznej godności.

Trafiają się jednak wśród nich jednostki całkowicie zdemoralizowane, jak choćby zapijaczony watażka Marek, brawurowo zagrany przez Jana Nowickiego. To właśnie Marek, niejaki Bury i wsiowy "przygłupek" Waluś pewnego dnia wypuszczają się "na bandziorkę". Ograbiają plebanię, a przy okazji gwałcą gospodynię. Marek i Bury znikają bez śladu, Waluś natomiast jest zbyt głupi, by nie dać się złapać. Śmiertelnie przerażony, konsekwentnie wypiera się swego czynu. Koledzy z oddziału wiedzą doskonale, że naiwnego chłopaka czeka tylko jedna kara. Kluczową postacią dramatu jest niewątpliwie Waluś. Prosty do bólu, bezbronny i ufny jak dziecko, pobożny jak ewangeliczny pastuszek, a jednocześnie ze zwierzęcą naturalnością dążący do zaspokojenia elementarnych popędów: głodu, pragnienia, pożądania. Kazimierzowi Kutzowi udało się znaleźć idealnego aktora do tej roli. Dzięki słabo wówczas znanemu Piotrowi Cyrwusowi, Waluś stał się bohaterem głęboko tragicznym i jednocześnie bardzo ludzkim, budzącym autentyczne współczucie. Pod względem aktorskim nie ma zresztą w spektaklu Kutza słabych punktów. Surowość świata przedstawionego sugestywnie podkreśla stonowana kolorystyka (eksplodująca barwami dopiero pod koniec) oraz muzyka Jana Kantego Pawluśkiewicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji