Artykuły

Ostatnia stacja

Remarque jest pisarzem niesłychanie popularnym. Popularność ta wynika przede wszystkim z pacyfizmu autora "Na zachodzie bez zmian". W naturalistyczny sposób starał się on przedstawić pierwszą wojnę światową jako przerażający apokaliptyczny koszmar. Wykorzystując swą wiedzę polityczną o Niemczech hitlerowskich, pod koniec życia stworzył Remarque powieści, które nie były już tylko wstrząsającym obrazem epoki, lecz ukazywały faszyzm i zbrodnie wojenne ("Czarny obelisk", "Czas życia i czas śmierci"). Pisząc je poznawał dokumenty związane ze zbrodniczymi dziejami III Rzeszy. Szczególnie interesowało go zakończenie zawinionej przez Niemców tragedii: ostatnie dni Berlina i Hitlera. Przy okazji powstał scenariusz znanego filmu "Ostatni mur" oraz sztuka teatralna "Ostatnia stacja". Jej prapremiera odbyła się w Renaissance Theater w Berlinie zachodnim w 1956 r. W sztuce przedstawiona jest sytuacja wręcz nieprawdopodobna, a mimo to, dzięki talentowi pisarza, który uprawdopodobnia zdarzenia mistrzowskim dialogiem, utwór stanowił jakby syntezę losów Niemiec. Treścią "Ostatniej stacji"

jest nie tylko polityka i losy narodu niemieckiego. Remarque zastanawia się jacy będą po wojnie ludzie, jeśli wojna pozbawiła ich ludzkich uczuć? Ukazuje straszliwe skutki wojny w psychice człowieka w sposób podobny jak Borowski. Nie moralizuje, lecz relacjonuje. Nie wyciąga wniosków, ale oskarża. Bohaterowie sztuki nie potrafią ani kochać, ani też cieszyć się z zakończenia wojny. Zbyt wiele przeżyli. Kierują się, jak zwierzęta, instynktem. Anna odruchowo ukrywa więźnia Rossa, Ross broni się przed śmiercią, chce po prostu żyć. Sztuka kończycie tragicznym pytaniem Anny o to, czy potrafimy o tym wszystkim zapomnieć. Ross odpowiada, że postaramy się o tym wszystkim nigdy nie zapomnieć.

Telewizyjną wersję scenariusza opracował sam reżyser widowiska, Zygmunt Hiibner. Udało mu się oczyścić utwór ze wszystkich zbędnych elementów, zarówno literackich, jak i teatralnych. Przykrawając tekst literacki do wymiaru małego ekranu nie kierował się wyłącznie didaskaliami. Dla Hiibnera Teatr TV nie stanowi tylko mechanicznej sumy literatury i teatru scenicznego. Adaptacja telewizyjna "Ostatniej stacji" może być wzorem zabiegów tego rodzaju. Hiibner zmienił przede wszystkim rytm dialogu. W scenariuszu telewizyjnym nie ma długich wypowiedzi lecz dominuje potoczna mowa oparta na wymianie krótkich zdań. Nie ujął przy tym adaptator nic z problematyki. Zarówno sprawy polityczne, jak i wątek psychologiczny zyskały tylko na klarowności. Wyraźnie wyeksponowano myśl autora o doświadczeniach wojennych, których nie można wymazać z pamięci oraz zawartą w sztuce przestrogę przed rozpętaniem nowej pożogi wojennej.

W realizacji swego scenariusza wykorzystał reżyser przede wszystkim scenografię. Ona podpowiadała widzowi nastrój drobnomieszczańskiego, niemieckiego mieszkania. Ona sugerowała wojenną powszedniość dni, w których Armia Czerwona zdobywała Berlin. Łóżko, szafa, kredens, stół - właśnie poprzez te rekwizyty poznawaliśmy osobowość mieszkanki pokoju, w którym schronił się Ross. Właśnie dzięki scenografii Krystyny Husarskiej mógł Hiibner utrzymać cały spektakl w konwencji inscenizowanego reportażu, ukazującego przeżycia kilku osób w ostatnich dniach wojny.

Gustaw Holoubek, którego nieraz widzieliśmy w rolach niemieckich oficerów stworzył tym razem postać odbiegającą od stereotypu. Ross, ukrywający się w przebraniu niemieckiego żołnierza, szczególnie odpowiadał jego specyficznemu aktorstwu. Zapewne dlatego, że Holoubek jest aktorem obsesji. Ross ukrywający swoją osobowość przed Anną i otoczeniem, obarczony bagażem dziesięciu lat, spędzonych w obozie koncentracyjnym i gnębiony kompleksem odpowiedzialności za winy swego narodu - wyposażony został przez Holoubka we wszystkie charakterystyczne cechy jego aktorstwa. A przede wszystkim w ową wrażliwość, której użycza najbardziej lubianym przez siebie postaciom. Była to jedna z jego najlepszych ról telewizyjnych. Annę grała Mirosława Dubrawska, która w sposób mistrzowski przedstawiła nam patologiczne studium strachu. W roli żony dezertera, który kiedyś zadenuncjował antyfaszystę, pogardzającej mężem i sobą, stworzyła wstrząsającą postać kobiety w stanie psychicznej depresji.

Widowisko "Ostatnia stacja" w reżyserii Zygmunta Hiibnera zaliczyć należy do sukcesów Teatru TV, zarówno propagandowych, jak i artystycznych. W spektaklu tym reżyser zespolił treści polityczne utworu z jego warstwą psychologiczną, nadając jednocześnie widowisku precyzyjny i jednolity kształt telewizyjny. Rodowód modelu teatru telewizyjnego, do którego zaliczyć należy "Ostatnią stację", bliższy jest niewątpliwie filmowi niż teatrowi. W tej konwencji oglądaliśmy już wiele przedstawień i można nawet zaryzykować twierdzenie, że realizm rodzajowy sprawdza się niemal dokładnie na małym ekranie. Dobrze, że Hiibner przypomniał nam o jego istnieniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji