Artykuły

Łódź. Miasto żegna Jana Machulskiego

Jan Machulski nie żyje. Zmarł na zawał w Warszawie. Miał 80 lat. Był aktorem, reżyserem, wykładowcą akademickim i najwspanialszym ambasadorem Łodzi. Jan Machulski odszedł niespełna pół roku po swoich osiemdziesiątych urodzinach.

"Jako jeden z nielicznych zawsze dotrzymuje słowa", "Jana nie da się zastąpić", "Jesteśmy przyjaciółmi od wielu lat". Przyjaciele, wychowankowie, współpracownicy nie chcą mówić o Janie Machulskim w czasie przeszłym.

Machulski urodził się w Łodzi 3 lipca 1928 roku - i do końca podkreślał, że jest łodzianinem. Skończył Szkołę Aktorską w Łodzi i Teatralną w Warszawie, gdzie od 1974 wykładał na wydziale aktorskim. Później był kolejno dziekanem i prodziekanem tego wydziału.

Aktor zmarł w czwartek w Szpitalu Bielańskim w Warszawie. Miał w nim przez kilka dni "podreperować samochodzik, żeby lepiej jechał" - jak mówił swoim bliskim. Planował, co zrobi za dzień, za tydzień. Czekał na niego niezrealizowany scenariusz.

Jego nazwisko nierozerwalnie wiązało się z Łodzią, choć nie mieszkał w niej od wielu lat. Ale to w Łodzi zdecydował, że zostanie aktorem, gdy przed wojną w nieistniejącym już dzisiaj kinie Świt na Bałuckim Rynku oglądał największych aktorów tamtych lat. To dla Łodzi wymyślił Aleję Gwiazd i gwiazdorskie apartamenty w Grand Hotelu. Autobiografię zatytułował "Chłopak z Hollyłódź".

Najsłynniejszą filmową kreację stworzył u Juliusza Machulskiego w "Vabanku". W scenie otwierania sejfu w podziemiach banku Kramera na pytanie: "Szefie, jak pan to zrobił?!" odpowiada: "Trzeba było uważać".

- Ja uważałem i dalej nie wiem... Spoczywaj w pokoju - napisał na gazetowym forum internauta zenon77.

"Machul", jak mówiono o nim z uwielbieniem, zagrał w kilkuset spektaklach teatralnych i ponad osiemdziesięciu filmach. Tych znanych, jak obie części "Vabanku" i "Kingsajz" syna Juliusza, "Ostatni dzień lata" Tadeusza Konwickiego czy "Sublokator" Janusza Majewskiego, ale też amatorskich, offowych, u debiutantów. "Jako starszy kolega mam obowiązek podawać rękę tym, którzy dopiero zaczynają. Mnie się poszczęściło, los czuwał nade mną i stworzył mi szansę, a ci ludzie też szukają takiej szansy" - tłumaczył.

Dziesiątki filmów i spektakli

Z Filmówką, przed którą zawisła żałobna czarna flaga, był związany od ponad 30 lat. Jako dziekan, prodziekan i wykładowca wydziału aktorskiego. Na Festiwalu Szkół Aktorskich wręczał wybranemu przez siebie aktorowi studolarową nagrodę. A laureata dopingował słowami: "Bądź orłem, nie zniżaj lotów".

Z okazji osiemdziesiątych urodzin został uhonorowany Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Na jubileuszowym koncercie wystąpili studenci i wychowankowie pana Jana. Jubilat był wzruszony i pełen optymizmu. "Mam cztery dwudziestki. Tak mówią Francuzi, a ja to sobie przejąłem, bo "osiemdziesiątka" kojarzy się ze staruszkiem. Nigdy wcześniej nie brałem udziału w takiej uroczystości. Czuję się, jakbym znowu się narodził. I myślę, jak ten chłopak będzie się dalej rozwijał" - opowiadał "Gazecie".

Przed tygodniem Jan Machulski został Honorowym Obywatelem Miasta Łodzi. "Cokolwiek bym powiedział, to i tak nie wyrażę tego, co czuję" - mówił.

Był ojcem reżysera filmowego Juliusza Machulskiego.

- Niedawno nadawaliśmy Janowi Machulskiemu tytuł Honorowego Obywatela Łodzi - mówił prezydent miasta Jerzy Łodzi Kropiwnicki. - Łódź straciła orędownika swoich spraw. Po jego śmierci pozostanie w naszym mieście wielka, pusta przestrzeń. Nie wiem, co będziemy mogli zrobić dla uczczenia jego pamięci, ale uważam, że w naszym mieście powinna się znaleźć ulica jego imienia.

Do dnia pogrzebu Jana Machulskiego wszystkie flagi na budynku urzędu miasta oraz portret zmarłego w jednej z sal obrad będą przybrane kirem, a flaga na maszcie na dziedzińcu przed UMŁ będzie opuszczona do połowy.

Jana Machulskiego wpominają:

Andrzej Bednarek, prorektor PWSFTViT:

Nigdy nie znajdzie się człowiek, który zastąpi Jana. Był jedną z legend szkoły, niezwykłym pedagogiem, człowiekiem instytucją, a jednocześnie dobrym duchem. Należał nie tylko do wydziału aktorskiego, nie odmawiał uczestnictwa w żadnej imprezie związanej z uczelnią. Być może właśnie to, że nie odmawiał nikomu niczego, spowodowało, że jego zdrowie się osłabiło.

Elżbieta Czarnecka, prezes Stowarzyszenia Miłośników Off Kultury SMOK :

Janek miał przyjechać do Łodzi, żeby podpisać albumy, które wydaliśmy z okazji przyznania mu honorowego obywatelstwa miasta. Mówił, że na chwilkę idzie do szpitala i przyjedzie za tydzień. Nie wierzę, że tym razem nie dotrzyma obietnicy. Zawsze dotrzymywał. Nikt z nas nie podejrzewał, że Machulskiemu może coś dolegać, że może być chory. On - zawsze uśmiechnięty, pełen życia, najwspanialszy ambasador Łodzi. W którymś momencie będziemy musieli się pogodzić z tym, że Janka już nie ma. Ale zostanie w Teatrze Szkolnym, w Alei Gwiazd, w naszej pamięci, w dziesiątkach filmów i na tysiącach zdjęć, które pozwalał robić ze sobą niemal każdemu, kto go na ul. Piotrkowskiej zaczepił.

Henryk Kuźniak , kompozytor :

Trudno mówić o Janku w czasie przeszłym. O aktorze, o człowieku, o przyjacielu. To był dla mnie ktoś bardzo bliski. Nie umiem się pogodzić z jego śmiercią. Od wielu lat się znamy, połączyła nas wspólna miłość do kina. Grał rolę Kwinty w "Vabankach", do których pisałem muzykę. Był największym muzykiem wśród aktorów.

Zbigniew Zamachowski, aktor:

Zapamiętam pana Jana jako osobę niezwykle pogodną, dowcipną i inteligentną. Studiowałem w trudnych czasach - w stanie wojennym i tuż po. Pan Jan, który był wtedy dziekanem, wnosił do szkoły atmosferę nijak nieprzystającą do koszmaru zza okien. Usiłował stworzyć ze szkoły wyspę i to mu się udało. Nie uczył mnie bezpośrednio, ale i tak ze wszystkich dziekanów to jego zapamiętam najbardziej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji