Artykuły

Kraków. Maestra Romańska bohaterką książki

Jadwiga Romańska bohaterką książki Wacława Krupińskiego.

Tak to potoczyło się moje życie - życie wspaniałe, okrutne i bezlitosne... Między piekłem a niebem. Pewnie dlatego tak rozumiem opinię Stanisława Wyspiańskiego, który w liście do Karola Maszkowskiego pisał: "A tylko człowiek cierpiący może być zdolny do tworzenia czegoś. Jest to myśl moja, aby ludzi z talentem właśnie w ten sposób przymuszać do jakichś cierpień (...)" - tak zaczyna się książka Wacława Krupińskiego "Moje woperowstąpienie". Jest wywiadem rzeką z Jadwigą Romańską, gwiazdą Opery Krakowskiej.

I ten właśnie fragment, jak i kilka innych smakowitych wątków czytali wczoraj Beata Malczewska - aktorka wcielająca się w rolę Maestry, i Krzysztof Orzechowski, dyrektor Teatru im. J. Słowackiego, który doskonale odegrał rolę Wacława Krupińskiego, szefa działu kultury "Dziennika Polskiego". A rzecz miała miejsce w Urzędzie Miasta, gdzie odbywała się uroczysta promocja książki wydanej przez Państwowe Wydawnictwo Muzyczne w serii "Ludzie Świata Muzyki".

W publikacji znajdziemy nie tylko wspomnienia wielkich ról artystki, jak choćby ulubionej partii Małgorzaty w "Fauście" realizowanym przez Józefa Szajnę, ale także traumatyczne opowieści o czasach okupacji, o wspólnym mieszkaniu z Martą Stebnicką i Ireną Babel w "kołchozie" przy Karmelickiej, o dramatycznej walce z chorobą syna, o intrygach w krakowskim środowisku muzycznym, o zagranicznych tournée.

Są wreszcie anegdoty, jak choćby ta: "Próbowałam Mimi w "Cyganerii" z dyrygentem Zbigniewem Chwedczukiem. Byłam jak w transie. A Chwedczuk dyryguje sam dla siebie. Nie rozumiem jego tempa, nie czuję pulsu... W końcu on przerywa. "Dosyć. Czy ty nie rozumiesz, że nie możesz sobie dobrowolnie gdzieś tam uciekać. Słuchaj, tu jest metronom. Chcesz? Puszczę ci". I puścił. Nie wytrzymałam: "A jak jesteś z kobietą w łóżku, to też stawiasz sobie metronom?!".

Wacław Krupiński przytacza w swej publikacji wiele recenzji pióra najwybitniejszych krytyków muzycznych, będących wielkim uznaniem dla Jadwigi Romańskiej, dla jej wspaniałego sopranu koloraturowego, dla wirtuozerskich wykonań m.in. partii Violetty z "Traviaty", Gilzy z "Rigoletta", Butterfly z "Madame Butterfly". A jak dowiadujemy się ze wspomnień artystki, aktorstwa uczyła się podpatrując takich mistrzów, jak Voight, Holoubek, Jaroszewska, Zapasiewicz. Te recenzje nie tylko dodają barwy tym wspomnieniom, ale są też świadectwem czasu. Czasu świetności Opery Krakowskiej.

Podczas wczorajszego wieczoru prowadzonego przez Andrzeja Kosowskiego, dyrektora PWM, wyraźnie wzruszona Maestra pierwszy egzemplarz książki wręczyła Jackowi Majchrowskiemu, prezydentowi Krakowa, który powiedział: - Z profesor Romańską łączy mnie taki oto fakt, że oboje przywędrowaliśmy do Krakowa z Sosnowca. Ale ja, na szczęście dla krakowian, nie zacząłem śpiewać.

Równie zabawnych komentarzy było podczas wczorajszego wieczoru wiele, że przytoczymy słowa Wacława Krupińskiego, który rzekł: - Ten rok jest dla Jadwigi Romańskiej z kilku powodów jubileuszowy, również dlatego, że od pięćdziesięciu lat jest żoną profesora Mariana Gabrysia, autora części dokumentacyjnej książki. Jak profesor wytrzymał 50 lat z Maestrą, znaną z charakterku, który poznałem - nie wiem, ale mu zazdroszczę.

Wieczór uświetniły nagrania arii z "Rigoletta", "Madame Butterfly" i "Cyrulika sewilskiego" w mistrzowskim wykonaniu Jadwigi Romańskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji