Białystok. "Płaszcz" wraca na deski Teatru Lalek
Spektakl na wznowienie czekał trzy lata. Aktorzy czują się jednak tak, jakby się ze sztuką nigdy nie rozstawali. - Klimat i postaci "Płaszcza" są w nas głęboko zakorzenione - mówią.
Premiera "Płaszcza" w reżyserii Piotra Dąbrowskiego odbyła się w 2001 roku. Ostatnie przedstawienie zagrane było trzy lata temu. Kultowy spektakl Białostockiego Teatru Lalek po przerwie powraca na scenę.
To jeden z takich spektakli, które zapadają w sercu aktorów i publiczności na zawsze. Genialny tekst Tuwima (adaptacja noweli Gogola), świetna reżyseria Piotra Dąbrowskiego, a do tego wiele niezapomnianych ról.
- Bez wątpienia "Płaszcz" wpisuje się do grona spektakli, które świadczą o jakości naszego miasta - mówi Marek Waszkiel, dyrektor BTL.
To pierwsze przedstawienie, jakie Piotr Dąbrowski wyreżyserował w Białymstoku.
- To też pierwsza moja reżyseria poza teatrem zakopiańskim - wspomina - bardzo się tego bałem, ale jak się okazało niepotrzebnie. Trafiłem tu na zespół nieprawdopodobny. Aktorzy przyjęli mnie wspaniale. Jestem bardzo szczęśliwy, że do "Płaszcza" wracamy.
Ciekawym zjawiskiem jest to, że sztuka Tuwima prócz Białegostoku nie jest grana w innym mieście. - Uważam, że to materiał, który powinno się robić. - zapewnia Piotr Dąbrowski - Mając dobry zespół i pomysł sukces jest absolutnie gwarantowany. Okazuje się jednak, że twórcy się tego tekstu jakoś boją. Oczywiście z jednej strony mnie to cieszy. Jeżeli ktoś w Polsce będzie chciał "Płaszcz" zobaczyć - niech przyjeżdża tutaj.
Przez dwa najbliższe tygodnie "Płaszcz" zdominuje repertuar Białostockiego Teatru Lalek. Każdy zatem będzie miał szanse przedstawienie obejrzeć. Wyjątkowe, bo setne przedstawienie odbędzie się 14 listopada.
- Są spektakle, które są dla nas świętem - Mówi Andrzej Beya Zaborski - do takich właśnie zalicza się "Płaszcz".
