Artykuły

Wyrazista galeria postaci

"Juliusz Cezar" w reż. Marka Weissa w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Kiedyś był wyraźny podział na reżyserów operowych i teatralnych. Ale to było dawno. Teraz ambicją artystyczną chyba każdego reżysera realizującego spektakle w teatrach dramatycznych jest reżyseria prawdziwej opery na scenie teatru operowego. Nie piszę o tym w tonie prześmiewczym, lecz traktuję jako konstatację istniejącego zjawiska. Wejście reżyserów dramatycznych do opery ma wiele zalet, pod warunkiem wszakże, że reżyser nie jest ignorantem muzycznym, lecz artystą utalentowanym i posiada znajomość nut. Wprawdzie niektórzy reżyserzy realizujący opery publicznie chlubią się swoją głuchotą na muzykę i całkowitą ignorancją wiedzy w tym zakresie, a przecież zrobili już niemałą karierę operową. Myślę jednak, że zadziałał tam zupełnie inny mechanizm.

Premiera "Juliusza Cezara" w Warszawskiej Operze Kameralnej to spektakl udany artystycznie. Oczywiście przepiękna, głęboka muzyka Haendla jest arcydziełem samym w sobie i zawsze się obroni, bez względu na to, który reżyser po tę muzykę sięgnie. Tutaj sięgnął reżyser, który jest bez wątpienia profesjonalnym znawcą tej dziedziny i ma w swoim dorobku wiele udanych inscenizacji operowych, Marek Weiss. Miałam tylko wątpliwości, czy chodzi tu o tego samego twórcę, który przy poprzednich realizacjach figuruje jako Marek Weiss-Grzesiński. Jednak gdy reżyser po zakończonym spektaklu wyszedł do ukłonów, utwierdziłam się w przekonaniu, że to ta sama osoba, tyle że z odjętą częścią nazwiska. Marek Weiss ma za sobą także spory dorobek teatralny na scenach dramatycznych, co nie pozostaje bez znaczenia, jeśli idzie o inscenizacje operowe. Wprowadzenie bowiem elementów przynależnych teatrowi dramatycznemu ogromnie wzbogaca inscenizację opery pod względem dramaturgii, sposobu narracji i relacji między postaciami wynikającymi z powierzonych śpiewakom zadań stricte aktorskich. Wszystko to jednak musi być podporządkowane muzyce, bo to ona tutaj wodzi rej poprzez wątki i zdarzenia. Marek Weiss zachowuje tę niezbędną hierarchię w "Juliuszu Cezarze".

Inscenizacja silnie oparta na dość ascetycznej scenografii ograniczającej się do dwóch kolorów: czarnego i białego, tak w wystroju przestrzeni scenicznej, jak i w kostiumach postaci, choć wygląda efektownie, może budzić pewne pytania. Wszystko, co białe, dotyczy Egipcjan, czarne zaś to Rzymianie. Zderzenia ze sobą tak kontrastowych barw nie należy jednak odczytywać jako pewnej metafory kategorii dobra (białe) i zła (czarne). Bo przecież ubrana w biały kostium Kleopatra (Olga Pasiecznik) nie jest krystalicznie szlachetną postacią w swoich zabiegach o uzyskanie tronu, a jej brat Tolomeo (Jan Monowid), także w białym kostiumie, bez najmniejszych przecież skrupułów kazał odrąbać głowę Pompejuszowi. Nie tym tropem należy więc tłumaczyć kolorystykę spektaklu. Myślę, że nie trzeba doszukiwać się tu jakiejś specjalnej filozofii, być może chodziło wyłącznie o efekt wizualny. A ten rzeczywiście jest i działa. Kiedy powoli odsłania się kurtyna i oczom widza ukazuje się ustawiony za solistami chór reprezentujący wojsko rzymskie, to trzeba przyznać, że obraz jest wyjątkowy.

Tytułową, niełatwą technicznie partię Juliusza Cezara śpiewa znakomita i niezawodna Anna Radziejewska swoim ujmującym, głębokim mezzosopranem. Jak wiadomo, Haendel tę partię napisał dla słynnego kastrata sopranisty Senesiniego. Dziś tę partię śpiewają kobiety, bo nie ma kastratów. Nim to jednak nastąpi, Anna Radziejewska może spokojnie śpiewać swoje męskie partie nie tylko przecież w "Juliuszu Cezarze". Inna postać, Sesto, to także rola pierwotnie pisana na sopran kastrata. W późniejszym czasie Haendel parokrotnie zmieniał soprany na tenory, w zależności od możliwości obsadowych teatrów operowych. W naszej Operze Kameralnej partię Sesto doskonale wykonuje męskim sopranem Jacek Laszczkowski. Czasem aż trudno uwierzyć, że mężczyzna może wydobyć ze swoich strun tak wysoki sopran. Laszczkowski wydobywa bez trudu i znakomicie nim operuje. Jest także aktorsko wyrazisty. Zastanawia mnie tylko, dlaczego reżyser śpiewającemu artyście kazał zrobić fikołka na scenie. To się chyba nazywa salto, taki fikołek w powietrzu. Widownia wstrzymała oddech. Ja także. Na szczęście dla spektaklu artysta powrócił na ziemię bezpiecznie. A nie było to łatwe, bo i przyodziewek przeszkadzał, ponieważ - nie wiedzieć czemu - ubrano Jacka Laszczkowskiego w czarną księżowską sutannę, tyle że bez koloratki. Dziwić mogą też niektóre sceny ukazujące w sposób dość dwuznaczny relacje między nim jako Sesto i jego sceniczną matką Kornelią (w tej roli Dorota Lachowicz). Ale ten spektakl zdominowała całkowicie Olga Pasiecznik - Kleopatra. Bogactwo uczuć, jakie wypełnia wnętrze jej bohaterki, przekazała doskonale różnymi odcieniami swego pięknego sopranu i aktorskimi środkami wyrazu. Indywidualność osobowości artystycznej śpiewaczki zaznacza się tu w każdej scenie, zarówno w solistycznej arii, jak i w duecie z Cezarem. Wizerunku postaci dopełnia wdzięk, zalotność, poczucie humoru, chwilami sposób poruszania się, mimika, dowcip zawarty w geście. Jest wspaniała. Interesująco też zaistniał sceniczny brat Kleopatry, Tolomeo, czyli Jan Monowid jako kontratenor.

Wprowadzenie na scenę mimów miało pewnie ubogacić spektakl tonacją humorystyczną, ale nie do końca się to udało. Poza paroma uwagami i niejasnościami, o których wspomniałam, jest to interesujące, dobre przedstawienie. Cały zespół, wszyscy soliści, chór, zespół muzyków grających na instrumentach historycznych Musicae Antiquae Collegium Varsoviense pod dyrekcją Władysława Kłosiewicza - wszyscy zapracowali na ten udany efekt. I co szczególnie ważne, ta wspaniała różnorodność charakterów postaci, ich temperamentów, osobowości, zawarta w muzyce Haendla została tu znakomicie wyartykułowana. Warto dodać, że przedstawienie to zostało przygotowane już z myślą o przyszłorocznym festiwalu poświęconym Haendlowi, który odbędzie się w Warszawskiej Operze Kameralnej z racji Roku Haendlowskiego, gdyż w 2009 roku przypada 250. rocznica śmierci kompozytora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji