Artykuły

Scena STU jest teatrem elitarnym

Jesteśmy jedynym teatrem w Polsce, który przygotowuje repertuar z rocznym wyprzedzeniem - u nas można kupić bilety na cały sezon od razu. W teatrach, które nie muszą liczyć każdego grosza, być może nie jest to konieczne - mówi Krzysztof Jasiński

Iga Dzieciuchowicz: Teatr STU ma długoletnią tradycję, został założony w 1966 roku. Początkowo był to teatr kontestacyjny, alternatywny, którego spektakle pokazywane były na festiwalach na całym świecie. Dziś STU to teatr bardzo krakowski, który jest dość szczególną instytucją. Krzysztof Jasiński: Pracujemy nieprzerwanie od ponad 40 lat w tej samej grupie, która oczywiście zmieniała się przez lata, ale jej ciągłe istnienie to fenomen nie tylko na skalę Polski. Na naszą dzisiejszą sytuację wpływa cała nasza tradycja, historia i dorobek. Również w dziedzinach funkcjonowania administracyjno-technicznego. Jesteśmy jedynym teatrem w Polsce, który przygotowuje repertuar z rocznym wyprzedzeniem - u nas można kupić bilety na cały sezon od razu. W teatrach, które nie muszą liczyć każdego grosza, być może nie jest to konieczne. Tylko w teatrze, który sprzedaje bilety z wyprzedzeniem, można naprawdę ustalić, ile powinien kosztować bilet za spektakl. Do teatru STU nie można wejść za mniej niż 50 zł, chyba że na dostawkę. Najdroższy bilet kosztuje 100 zł. Od pięciu lat nie odwołaliśmy ani jednego spektaklu z wyjątkiem żałoby narodowej. Plan roczny jest planem koniecznym, pomaga precyzyjnie wyliczyć czas pracy artystów i technicznych.

A jak układają się stosunki teatru z władzami miasta?

- Scena STU powinna dostawać dotację na koszty stałe, ale nie otrzymuje pełnego pokrycia i permanentnie brakuje 500 tys. zł. Współpraca układa się harmonijnie, choć wolelibyśmy dostawać te pieniądze w całości. To teatr impresaryjny - stała ekipa techników i administratorów, artyści na kontraktach. Pieniądze na produkcje musimy zdobywać sami. Organizacja wewnętrzna teatru jest według mnie właściwa - od wielu lat pracują w teatrze ci sami ludzie, dzięki pracy w zespole dorobili się wysokiej pozycji teatru. Teatr STU jest teatrem elitarnym - to teatr aktorski, a o repertuarze decyduje publiczność. By zapłacić artystom, musimy sprzedać wszystkie bilety.

W STU nie ma aktorów etatowych.

- Aktorzy są na kontraktach. Moim zdaniem tylko w taki sposób można zbudować prawdziwy zespół. Wybieramy sobie obsadę, ogłaszamy casting, możemy zatrudniać artystów z całego kraju.

O tym, co pojawi się na afiszu, decyduje Pan.

- Zastanawiam się, jakim teatrem powinien być teatr STU w Krakowie, czego oczekuje widz, staramy się wybierać taki repertuar, by i dla nas było to ambitne wyzwanie. Nie kieruję się osobistym gustem, bo prawdopodobnie wówczas niewiele osób kupiłoby bilety. To wypadkowa tego, co myślę o roli teatru STU w Krakowie.

Jednak to teatr dla zamożnych widzów.

- Niekoniecznie.

Czyli nie dla każdego...

- Dla każdego.

100 zł za bilet to niemało.

- To niewiele za to, co oferujemy. Wprowadzamy do repertuaru przynajmniej trzy pozycje rocznie - to znaczy, że trzeba wydać 150 zł w roku, by być na bieżąco. O tym, że publiczność teatru STU jest wyrobiona, świadczą "Szczęśliwe dni" Becketta, które są w repertuarze od trzech sezonów. Wśród naszych propozycji są też inne spektakle nowoczesne w formie - na przykład "Biesy", teraz "Romeo i Julia".

Było też głośne "Wesele" Michała Zadary, które wywołało sporo kontrowersji. To inscenizacja teatru STU, która w ostatnich sezonach otrzymała najwięcej recenzji w całym kraju.

- Jestem bardzo zadowolony z tej realizacji, ale nie spodobała się publiczności.

Dlaczego? Mnie się podobała.

- Zadara zrobił z "Wesela" dramat pokoleniowy, a to misterium o sprawach narodu - Zadara pozbawił go metafizyki. Świadomie wprowadziłem ten spektakl do repertuaru i nie żałuję.

Może publiczność krakowska jest zbyt konserwatywna...

- Ależ skąd! Publiczność jest znakomita.

Pana największe teatralne marzenie?

- Stanisław Wyspiański. "Wesele", "Wyzwolenie" i "Akropolis".

**

Krzysztof Jasiński - ur. 1943, aktor, reżyser teatralny i telewizyjny, założyciel i dyrektor krakowskiego teatru STU. Był również reżyserem oper Verdiego - "Makbeta" i "Rigoletta" w Teatrze Wielkim w Poznaniu, a także musicalu "Chicago" w teatrze Komedia w Warszawie. Reżyseruje widowiska telewizyjne - słynne benefisy artystów, nagrywane dla TVP w teatrze STU.

**

Dyrektorzy teatrów opowiadają

O problemy związane z funkcjonowaniem i prowadzeniem instytucji teatralnej, podsumowanie minionego sezonu, plany, teatralne gusta i marzenia pytamy dyrektorów krakowskich teatrów. Rozmawialiśmy już z dyrektorem Teatru Słowackiego Krzysztofem Orzechowskim, dyrektorem teatru Groteska Adolfem Weltschkiem, dyrektorem Łaźni Nowej Bartoszem Szydłowskim, dyrektorem Teatru Ludowego Jackiem Stramą, dyrektorem Teatru Nowego Piotrem Siekluckim oraz dyrektorem teatru Bagatela Henrykiem Jackiem Schoenem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji