Artykuły

Lalka też człowiek. Dzień drugi

"Opcje życia" Unii Teatr Niemożliwy, "Motyl" Adama Walnego i "Sesa" teatru Tyl Tyl na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek dla Dorosłych. Lalka też Człowiek. Pisze Jan Czapliński z Nowej Siły Krytycznej.

Drugi dzień festiwalu rozpoczął się pozakonkursowym spektaklem "Opcje życia" w wykonaniu Unii Teatr Niemożliwy. To oparty o "Klucz niebieski" Leszka Kołakowskiego zbiór pięciu starotestamentowych przypowiastek, podsumowywanych każdorazowo ironicznymi morałami. Ostatni brzmi zawsze tak samo: "Takie jest życie". Jest mądrze i śmiesznie zarazem, przenikliwie i z przymrużeniem oka. Niezmiennie - nudno. Bo lalki - a właściwie figurki - posłużyły tu wyłącznie jako wizualne przedłużenie opowiadanych historyjek, rządzące się zasadami dziecięcego animowania zabawek.

Kolejne historie opowiadane są w przeplatających się monologach przez dwójkę aktorów - Annę Porusiło-Dużyńską i Macieja Dużyńskiego. Przerwy między przypowiastkami wypełniane są przez muzyczne interludia grającego na pianinie Marka Żurawskiego. Niby każda z nich ma być nieco inna - w jednej pobrzmiewają dźwięki stereotypowo egzotycznego Egiptu, w innej swojskie klimaty europejskiej klasyki - ale właściwie każda z nich jest równie bezbarwna, wskazująca jedynie na fakt, że każda z historii jest utrzymana w innej oprawie plastycznej.

Oto bowiem widzimy na scenie pięć oddzielnych stanowisk, które posłużą opowiedzeniu pięciu oddzielnych historii. Każda "inscenizowana" w innej scenografii - od postawionych na piasku symbolicznych kamiennych figurek (historia Sary, Magar i Abrahama), po wieloelementową budowlę z klocków i misternie wyrzeźbione w drewnie postaci (opowiedziane z perspektywy prostytutki oblężenie i zdobycie Jerycha). Ta różnorodność - podobnie, jak w przypadku muzyki - jest jednak tylko różnorodnością postulowaną, bo znoszą ją jednostajnymi monologami aktorzy, którzy nie wykorzystują ani stylistycznego pomieszania scenografii, ani potencjału zderzenia animatora-narratora z martwą lalką.

Tymczasem właśnie to zderzenie staje się punktem wyjścia dla Adama Walnego - "Motyl", najciekawszy tego dnia spektakl, rozpoczyna się pytaniem: z jakiej ułomności, z jakiej potrzeby ludzkiej wzięła się lalka? W oparciu o motywy biblijne, Walny wykorzystuje lalki jako steatralizowaną do granic możliwości przestrzeń stawiania mocno złośliwych pytań o tożsamość człowieka. Kolejne scenki następują po sobie w dynamicznym tempie: stworzenie świata, Adam i Ewa, złoty cielec, Arka Noego... Nie bez powodu jednak spektakl otwiera etiuda gry w kości ze śmiercią - ustawia ona perspektywę spojrzenia na sceny późniejsze, bo choć temat śmierci pozornie znika w karuzeli kolejnych etiud, to pozostaje obecny poprzez coraz widoczniejsze uśmiercenie człowieka w lalce. Oto bowiem w każdej scence widzimy nowe lalki - coraz większe i coraz bardziej zdeformowane. Zaczyna się od konwencjonalnego teatrzyku z odpowiednio zminiaturyzowanymi lalkami animowanymi przez Walnego zza zasłony, kończy na ogromnej, zniekształconej ludzkiej głowie posiekanej na plastry i ponadnaturalnych rozmiarów ludzkiej postaci rozpiętej wewnątrz metalowych ram - tych lalek nie da się już animować z ukrycia, nie da się utrzymać konwencji. Proporcje zostały odwrócone - animator nie nadaje już scenicznemu światu lalek znaczeń, bo są one same w sobie wystarczająco pojemne. Okazuje się bowiem, że każdy z tworzących posiekaną głowę plastrów ma innych przekrój, razem zawierają one w sobie ludzkie uniwersum - wykradzione człowiekowi, zdeponowane lalce. Zabawa z lalkami okazuje się transakcją wiązaną.

Ostatnim spektaklem drugiego dnia festiwalu była "Sesa" hiszpańskiego teatru Tyl Tyl - niezobowiązujący, bawiący się przestrzenią i muzyką teatr dla dzieci opowiadający prościutką historię o równowadze świata utrzymywanej dzięki miłości rodziców do dziecka. Aktorzy - Ava Ma Tejon i Daniel Lovecchio - ogrywają stojący na scenie piętrowy mebel, który równie dobrze może być zagrodą wiejskiego gospodarstwa, jak i sypialnią dziecka. Kolejne przekształcenia przestrzeni powodowane są rozwijającą się akcją, oglądamy jeden dzień z życia wiejskiej rodziny: pobudkę (obowiązkowe pianie koguta w tle), krzątanie w kuchni i w zagrodzie, świętowanie urodzin, wreszcie zasłużony spoczynek. Cały spektakl oparty jest na rytmie, a jego siłą napędową są melodie wygrywane na kolejnych instrumentach - bębenkach, gitarach, wiolonczeli, oboju - oraz intonowane przez dwójkę aktorów pieśni. Lalek tu niewiele - jedna raptem, jako kukła dziecka. Wokół niej i dla niej kręci się cały ten światek - światek niczym niezmąconego spokoju, przyjaźni człowieka i natury, pozytywnych melodii i organizującego całość rytmu. Światek naiwny i prosty. Nie bardzo wiem, dlaczego spektakl znalazł się na festiwalu, ale może warto było zobaczyć, jaki teatr dla dzieci proponuje Tyl Tyl - instytucja z ponaddwudziestoletnią praktyką i sześcioma tysiącami spektakli zagranymi na światowych festiwalach i we własnej siedzibie w Madrycie. Rytmiczny, ale mizerny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji