Artykuły

Najważniejsze nie pomylić drzwi

"Z rączki do rączki" w reż. Tomasza Szymańskiego w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie. Pisze Stefan Drajewski w Głosie Wielkopolskim.

Gdyby porozmawiać z pracownikami opieki społecznej, pewnie opowiedzieliby nam niejedną historię o naciągaczach, którzy próbują wyłudzić pieniądze. W teatrze te możliwości są znacznie większe i bardziej śmieszne. Do absurdu wręcz doprowadził je Michael Conney w farsie "Z rączki do rączki".

Premiera sztuki Conneya odbyła się w Teatrze imienia Aleksandra Fredry w Gnieźnie zaledwie tydzień temu, a już trzeba było zorganizować w ten weekend dodatkowy spektakl. Myślę, że podczas przedstawienia budynek drży w posadach od śmiechu, bo publiczność boki zrywa. Czy to źle? Ależ skąd. Publiczność kocha komedie i farsy, nawet, jeśli opowiadają one historie mało prawdopodobne. Są śmieszne i pozwalają na dwie i pół godziny zapomnieć o zwyczajnym życiu. Wymuszają na widzu śmiech, a ten jak wiadomo, jeszcze nikomu nie zaszkodził.

Eryk Swan (Bogdan Ferenc), bezrobotny urzędnik z Londynu, wynajmuje sublokatorom pokoje w swoim domu. Kiedy stracił pracę, a jego sublokator, Rupert Thompson, wyemigrował do Kanady, odebrał czek z Biura Opieki Społecznej przeznaczony dla niego. Minęło kilka tygodni i nikt nie upomniał się o pieniądze. Przyszedł kolejny czek. I tak bezrobotny właściciel domu wpadł na pomysł, aby oszukiwać Biuro Opieki Społecznej, wykorzystując różne fundusze Oszczędzę streszczania sztuki, by nie zepsuć zabawy tym, którzy jej nie znają.

Jak to w farsach bywa, najczęściej najważniejszym bohaterem są drzwi. Zawsze podziwiam aktorów, którzy bezbłędnie trafiają w te, które powinni i to w odpowiednim momencie. Jest to niezwykle ważne, kiedy akcja zapętla się. Tomasz Szymański (reżyseria) niczego nie komplikuje, nie odkrywa dodatkowego dna Pozwala aktorom budować postaci, które są typowe z jednej strony i a zarazem wzbogacone o osobisty ton (myślę tu zwłaszcza o Wojciechu Siedleckim, Wojciechu Kalinowskim, Michale Frydrychu, Marku Fludrze i Bogdanie Ferencu). Nie pozwala natomiast na ich przerysowanie, "podkręcanie", wyciągnie z aktorskiego kuferka ogranych gierek. Dzięki temu galeria postaci zamieszkujących dom przy 344 Chilton Road w Londynie jest naprawdę śmieszna. Pytanie tylko, z czego lubimy się pośmiać i czy ten humor nam odpowiada. Publiczności, z którą oglądałem "Z rączki do rączki" z całą pewnością przypadł on go gustu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji