Artykuły

Galeria tożsamości

Zaczerpnięte z internetu teksty są sposobem na uchwycenie symptomatycznych dla naszego społeczeństwa kwestii związanych z tożsamością, strategiami życia, językiem, szeroko pojętymi poglądami i przyzwyczajeniami myślowymi - o spektaklach w cyklu "blogi.pl" w Starym Teatrze w Krakowie pisze Monika Kwaśniewska z Nowej Siły Krytycznej.

Spektakle, które składają się na cykl "blogi.pl" to "Niebieska sukienka" (autorka: Anna Andrychowicz-Słowik, scenariusz: Jacek Poniedziałek), "MyDzieciSieci" (autora: Alinka Bogusławska, scenariusz: Dorota Masłowska) [na zdjęciu] i "Forma przetrwalnikowa" (autorka: Kasia Kostecka, scenariusz: Szymon Wróblewski). Wszystkie trzy powstały na podstawie fragmentów autentycznych blogów skompilowanych w krótki monologiczny scenariusz.

Już sam pomysł wystawienia blogów wydaje się ciekawy. Zaczerpnięte z internetu teksty są sposobem na uchwycenie symptomatycznych dla naszego społeczeństwa kwestii związanych z tożsamością, strategiami życia, językiem, szeroko pojętymi poglądami i przyzwyczajeniami myślowymi. Jednocześnie ich "cytatowość" broni przed zarzutem niekompetencji autora w diagnozowaniu "cudzego życia". Z drugiej strony blog wydaje się przestrzenią niezwykle teatralną. Automatycznie wpisany jest w niego bowiem akt kreacji bohatera-narratora, który często staje się jedynie maską prawdziwego autora. Pytanie o jego autentyczność i wiarygodność musi zawsze pozostać zawieszone - nie one przecież decydują o wartości testów.

Spektakle, które powstały w Starym Teatrze, świetnie wydobywają oba aspekty tego medium. Ich sceniczna forma jest z założenia bardzo prosta. Najważniejszy jest aktor wspierany jedynie kilkoma znaczącymi rekwizytami. Kreacje aktorskie we wszystkich fragmentach są niezwykle ciekawe i kunsztowne, stworzone z dozą lekkości, swobody, dowcipu, które oprócz tego, że są atrakcyjne, to pomagają wybrzmieniu podejmowanych w "bogach.pl" tematów.

"Niebieska sukienka" w reżyserii Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik toczy się w kameralnej przestrzeni Nowej Sceny, na której znajduje się metalowy stelaż zaznaczający krawędzie pokoju-klatki oraz tytułowa niebieska sukienka. Spektakl zaczyna się animacją: siedząca na pomniku kobieta, schodzi z podium i zaczyna iść po schodach. W czasie jej wędrówki przy każdym kroku zmienia się oblekające jej ciało ubranie: od sukni, po gorset, aż do nagiego ciała. Film zostaje gwałtownie przerwany przez młodą kobietę (Małgorzata Zawadzka), która wydaje się wcieleniem damy z pomnika. Zrywa biały karton, będący ekranem i zaczyna mówić fragment listu Madame de Sevigné. Opowiada o samobójstwie mężczyzny, który załamał się, ponieważ podczas uczty królewskiej w jego domu na dwóch stołach zabrakło pieczystego. Fragment pochodzący z XVII wieku kontrastuje z późniejszym współczesnym monologiem. Skierowany do konkretnego adresata list zastąpiony zostaje powszechnie dostępnym blogiem; wytworny, kunsztowny, patetyczny język zamienia się w kolokwialny, niedbały, dowcipny; nawet tematyka obu tworzy ciekawą opozycję: niedobór jedzenia kontrastuje z jego nadmiarem. Nie zmienia się tylko jedno: olbrzymia, niebieska sukienka stojąca na środku sceny, za którą schowa się ubrana w czarną koszulkę i spodnie Iwona Bielska. Suknia staje się tu metaforą gorsetu, jaki zakłada na człowieka (szczególnie na kobietę) kultura. O ile przez wieki zmieniła się bowiem moda i poluzowały konwenanse, tak zasada tworzenia wzorców wyglądu i postępowania, które roszczą sobie prawo do kierowania ludzkim zachowaniem, pozostała taka sama. Nie dość, że władają one w sferze oficjalnej, to jeszcze wdzierają się do umysłów opanowując mentalność jednostki. Fragmentaryczny, nieuporządkowany, sprawiający wrażenie "rozlewającego się" monolog w brawurowym, inteligentnym, dowcipnym i ironicznym wykonaniu Iwony Bileskiej jest na to idealnym dowodem. Kobieta skacząc z tematu na temat przyznaje w pewnym momencie ze złością, że dla współczesnej kobiety przewidziane zostały dwie role: albo ciepłej żony, albo "zimnej suki" (czyli singla, z którym mąż będzie zdradzać kurę domową). Obie jednak powinny być piękne, szczupłe i wysportowane. Tymczasem już po kilku zdaniach monologu widać, że jego bohaterka nijak nie pasuje do żadnego z tych wzorów. Jej ciało nie wpisuje się w kanoniczny model piękna, a jej zamiłowanie do wysokokalorycznego jedzenia nie pozwala tego zmienić. Przenikliwość umysłu pomaga natomiast dostrzec i wyśmiać fałsz współczesnej kultury. Ten nonkonformizm jest jednak dość pozorny, bo kłóci się z poczuciem bycia gorszą, brzydszą, niekochaną. Nie hamuje też pojedynczych i nieskutecznych prób sprostania sztucznym wymogom. Tą sytuacje świetnie oddaje fakt, że przez cały czas niezwykle żywiołowego monologu kobieta siedzi za sukienką, która zakrywa i ogranicza ekspresję jej ciała. Poskromione ciało jest zewnętrznym znakiem zniewolonego umysłu.

Prezentowany po "Niebieskiej sukience" monodram "MyDzieciSieci" w reżyserii Szymona Kaczmarka przenosi widzów nie tylko w inną przestrzeń - spektakl jest grany w Muzeum Starego Teatru - ale też w zupełnie inne rejony refleksji na temat tożsamości. Bliższy kontakt z publicznością, pewna otwartość i elastyczność zaaranżowanej przestrzeni - świetnie oddaje styl, tematykę i klimat bloga. Jego autorka, Alinka Bogusławska, nie ukrywa, że pisze blog, by stać się sławną i popularną - choć czyni takie uwagi nieco prowokacyjnie i ironicznie. Atrakcyjność jej wpisów zapewnia nie tylko barwna osobowość autorki, ale też styl jej tekstów. Charakteryzuje się on bowiem pozornie niedbałym, w rzeczywistości niezwykle inteligentnie stosowanym i modyfikowanym do własnych potrzeb językiem oraz ciągłą zmianą formy: od autoryzowanego wywiadu Alinki z Alinką, aż po pozorowany dialog Alinki z czytelnikami. Zabawie językiem towarzyszy w spektaklu gra z tożsamością. Monolog nastoletniej Alinki zostaje wykonany przez Adama Nawojczyka, co świetnie przekłada się na wciąż pojawiający się w tekście akt autokreacji i autopromocji. Ubrany w jasny, zapięty pod szyję sweterek zniewieściały mężczyzna swobodnie i dowcipnie mówiący tekst młodej dziewczyny zalecając się przy tym do widowni każe zastanowić się nad tym, na ile możemy ufać słowom wysyłanym w wirtualną przestrzeń sieci. Staje się ona bowiem idealnym miejscem do złagodzenia bólu i próby kompensacji problemów z tożsamością lub też po prostu zabawy przy tworzeniu nowej.

W tym sensie tytułowe "dzieci sieci" - to nie tylko opisywane przez Alinkę pokolenie nastolatków dorastających w świecie pozbawionej wyższych ideałów tandetnej popkultury, ale też rodzące się w blogach postaci - nowe tożsamości, dzieci swych autorów. W finale mężczyzna ściąga sweter i koszulę - na ciele namalowane ma wzory przypominające wykrój krawcowej. Skóra staje się tu jedynie formą, ubraniem - czasem źle skrojonym. W kontekście zachodzącej w spektaklu zamiany tożsamości płciowej pytanie o "prawdziwą" tożsamość zostaje odwrócone. Dlaczego bowiem to zewnętrzna powłoka ma być jedynym wyznacznikiem tożsamości. Może to właśnie nieograniczone ciałem postaci powstające na blogach są wierniejszym obrazem tworzących je osób? A może oba oblicza - realne i wirtualne - są równoważne? Spektakl tworzy więc obraz tożsamości płynnej, zmiennej, nie zamkniętej w określonych ramach, za wolność płacącej cenę niestabilności.

"Forma przetrwalnikowa" w reżyserii i scenografii Radka Rychcika wiąże się z powrotem na Nową Scenę, a tym samym w przestrzeń osobowości zniewolonej. Tym razem nie tylko wymogami społecznymi i kulturowymi, ale przede wszystkim własnej frustracji. Bohaterka (Katarzyna Krzanowska) umieszczona zostaje na materacach do zapasów. Ubrana jest w kostium gimnastyczny w narodowych barwach, z orłem białym na przedzie. Takie usytuowanie świetnie oddaje jej stosunek do rzeczywistości. Młoda kobieta jest bowiem absolwentką medycyny, która wszystkie zarobione pieniądze wydaje na samodoskonalenie. Taką postawę przypłaca biedą, fizycznym i psychicznym wycieńczeniem i, przede wszystkim, histeryczną frustracją. Biegając i gimnastykując się, wykrzykuje przykłady absurdu polskiej rzeczywistości i własnej sytuacji. Często jednak wychodzi na jaw, że jej złość i niezadowolenie są w stanie wywołać niemal wszystko, a bohaterka nie potrafiąc "wyłączyć swojej kontrolki" - sama skazuje się na wyczerpanie. Pytanie o to, kto jest winny jej stanu - układ społeczny, czy ona sama - pozostaje bez odpowiedzi. Pewnie przyczyna leży pośrodku Postać wydaje się bowiem skrajnie nieprzystosowana do zasad rządzących światem. Dlatego jej wyjazd do Wielkiej Brytanii nie zmienia diametralnie jej stanu ducha - niezadowolenie utrzymuje się bowiem chyba na zbliżonym poziomie, choć zmieniają się jego bezpośrednie przyczyny. Spektakl staje się więc idealną niemal ilustracją tego, że spokoju i szczęścia szukać trzeba najpierw w sobie, nie zaś w warunkach zewnętrznych. Może to wniosek nieco banalny, ale w kontekście podjętego tematu - niezwykle odświeżający. Temat emigracji zarobkowej mógłby stać się pretekstem do stworzenia spektaklu roszczącego sobie miano "głosu pokolenia". Na szczęście, jego twórcy nie dali się skusić tej możliwości. Spojrzeli na bohaterkę z nieco kąśliwym dystansem, szukając przyczyn jej sytuacji głębiej niż tylko w złym stanie polskiej służby zdrowia.

Na "blogi.pl" spojrzeć można z punku widzenia tworzących je spektakli i tu wyrokować lepszy - gorszy itp. Dużo ciekawiej wydaje się jednak starać się uchwycić je jako całość - złożoną z różnorodnych kawałków, lecz posiadającą wewnętrzną dramaturgię, stanowiącą galerię współczesnych (ponowoczesnych) tożsamości umieszczoną w kontekście przeszłości - dzięki rozpoczęciu cyklu cytatem sprzed wieków. Galeria ta jest niezwykle barwna, ciekawa, ale też frapująca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji