Artykuły

Festiwal Teatrów Lalek. Dzień drugi

Teatr Wierszalin jest uwięziony w estetyce, którą wypracował - o XV Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek "Spotkania" w Toruniu pisze Emilia Adamiszyn z Nowej Siły Krytycznej.

Niedzielny festiwalowy poranek rozpoczął Akademicki Teatr Lalek im. M. Pidhirianky z Ukrainy, który przyjechał ze spektaklem "Egle - Królowa Wężów" opartym na baśni litewskiej. Przedstawienie opowiada historię dziewczyny, w której zakochał się Wąż (pod tą postacią ukrywał się król) i zabrał ją w dalekie krainy. Tam, okazuje się, żyli bardzo szczęśliwie. Rodzina dziewczyny jednak upomniała się o nią i, by odzyskać siostrę, bracia Egle zabili jej ukochanego. Ogromna strata i żałoba mają już na zawsze towarzyszyć dziewczynie.

Inscenizacja, o surowej estetyce, podkreśla nadbałtycki rodowód baśni. Scenografia nawiązuje do przestrzeni nadmorskich. Wypełniły ją rozpięte na palach sieci rybackie, rekwizyty wykonane z jasnego drewna, białe płótno dominowało w kostiumach aktorów. Animowane lalki, wyciosane z drewna, przypominały raczej rzeźby. Zbite, bez ruchomych elementów, podkreślały archaiczność opowiadanej historii. Spektakl został poprowadzony także w planie żywym. Uwagę zwracały pieśni pięknie wykonywane przez kobiety i muzyka z dominującą linią basową, ewokująca nastrój niezwykłości, a jednocześnie odległy, chłodny i ponury świat. Jednak wraz z rozwojem fabuły, czysta forma spektaklu, wzbogacona została, na jego niekorzyść, nowymi efektami. Zwiększała się częstotliwość grzmotów, błyskawic, w końcu światła stroboskopowe w gwałtowny sposób podkreśliły scenę zabójstwa Króla.

Po obejrzeniu widowiska pozostaje w pamięci ładny obrazek. Przedstawiono linię fabularną legendy, zabrakło jednak wielowymiarowości opowiadanej historii. Brakuje uzasadnienia - po co na widza (przede wszystkim dziecięcego) przelewać tyle smutku.

Kolejne punkty programu zaplanowane na niedzielny dzień były weselsze. Po obejrzeniu bloku animacji komputerowych, widzowie przenieśli się na plac przed teatrem, by tam, na usypanej plaży z rozstawionymi leżakami, oglądać projekcje "Przygód Gapiszona", wszystko to z okazji pięćdziesiątych urodzin bohatera stworzonego przez Bohdana Butenkę. Jest to motyw nieustannie przewijający się przez festiwal.

Wieczorem Teatr Wierszalin zagrał "Klątwę" [na zdjęciu]. Jest to drugie, po kilkunastu latach, podejście Piotra Tomaszuka do tekstu Wyspiańskiego. Spektakl jest diametralnie różny od pierwszej realizacji, ale dokładnie powtarza wszystkie środki, jakie Wierszalin zastosował w ostatnich spektaklach. Owe powtórzenia budzą dystans w odbiorze "Klątwy", mimo że jest to realizacja nastawiona na mocne oddziaływanie na widza poprzez siłę ekspresji aktorskiej oraz intensywność muzyki i mocno rytmizowaną, sprawną grę zespołową. Propozycja Tomaszuka nie jest niczym nowym, w porównaniu z poprzednimi spektaklami. Temat natomiast bardzo aktualny. Historia księdza, mającego romans z dziewczyną i dystans społeczności wiejskiej do obojga wpisują się w obecne pytania nad przyczyną postępującej laicyzacji społeczeństwa.

"Klątwa" Tomaszuka rozpoczyna się pokazaniem gromady wiejskiej. Stanowią wspólnotę. Poza nią znajdują się Młoda, Ksiądz i Pustelnik. Gromada może być z łatwością manipulowana. Ksiądz nie stanowi już autorytetu, poprzez romans oddzielony został od sfery sacrum, obwiniony o przyczyny klęski suszy. Usuwa się na bok. Dominuje natomiast postać Pustelnika grana przez Rafała Gąsowskiego, momentami to ta postać staje się głównym bohaterem. Pustelnika jest wszędzie pełno, podpowiada, prowokuje, mąci.

Nad słowem w inscenizacji dominuje gra aktorów, nastawiona na epatowanie cielesnością. Podkreślają to stroje z ciemnego płótna, postrzępione, odsłaniające ciało. W ten sposób określone zostaje to, co niskie, człowiek sprowadzony do aspektu animalności wynikającej z wyniszczenia głodem i ulegania popędom. W romansie Księdza z Młodą to żądza jest podkreślona, a nie uczucie, jakie mogło ich łączyć. W przestrzeni scenicznej obydwie postaci rzadko znajdują się obok siebie, rozdzielone są gromadą. Ksiądz nie jest w stanie podjąć żadnej radykalnej decyzji, co zostało metaforycznie zobrazowane. Jego ramiona zostają uwięzione w kajdanach. To uniemożliwia mu jakiekolwiek działanie. Jednak dobrowolnie wkłada ramiona w kajdany i przygląda się rozwojowi wydarzeń. Jest jeszcze kilka ciekawych rozwiązań scenicznych. Metaforyczne przedstawienie dzieci Młodej za pomocą małych obręczy z przyczepionymi puklami włosów czy obraz płodu noszony przez kobietę - to płaskorzeźba dzieciątka w trumnie, zaraz po narodzeniu, w kolejnej scenie, kobieta zabije niemowlę. Te pomysły to zdecydowanie za mało, aby świeżo spojrzeć na nowe przedstawienie Teatru Wierszalin, który wydaje się uwięziony w estetyce, jaką wypracował.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji