Wierszalin osiadł na mieliźnie
"Klątwa" w reż. Piotra Tomaszuka z Teatru Wierszalin w Supraślu na XV Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek "Spotkania" w Toruniu. Pisze Grzegorz Giedrys w Gazecie Wyborczej - Toruń.
Teatr Wierszalin to stały gość Spotkań. Tym razem zespół z Supraśla na festiwal teatrów lalek przyjechał z "Klątwą".
Dramat Stanisława Wyspiańskiego był jedną z najważniejszych realizacji Wierszalina. 14 lat temu widowisko poznali widzowie toruńskiego festiwalu teatralnego Kontakt. Piotr Tomaszuk, twórca tego teatru, zdecydował się na nowe odczytanie klasycznego tekstu. "Klątwa" opowiada o związku księdza z młodą kobietą, którą wieśniacy obarczają winą za klęskę suszy. Wyspiański, urzeczony konwencją antycznej tragedii, opisał świat, w którym jedno ludzkie przewinienie sprowadza na ludzkość katastrofę. Tomaszukowi ta koncepcja jest nieobca.
Zdrowy rozsądek nakazuje zauważać okrucieństwo i ciemnotę w działaniach bigotów, którzy uparcie wierzą w to, że wygnanie dziewczyny odwróci działanie klątwy. Tomaszuk idzie jednak zgodnie ze schematem greckiej tragedii - jeśli człowiek wystąpi przeciw boskiemu nakazowi, należy za wszelką cenę odkupić tę zbiorową winę. Jedynym ratunkiem dla małej społeczności jest krwawa ofiara. Gdy kobieta opuszcza wieś, a jej dzieci giną w płomieniach, bóstwo przebacza ludziom i zsyła deszcz na ich ziemię.
Wierszalin słynie ze starannej oprawy wizualnej swoich spektakli. Tym przedstawieniem potwierdził swoją klasę. Scenografia "Klątwy" przypomina rozwiązania przestrzenne z dzieł Kantora i Grotowskiego. Do tego jeszcze dochodzi tutaj wielka dbałość o detal plastyczny - kobieta w ciąży nosi swoje dziecko w owiniętym w łachmany pudełeczku, które przypomina trumienkę zbitą wielkimi gwoździami, matka księdza chroni się przed suszą pod rozerwanym japońskim parasolem, kroczy za nią kataryniarz, który kręcąc korbą, uruchamia drucianą katarynkę. Eva Farkašová stworzyła scenografię, w której ludowość spotyka się z niepokojącym malarstwem Pietera Brueghla.
Tomaszuk wykształcił rozpoznawalny styl swoich wypowiedzi teatralnych. Poszczególne realizacje tego reżysera różnią się w niewielkim stopniu. Pojedynczy człowiek musi zmierzyć się albo z nienawiścią tłumu, albo z wyrokiem boskim, którego sam nie jest w stanie pojąć. Twórca Wierszalina swoje sztuki osadza w szczególnym miejscu. To świat okaleczony i chory, a w jego kalekich moralnie i fizycznie mieszkańcach budzą się pierwotne zwierzęce instynkty.
Pojawia się pytanie: ile razy można to samo pokazywać widowni? Wierszalin osiadł na mieliźnie maniery - nie poszukuje nowych języków i estetyk. Nie opuszcza swojego małego brudnego i złego świata, który z takim wysiłkiem stworzył. Niestety, kolejny spektakl zespołu z Supraśla przekonuje, że Wierszalin swoje najlepsze lata ma dawno za sobą, że mnoży przedstawienia, które później powtarza do znudzenia jak marny żart, jak wiersz na jednym niewyszukanym rymie.