Artykuły

Czy gra dziś Żmijewski?

Aktor, reżyser, rektor, dyrektor, a prywatnie - nieprzeciętny gaduła i kpiarz. Spotkanie z Janem Englertem w koszalińskim Teatrze Propozycji "Dialog" było kolejnym z cyklu "Dialogi o kulturze".

Wizyta dyrektora artystycznego warszawskiego Teatru Narodowego zainaugurowała koszalińskie obchody Międzynarodowego Dnia Teatru.

- Zostałem dyrektorem...

- Z próżności. Nie lubię i nie umiem letnio żyć. Nudzę się ze sobą. Lubię wyzwania. Hm... pamiętam pierwszy SMS, jaki dostałem po nominacji: "witamy w klubie samobójców!".

- Poza tym, że kieruję teatrem...

- Gram. Ostatnia moja rola w Teatrze Narodowym, to "Duszyczka" Różewicza w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego. Jestem obsadzany przez reżyserów przychodzących do Narodowego. Towarzyszy mi jednak ciągle kretyńska myśl: czy dlatego mnie obsadzają, że jestem taki dobry, czy dlatego, że jestem dyrektorem. Tłumaczę sobie: jak mnie angażują do czegoś, w co sam bym się zaangażował, myślę, że jestem dobrym aktorem. Ale jak dostaję głupią propozycję, myślę, że mnie podkupują.

- Sztuka to...

- Przede wszystkim dobre rzemiosło. Ale żyjemy w kraju, w którym z tysiąca artystów czasem rodzi się jeden rzemieślnik. I dotyczy to wszystkich zawodów w Polsce. Normalna proporcja jest odwrotna. Z tysiąca rzemieślników powinien rodzić się jeden artysta. Wniosek: W Polsce wszyscy jesteśmy artystami!

- Do maniaków internetowych...

- Internet jest niebezpieczny dla kultury. Uczę od 25 lat w szkole teatralnej i obserwuję, jak wpływa na obecne pokolenie. Ma ono kłopot z budzeniem wyższych uczuć, z plastycznością wypowiedzi i wyobraźnią przestrzenną. Mieszkałem w Stanach Zjednoczonych u psychiatry, który wyprowadza dzieci z choroby internetowej. Uważa on, że najlepszą terapią dla nich jest właśnie teatr.

- Teatr a sitkom, chwytliwy serial, komedia...

- Nie jestem wielbicielem tych gatunków. Ale, nie oszukujemy się, ludzie przychodzą do teatru, bo chcą oglądać aktorów znanych z telewizji. Jestem naciskany przez dziennikarzy, żebym nie pozwalał swoim aktorom grać w serialach. No, dobrze. Tylko że pierwsze pytanie przeciętnego widza przychodzącego do mojego teatru brzmi: czy gra dziś Żmijewski? Sam grałem 80 razy w "Owocowym sadzie" - okropnym przedstawieniu. Graliśmy przy kompletach publiczności tylko dlatego, bo... grał tam Żmijewski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji