Artykuły

Ja się niczego nie boję

- Ja się niczego nie boję, jak mam za sobą publiczność. Kiedy zacząłem pracę w Teatrze Osterwy, frekwencja była poniżej 50 proc. A w ubiegłym roku skoczyła powyżej 80 proc. - mówi KRZYSZTOF BABICKI, dyrektor teatru.

Nowy sezon i tylko współczesne sztuki. Najpierw "Rock and Roll", potem "Widnokrąg", na finał "Bóg". I znakomici autorzy: Tom Stoppard, Wiesław Myśliwski i Woody Allen. Z tym ostatnim Babicki poszedł na całość i zaprosił znakomitego reżysera do Lublina. To jakaś ściema - komentowali internauci. - Żadna ściema - komentuje Babicki. - Idziemy na całość.

Nie dość, że tylko sztuki współczesne, to jeszcze same prapremiery. Nie boi się pan?

- Ja się niczego nie boję, jak mam za sobą publiczność. Kiedy zacząłem pracę w Teatrze Osterwy, frekwencja była poniżej 50 proc. A w ubiegłym roku skoczyła powyżej 80 proc.

Lubelska publiczność wolała ramoty?

- Wołała klasykę, na sztuki współczesne chodziła niechętnie.

Jak pan wpuścił do teatru ostrzejszą scenę, to co?

- Dostawałem paskudne e-maile.

Od dewotek?

- Najczęściej były to anonimy.

Chodziło o nagość?

- Też.

W sztuce Toma Stopparda "Rock and Roll" namówił pan Jolantę Rychłowską, żeby się rozebrała. Znów pan ryzykuje?

- Powtarzam, mam za sobą publiczność. I komplety na "Sarmacji" Pawła Huelle. A co do Rychłowskiej: w sztuce to jest obnażanie, nie rozbieranie!

Skąd pomysł na Stopparda? Po prapremierze w Royal Court Theater w Londynie w 2006 r. napisano, że sztuka pachnie seksem, narkotykami i rock and rollem.

- Spokojnie... Tom Stoppard napisał sztukę o człowieku, który przemyca do Pragi zakazane tam po inwazji sowieckiej płyty rockowe. Jednym z bohaterów jest Syd Barrett - człowiek, który nagle opuścił zespół Pink Floyd i zaczął wieść żywot samotnika. Drugim - Wacław Havel, któremu sztuka jest dedykowana. Barret londyńskiej premiery nie doczekał; zmarł na raka. Havel na niej był. Choć obaj na scenie się nie pojawią, to są dla spektaklu bardzo ważni. To jest także bardzo aktualna sztuka o tym, co można z ludźmi zrobić i jak łatwo jest oskarżyć drugiego człowieka.

Będzie dobra muzyka?

- Tak. Specjalnie na tę okazję zakupiliśmy nową aparaturę i głośniki. No bo jak tu słuchać Dylana, jak coś "rzęzi"? Usłyszycie hity The Rolling Stones, Pink Floyd i Johna Lenona.

A jak udało się przekonać Stopparda do polskiej prapremiery?

- Starania trwały dwa lata. Pomogło mi to, że zrobiłem dwie prapremiery jego sztuk: "Wynalazek miłości" i "Arkadię". Na prapremierę tej ostatniej Stoppard przyjechał do Gdańska. Lubelską prapremierę, która odbędzie się 15 listopada, chcę poprzedzić przeglądem filmów Stopparda, który zrobimy z Piotrem Kotowskim. W końcu Stoppard to zdobywca Oscara za "Zakochanego Szekspira".

Co po Stoppardzie?

- Wiesław Myśliwski, jeden z najważniejszych, żyjących pisarzy polskich. Za "Widnokrąg" dostał Nagrodę Nike. Bardzo niechętnie daje zgodę na adaptacje czy prapremiery. Ale tym razem dał, bo bardzo spodobała mu się praca Bogdana Toszy nad "Requiem dla gospodyni". Tosza wyreżyseruje "Widnokrąg".

Mówi się, że powieści Myśliwskiego są do kontemplacji. O czym jest "Widnokrąg"? - O życiu, o przeżyciach, wspomnieniach, drobiazgach, matce, ojcu O doświadczeniu pierwszej rozpaczy, miłości i libacji. To mądra książka. O tym, że na widnokręgu ludzkiego życia zawsze zostaje dzieciństwo, jego zapach i smak.

"Widnokrąg" dodaje otuchy? Sił?

- Tak. Pokazuje, jak i z czego czerpać siły do życia.

Po Myśliwskim, zdaje się, bajka w pana reżyserii?

- Muszę pamiętać o małych widzach. Zrobimy sztukę "O dwóch krasnoludkach i jednym końcu świata", napisaną przez Grażynę Lutosławską z Radia Lublin. Z muzyką krakowskiego kompozytora Janusza Grzywacza.

I wreszcie na finał sezonu największa niespodzianka. Po raz pierwszy w Lublinie "Bóg" Woody Allena. Czy zwariowane poczucie humoru ekscentrycznego artysty trafi do mieszkańców Lublina?

- Nie mam najmniejszych wątpliwości, że trafi. Tym bardziej że dostaliśmy zgodę na lubelskie realia sztuki.

Nie dość, że nie ma Boga, to jeszcze spróbuj znaleźć hydraulika w weekend - mawia Allen. Jest Bóg?

- Allen słynie z błyskotliwych i sarkastycznych powiedzonek. W naszej sztuce nie chodzi o chrześcijańskiego Boga. Ale żadnych szczegółów nie zdradzę. Od początku do końca ma być niespodzianka.

Nie byłby Allen Allenem, gdyby nie robił sobie z ludzi jaj. Czy poza komedią jest w sztuce coś jeszcze?

- Oglądanie Allena na scenie to czysta przyjemność. Ale "Bóg" ma też gorzki smak.

Dlaczego?

- To jest sztuka o sile marzeń i prawie człowieka do marzenia. Sęk w tym, że konfrontacja marzeń z rzeczywistością często wypada na niekorzyść człowieka.

Wody Allen mówi: Seks jest jak gra w brydża. Jeżeli nie masz dobrego partnera, to musisz mieć przynajmniej dobrą rękę. Wiadomość o tym, że zaprosił pan Woody Allena do Lublina obiegła całą Polskę. Janusz Palikot daje samolot, żeby przywieźć go z Okęcia do Lublina. Uda się?

- Mam dobrą rękę do teatru

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji